Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tryumf Kościoła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tryumf Kościoła. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 września 2013

7 września 722 r. MARYJA POKONAŁA WOJSKA ALLAHA

Papież wyznał - W tych dniach moje serce jest głęboko zranione tym, co dzieje się w Syrii i zaniepokojone dramatycznymi perspektywami. Słowa te były nawiązaniem do rozważanych planów zbrojnej interwencji. Następnie przypomniał - Nie starcie ani konflikt, ale kultura spotkania i dialogu buduje koegzystencję między narodami i ludami, jedyną drogę pokoju.
- Niech podniesie się wołanie o pokój i niech wszyscy złożą broń i dadzą się prowadzić przez pragnienie pokoju- nawoływał Franciszek. - Ze szczególną stanowczością potępiam użycie broni chemicznej- podkreślił papież odnosząc się do sierpniowej masakry koło Damaszku. Zauważył następnie - Ileż cierpienia, ile zniszczenia przyniosło użycie broni w tym umęczonym kraju, zwłaszcza wśród bezbronnej ludności cywilnej. - Myślimy o tym, ile dzieci nie będzie mogło zobaczyć światła przyszłości - dodał.
- Nigdy przemoc nie prowadzi do pokoju - powiedział papież. Prosił kilkakrotnie strony konfliktu o wejście na drogę dialogu i negocjacji, a wspólnotę międzynarodową o to, by szerzyła bezzwłocznie inicjatywy pokojowe dla Syrii, oparte na rokowaniach i dla dobra narodu tego kraju.
Franciszek zapowiedział, że sobota 7 września będzie dniem postu i modlitwy o pokój w Syrii, na Bliskim Wschodzie oraz na świecie i zachęcił do udziału w tej inicjatywie wszystkich chrześcijan, a także wyznawców innych religii. Papież zapowiedział, że modlitewne spotkanie w tej intencji pod jego przewodnictwem odbędzie się na placu Świętego Piotra w sobotni wieczór.- Ludzkość musi zobaczyć gesty pokoju - stwierdził.
 źródło PAP
 
LA SANTINA z Covadonga 722 r.

Asturia znajduje się na północnym wybrzeżu Hiszpanii. Od południa graniczy z Kastylią i León a od północy otacza ją Zatoka Biskajska. Nazwę zawdzięcza zamieszkujących kiedyś te tereny starożytnemu plemieniu Asturów.
W roku 711 inwazja sił muzułmańskich ogarnia całą Hiszpanię. Wielu arystokratów, duchownych i wizygockich wojowników po porażce w bitwie nad rzeką Guadalete w południowej Hiszpanii, w trakcie której ginie król Wizygotów Roderyk (hiszp. Rodrigo), ucieka na północ. Przybywają do Asturii przywożąc ze sobą najcenniejsze relikwie, które dziś przechowywane są w Świętej Komnacie (hiszp. Cámara Santa) w katedrze w Oviedo. W krótkim czasie z połączenia sił z Asturami rozbitkowie z przegranych bitew z Maurami tworzą zalążek nowej armii chrześcijańskiej. Przywództwo obejmuje Pelagiusz  (hiszp. Don Pelayo), dworzanin i krewny Roderyka.
Powstanie przeciwko muzułmańskim Arabom i Berberom się rozpoczęło…
Maurowie nie zamierzali zatrzymywać się w Hiszpanii. Przygotowywali się do najazdu Gallii (dzisiejsza Francja). Wcześniej wszelako musieli zdusić „rebelię” w Asturii. I w 722 r. generał Alkaman (Al Qama), z potężną armią dobrze wyćwiczonych wojowników, wyruszył na spotkanie powstańców.
Wojska Alkamana liczebnie przewyższały prawie stukrotnie siły Pelagiusza. Hiszpanom sprzyjała aliści znajomość terenu: chrześcijanie zajęli pozycje na skałach, mając przed i pod sobą widok na dolinę, skąd nadciągała armia muzułmańska. Mimo tego żołnierze Pelagiusza zaczęli tracić wiarę w zwycięstwo na widok nieprzeliczonych rzesz wyznawców Allaha. Wtedy to Pelagiusz nakazał zbicie dwóch desek na krzyż i wykrzyknął: „Pod tym znakiem zwyciężymy, tym samym, pod którym zwyciężył Konstantyn Wielki!”…
Gdy rycerze Pelagiusza, strategicznie rozstawieni wśród skał, pilnujący wejść do szeregu znajdujących się w okolic jaskiń, oczekiwali na Maurów, przed Pelagiuszem ukazać się miała Matka Boża. Nie mówiła nic, wpatrywała w króla i dolinę wypełnioną nadciągającymi wojskami Alkamana…
Pelagiusz odwrócił się na chwilę, by spojrzeć na nieprzyjacielską armię. Pewnie i pod nim ugięły się kolana i postanowił prosić Matkę Boga o wsparcie. Ale gdy zwrócił głowę już Jej nie było!
W grocie pozostała jednakże figurka Madonny z Dzieciątkiem na lewym ręku. W niektórych wersjach miała Ona być darem pustelnika, który w okolicznych grotach Jej pilnował…
Figurkę przeniesiono do największej z nich, zwanej Covadonga (z łac. Cova DominicaGrota Pani), i tam błagano Niepokalaną o obronę i wsparcie w nadchodzącej bitwie.
Maurowie rozpoczęli atak od chmury strzał skierowanych w stronę schowanych za skałami wojsk chrześcijańskich. Ale, jak niesie tradycja, strzały nie doszły celu – więcej: zawróciły, odbijając się od ścian zbocza, niektórzy twierdzili nawet, że zawróciły w powietrzu! - i zaatakowały strzelających!
Chrześcijanie odpowiedzili, z podwyższenia góry Auseva, wypuszczając własne strzeły i miotając kamieniami w kierunku muzułmanów. Zaczęli kontratakować…
Gdy po jakimś czasie zmagań poległ zastępca dowódcy wojsk Maurów, Sulejman, Alkaman wydał rozkaz wycofania się.
Miał być to taktyczny odwrót ale przerodził się w klęskę. W tym bowiem momencie nad miejscem zmagań rozpętał się żywioł burzy. Błyskawice rozświetlały pobojowisko, towarzyszące im grzmoty wywoływały panikę wśród wycofujących się, a nawałnica wody spowodowała osunięcie się zbocza sąsiedniej góry. Na panicznie uciekających opadła rzeka błota, kamieni i powyrywanych z korzeniami drzew. Szukając ratunku Maurowie rzucili się w nurt rzeki, ale i tam nie znaleźli pomocy. Wielu potonęło…
Chrześcijanie, ukryci bezpiecznie w grotach, opowiadali, że widzieli „aniołów, zrzucających kamienie i zsuwających głazy na wojska muzułmańskie”… I kto może temu zaprzeczyć?
Bitwa pod Covadonga przyniosła niezwykłe zwycięstwo wojskom chrześcijańskim. Była to pierwsza taka porażka niepokonanych do tej pory sił Allaha.
Następnie Pelagiusz, w celu umocnienia swojego zwycięstwa, stworzył formalnie królestwo Asturii (został jego królem), które niebawem, po połączeniu z królestwem León, przekształciło oba kraje w region odizolowany i trudno dostępny (ze stolicą w León), odwiedzany jedynie przy okazji pielgrzymki do Santiago de Compostela bądź Oviedo. I stamtąd rozpoczęła się rekonkwista…
Ok. 20 lat później król Alfons I Katolicki (739-757) nakazał wybudowanie w grocie Covadonga drewnianego klasztoru i kaplicy ku czci Madonny Bitewnej z Covadonga (hiszp. la Virgen de las Batallas).
W klasztorze początkowo przebywało 12 mnichów benedyktyńskich z opatem na czele. W XIV w. w Covadonga przebywali kanonicy augustiańscy…
Wcześniej w XIII w. król Kastylii i Leónu, Alfons X Mądry (hiszp. Alfonso X El Sabio) (1221, Toledo - 1284, Sewilla)) przeniósł uroczyście zwłoki Pelagiusza, jego żony Gaudiosy i siostry Ermesindy, do groty Covadonga, gdzie znajdują się do dnia dzisiejszego. Znajduje się tam też pomnik Don Pelayo
Dziewica z Covadonga, zwana też zdrobniale La Santina, do dziś znajduje się na tym samym miejscu, w tej samej jaskini. Nie jest to jednakże ta sama figurka, którą miał ze sobą w grocie Pelagiusz w czasie bitwy z Alkamanem. Obecna statua Matki Bożej Królowej Asturii, w sukni i płaszczu (często zmienianymi), stojąca na tronie, pochodzi z XVI w. i jest darem katedry w Oviedo z 1778 r., czyli rok po pożarze pokrytej w drewnie groty oraz znajdującego się w niej klasztoru, pożarze, który pochłonął oryginalną Madonnę.
W czasie wojny domowej w latach 30-tych XX w. La Santinę ukryto przed siłami rewolucji. Ujawniono Ją dopiero w 1939 r. – w ambasadzie Hiszpanii we Francji…
Od 1989 r. Pani z Covadonga trzyma w prawej ręcę złotą różę, złożoną w ofierze przez papieża Jana Pawła II, który zatrzymał się w sanktuarium Covadonga w czasie pielgrzymki do Hiszpanii.
Obok groty z biegiem czasu, na miejscu spalonego w 1777 r. klasztoru, powstała bazylika (hiszp. Basílica de Santa María la Real de Covadonga) i w 1901 r. została uroczyście konsekrowana.

za:http://www.traditioninaction.org/SOD/j225sd_OLCovadonga_9-07.html 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Irlandia zostanie zawierzona Niepokalanemu Sercu Maryi

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Irlandia zostanie zawierzona Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Aktu konsekracji dokona kard. Seán Brady w narodowym sanktuarium w Knock. Obecni będą biskupi, kapłani i wierni z całego kraju. Prymas Irlandii zawierzy Jezusowi przez Niepokonalne Serce Maryi rodziny, domy i diecezje Zielonej Wyspy. Prosić będzie Matkę Bożą o szczególną opiekę nad irlandzką młodzieżą.

„W swojej niedawnej encyklice na Rok Wiary Papież Franciszek zachęca nas, byśmy się zwracali do Maryi, Matki Kościoła i Matki naszej wiary – powiedział kard. Brady. – Bardzo się cieszę, że irlandzcy biskupi katoliccy na swym czerwcowym spotkaniu postanowili zawierzyć kraj Jej Niepokalanemu Sercu. Nie mogę się już doczekać 15 sierpnia, by poprosić Maryję o macierzyńskie błogosławieństwo dla naszego narodu. Zapraszam Irlandczyków, by przybyli tego dnia do Knock albo łączyli się z nami w modlitwie” – dodał prymas Irlandii.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Jaki powinien być nowy Papież? Portal Fronda.pl zapytał o to Marka Jurka, prezesa Prawicy Rzeczypospolitej.

Czasami – ale to chyba zupełnie wyjątkowe sytuacje – mamy poczucie, że możemy się modlić o wybór konkretnego papieża. Normalnie biorąc prosimy po prostu Boga, żeby dał nam dobrego Papieża. Każdy jest nam dany, by bronić naszej wiary, by umacniać nas w wierze (por. Łk 22,32). Papież broni naszej wiary przed błędami, ale przede wszystkim głosi jej prawdę. Dziś wielkim skandalem dla świata jest podstawowa prawda, że katolicyzm to jedyna prawdziwa religia. Tymczasem właśnie ten fakt czyni tak ważną ortodoksję: to nie kwestia tożsamości czy posłuszeństwa, ale wierności Objawieniu, przekazanemu Kościołowi depozytowi wiary.
Papież musi umacniać wiernych w przekonaniu o prawdzie katolicyzmu, musi nauczać o podstawach tego przekonania, musi wreszcie w dialogu ze światem przeciwdziałać nieporozumieniom z tym związanym – bo nie jesteśmy tylko depozytariuszami Prawdy, więc jej przekazywanie jest aktem miłości i pokory, a nie tryumfalizmu. A tylko wiara przeżywana jako prawda ma moc przyciągania i nawracania. Drugi element – to rozwój i obrona cywilizacji chrześcijańskiej, szczególnie jej naturalnych podstaw, całego kompleksu spraw, które bł. Jan Paweł II określał mianem cywilizacji życia. Dechrystianizacja oznacza w praktyce osłabienie wiary i życia chrześcijańskiego milionów ludzi, aby się jej przeciwstawić – trzeba umocnić odpowiedzialność i solidarność katolików za Kościół i kulturę chrześcijańską, którą odziedziczyli, za dobro wspólne narodów, w których żyją.
Nauczanie Papieży jest tu dla nas najlepszym oparciem. Dlatego tak ważne jest, by był to głos wyraźny, jednoznaczny. I jest jeszcze – w tym konkretnie momencie historii – zasadnicza kwestia kontynuacji pontyfikatu Benedykta XVI. Wyjątkowość jego roli w życiu Kościoła polegała na odważnym stawieniu czoła faktowi kryzysu Kościoła, który – jak powiedział kardynał Ratzinger w „Soli ziemi” – „sięga korzeni”. To właśnie ta odważna konstatacja stała się dla milionów katolików na świecie źródłem rzeczywistej nadziei - mówi Marek Jurek.

środa, 20 lutego 2013

Czy umiemy się tak modlić jak o. Pio?

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki . Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie. (Mt 7:21-29)

La Salette:
„Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą. Czy dobrze się modlicie moje dzieci?”
– Nie, proszę Pani, nie bardzo – dzieci odpowiadają szczerze.
Ach, moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem. Jeżeli nie macie czasu, odmawiajcie przynajmniej Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, a jeżeli będziecie mogły, módlcie się więcej.
 
Jeden z przyjaciół Ojca Pio, Giovanni Bucci, zapytał go kiedyś, jaką modlitwą modli się najczęściej: dyskursywną czy afektywną. Usłyszał wtedy następującą odpowiedź: „Ja nie znam się na modlitwach dyskursywnych i afektywnych. Żyję prosto, bez rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze: dziękuję, żałuję, upokarzam się – w sumie wracam do podstawowego pokarmu”. Wydaje się, że znany w całym świecie duchowy inspirator i propagator Grup Modlitwy nie posiadał ustalonej zasady czy metody prowadzenia rozmowy z Panem Bogiem. Udzielał natomiast pewnych praktycznych wskazówek, zachęcając do codziennej medytacji i nieustannej modlitwy.
W kapłańskim życiu Ojca Pio była jednak modlitwa szczególna, która angażowała jego serce i umysł – pełne miłości wstawiennictwo dla zbawienia ludzi. Codziennie w zakrystii przed Mszą Świętą, w konfesjonale podczas spowiedzi, w ogrodzie lub klasztornych korytarzach w czasie odmawiania różańca czy wreszcie w trakcie odpisywania na listy modlił się za tych, którzy za jego pośrednictwem polecali się Bożemu miłosierdziu. Wielu z nich nie znał ani nie spotkał, byli też i tacy, których udało mu się poznać tylko dzięki Bożej interwencji, o czym dał świadectwo 20 grudnia 1913 roku w jednym z listów do ojca Benedetta: „Podczas modlitwy zdarza się, że zapominam modlić się za tych, którzy prosili mnie o modlitwy (nie o wszystkich jednak), albo za tych, za których zamierzałem się modlić. Zanim zacznę modlitwę, czynię wysiłek, aby polecić tę czy tamtą osobę. Lecz, o Boże! Skoro tylko wejdę w modlitwę, mój umysł staje się całkowicie pusty i nie pozostaje żaden ślad tego, co miałem bardzo mocno w sercu. W innych przypadkach natomiast czuję się pobudzony, aby modlić się za kogoś innego, za kogo nigdy nie zamierzałem się modlić, a co jeszcze cudowniejsze, za kogoś, kogo nigdy nie znałem ani nie widziałem, ani nie słyszałem, kto nigdy nie polecał się, nawet za pośrednictwem innych. Prędzej czy później Pan wysłuchuje zawsze tych modlitw”. Ojciec Pio opisuje nieznane mu dotąd zjawisko, którego skutki zaczął sobie uświadamiać już na początku kapłańskiego posługiwania. Był to dar modlitwy mistycznej, podczas której Bóg z taką intensywnością oddziaływał na stan jego duszy i do tego stopnia angażował jego umysł i serce, iż nie potrafił modlić się inaczej, jak tylko w taki sposób, na jaki pozwalał mu Duch Święty. Dotyczyło to również treści modlitwy, a więc i osób, za które Bóg chciał, by się wstawiał.
Trzeba jednak podkreślić, że nawet podczas mistycznego zatopienia w ekstatycznej modlitwie Ojciec Pio nie przestawał prosić i wstawiać się za bliźnich. Tak też było, gdy złożony ciężką chorobą przebywał w kapucyńskim klasztorze w Venafro. W tym czasie duchową opiekę nad nim sprawował ojciec Agostino, który w swym duchowym Dzienniku spisywał wypowiadane przez niego w mistycznej ekstazie słowa i modlitwy. Oto fragment jednej z nich: „O Jezu, polecam Ci tę osobę… nawróć ją, zbaw ją… nie tylko nawróć ją, ponieważ potem może utracić Twoją łaskę, ale zbaw ją, zbaw ją… czyż nie wylałeś za nią Twojej krwi?”.
Modlitwa wstawiennicza towarzyszyła Zakonnikowi nie tylko podczas mistycznych ekstaz, ale również była obecna w trakcie wykonywania zwyczajnych zajęć. Otóż pewnego wieczoru, prowadząc luźną rozmowę z ojcem Aureliem i doktorem Sanguinettim, Ojciec Pio nagle ją przerwał, w dłoniach ukrył swą twarz i powiedział: „Módlmy się za króla Anglii!”. Mocno zdziwieni, wkrótce do modlitwy dołączyli pozostali rozmówcy. Następnego dnia rano radio podało informację o śmierci Edwarda VI, króla Anglii.
Ojciec Pio modlił się za żywych i za zmarłych. Pragnął, by łaska zbawienia jak najszybciej stała się udziałem dusz cierpiących w czyśćcu. Niejednokrotnie ofiarowywał za te dusze stosowne odpusty bądź odprawiał Msze Święte. Swoim duchowym dzieciom powtarzał: „Módlcie się, módlcie się, módlcie się. Musimy opróżnić czyściec. Wszystkie dusze w czyśćcu muszą być uwolnione”. Kiedy po reformie liturgii usunięto niektóre formy odpustów za dusze czyśćcowe, Ojciec Pio ze smutkiem, ale wciąż zdecydowanie nawoływał: „A więc kto będzie myślał o tych świętych duszach? Wy usilnie módlcie się za nie”. Jego osobista odpowiedź na tę sytuację była natychmiastowa – odtąd za zbawienie dusz czyśćcowych odmawiał sześćdziesiąt całych różańców na dzień.
Wspieram Kościół swymi modlitwami
Przedmiotem modlitwy wstawienniczej Ojca Pio był przede wszystkim Kościół. Kochał go i czuł się za niego odpowiedzialny, dlatego nie przestawał prosić Boga o potrzebne dla niego łaski. Codziennie, zaraz po przebudzeniu, miał zwyczaj pierwsze słowa modlitwy kierować za papieża. Wielokrotnie dając dowody całkowitego posłuszeństwa i czci następującym kolejno po sobie biskupom Rzymu, zapewniał ich o swych synowskich uczuciach i wiernej modlitwie w ich intencjach. Wyraził to choćby w liście skierowanym do Pawła VI: „Ofiaruję Wam moją modlitwę i codzienne cierpienia jako niewielką, ale szczerą pamięć ostatniego z Waszych synów, aby Pan Was umacniał swoją łaską w celu kontynuowania słusznej, choć uciążliwej drogi, w obronie wiecznej prawdy, która pozostaje niezmienna bez względu na czasy”.
Nie ustawał także w modlitwach za zakon kapucynów i poszczególnych jego generałów, jak również za swoją zakonną prowincję, powierzając Bogu wszystkie trudne sprawy, kapituły i poszczególnych współbraci. W liście z 16 lutego 1915 roku zapewniał prowincjała, ojca Benedetta: „Nie ma potrzeby, abyście mnie prosili o modlitwę w intencji potrzebujących z naszej matki prowincji, Bóg wie, ile razy na dzień przypominam Mu o niej”. W swych błaganiach nie zapominał o prowincjale i podejmowanych przez niego dziełach, wypraszając u Boga potrzebne błogosławieństwo: „Tymczasem nie przestanę wznosić w nocy rąk ku Świętemu Miejscu i nieustannie udzielać Ci błogosławieństwa tak długo, jak długo tchu mi starczy”.
Modlitwą wstawienniczą Ojciec Pio obejmował swych penitentów i osoby, które u niego szukały kierownictwa duchowego lub stawały się jego duchowymi dziećmi. Motywem tych modlitw nie była jednak litość, ale przede wszystkim miłość, najpierw do Boga, a następnie do człowieka pogrążonego w grzechach. Wiadomo, że nierzadko odsyłał penitentów bez rozgrzeszenia, lecz nigdy nie przestawał towarzyszyć im duchowo, modląc się o ich nawrócenie. Większość z tych, którzy nie otrzymali rozgrzeszenia, wkrótce zaczynała odczuwać tak silny wewnętrzny niepokój, iż szukała wstawiennictwa wszystkich świętych bądź pomocy u innych kapłanów. W ten sposób modlitwa wstawiennicza przygotowywała ich do pojednania z Bogiem. Do tej krucjaty ratowania grzeszników Ojciec Pio zaangażował również swoje duchowe dzieci. Niejednokrotnie jako pokutę zadawał im zbiór modlitw, dołączając do niego listę osób, za które chciał, aby się modlono.
Może to kogoś zdziwić, ale Ojciec Pio prosił innych o modlitwę za siebie. Możemy się o tym przekonać, śledząc uważnie jego korespondencję z kierownikami duchowymi. „Pomóż mi i modlitwami twoimi, i modlitwami innych ludzi” – pisał do ojca Benedetta 23 października 1921 roku, a w liście z 8 maja 1919 roku skierowanym do ojca Agostina prosił: „Wspieraj swoimi modlitwami tego cyrenejczyka, który dźwiga krzyż wielu ludzi”. Uciekał się z prośbą o pomoc do swych kierowników duchowych, gdyż brakowało mu już czasu, by modlić się za siebie. Informował o tym ojca Agostina w liście z marca 1915 roku: „Najpierw polecam dobremu Bogu duszę, która jest w największej potrzebie. […] Nie dlatego, że uważam, iż moja własna dusza miała mniejszą potrzebę Bożej pomocy, lecz dlatego, że brakowałoby w gruncie rzeczy czasu, by przedstawić Panu jej potrzeby!”.
Modlitwą obejmuj wszystkich
W kwietniu 1914 roku Ojciec Pio napisał do Raffaeliny Cerase list, w którym zachęcał ją i inne osoby, które uda się jej pozyskać, do szczególnej misji: modlitwy wstawienniczej za cały Kościół. Modlitwa ta miała obejmować osoby na różnych poziomach wiary, a także tych, którzy ją utracili lub byli niewierzący; co więcej, również wszystkich, którzy stali na straży depozytu wiary lub byli jej krzewicielami. Ten rodzaj misji nazwał Ojciec Pio „najwznioślejszym apostolatem”: „Nie wszyscy jesteśmy powołani przez Boga do zbawiania dusz i głoszenia Jego chwały poprzez wielki apostolat nauczania. […] Módl się za wiarołomnych, módl się za obojętnych, módl się również za gorliwych, a przede wszystkim módl się za papieża, we wszystkich duchowych i doczesnych potrzebach Kościoła świętego, naszej najczulszej Matki. Szczególną modlitwą obejmuj wszystkich, którzy dla zbawienia dusz i dla chwały Bożej pracują na misjach wśród niewiernych i niewierzących. Jeszcze raz zachęcam cię do ofiarowania się całkowicie wraz z wieloma innymi duszami, które możesz porwać dla wyżej wymienionych celów. I bądź pewna, że jest to najwznioślejszy apostolat, jaki może wypełnić dusza w Kościele Bożym”. Misję modlitwy za Kościół Ojciec Pio powierzył swej duchowej córce, a przez nią wszystkim świeckim, dając początek wielkiemu ruchowi duchowości, nazwanemu później Grupami Modlitwy. Miały one stać się swego rodzaju „duchową siecią” połączoną węzłem modlitwy i przyciągającą do zbawienia najbardziej oddalonych i pogubionych wiernych.
Misja Ojca Pio jako niezmordowanego oranta skłaniała go do orędownictwa i wytrwałej modlitwy błagalnej. Jego wielkim pragnieniem było ujrzeć wszystkich ludzi zbawionych w królestwie Jezusa Chrystusa, dlatego wstawiając się u Boga, tak jak Mojżesz za swoim ludem, wypełniał misję duchowego i sakramentalnego kapłaństwa. Obiecał to zadanie kontynuować także po swojej śmierci. Usilnie prosił dobrego Boga: „Panie, nie każ mi wchodzić do raju, dopóki ostatni z moich synów, dopóki ostatnia osoba powierzona mojej kapłańskiej opiece nie wejdzie tam przede mną”. 

Aby dobrze się modlić, nie wystarczy wyrazić nasze prośby najlepszym ze wszystkich sposobów modlitwy, jakim jest Różaniec: konieczna jest też wielka uwaga, ponieważ Bóg bardziej niż głosu ust, słucha głosu serca.
Prosić Boga wśród roztargnień dobrowolnych jest wielkim brakiem szacunku, który nie tylko, że czyni Różaniec bezowocnym, lecz wypełnia nas grzechami.
Jak można prosić Boga, aby nas wysłuchał, jeżeli my samych siebie nie słuchamy i jeżeli podczas gdy prosimy ten Wspaniały Majestat który patrzy na ziemię i sprawia, że ona drży, zabawiamy się w gonitwę motylka? Tak to odwracamy błogosławieństwo tego wielkiego Pana od nas samych i przeobrażamy je w klątwę, która wyrażona jest przeciw temu, kto spełnia niedbale dzieło Boga.
Odwagi więc słudzy dobrzy i wierni, służebnice Jezusa Chrystusa i Najśw. Dziewicy, którzy postanowiliście sobie odmawiać każdego dnia Różaniec. Liczne muchy - nazywam tak roztargnienia, które wam przychodzą podczas modlitwy - niech nie zdołają nigdy sprawić, byście pozostawiali małodusznie towarzystwo Jezusa i Maryi, w którym się znajdujecie podczas odmawiania Różańca.
św. Ludwik Grigion de Montfort

poniedziałek, 18 lutego 2013

Tryumf Kościoła po prześladowaniu

Sto lat przed objawieniami w Fatimie, błogosławiona Elżbieta Canori Mora otrzymała wizje przypominające te dane przez Matkę Bożą trójce pastuszków w Portugalii w 1917 roku. Objawienia bł. Elżbiety były przestrogą przed zbliżającą się straszną karą i wezwaniem – jak w Fatimie – do modlitwy oraz pokuty. Szczególnie jednak zwracają uwagę na triumf Boga i odnowę Kościoła oraz nawrócenie całych narodów, dając nadzieję wątpiącym i prześladowanym z powodu wyznawanej wiary.
Błogosławiona Elżbieta Canori Mora urodziła się w 1774 r. i mieszkała we Włoszech aż do swojej śmierci w 1825 roku. Na polecenie spowiednika spisała objawienia. Te dokumenty są przechowywane w archiwach trynitarskiego kościoła San Carlino w Rzymie.
Papież bł. Pius IX nadzorował jej proces beatyfikacyjny. 5 listopada 1900 r. urząd cenzorski wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że w jej pismach nie ma niczego przeciwko wierze i dobrym obyczajom ani nie znaleziono żadnych innowacji doktrynalnych lub odchyleń. Ostatecznie Elżbieta Canori Mora została beatyfikowana w 1994 roku przez bł. Jana Pawła II.
Kryzys w Kościele
W wigilię Bożego Narodzenia 1813 r. Elżbieta przeżywała duchową ekstazę. Wiedziona w kierunku żłóbka, gdzie błyszczało nadzwyczajne światło, ujrzała niezliczone rzesze świętych, adorujących małego Jezuska. Dzieciątko zachęciło ją, by podeszła bliżej. Wtedy ujrzała Je całe we krwi. Myśl o tym napełnia mnie przerażeniem. Jednocześnie zrozumiałam, że Pan Jezus był skąpany we krwi z powodu złych nawyków wielu księży i ??zakonników, których zachowanie niekiedy przeczy ich powołaniu a także z powodu złego wychowania dzieci przez swych rodziców i inne osoby, którym powierzono ten obowiązek. Oni, którzy powinni przyczyniać się do wzrostu Ducha Pańskiego w sercach innych poprzez dobry przykład, sieją zgorszenie swoim złym zachowaniem i nauczaniem – wspominała później w swoich pismach.
Bł. Elżbieta otrzymała wiele innych objawień, miedzy innymi tych dotyczących chaosu, w którym niechybnie pogrążą się katolicy, zarówno świeccy, jak i duchowni. 24 lutego 1814 pisała: Widziałam wielu kapłanów, którzy wściekle zrywali szaty liturgiczne. Widziałam, jak bezczeszczone były święte ołtarze przez bardzo złe sługi naszego Pana….
22 marca 1814 r., modląc się za Ojca Świętego, ujrzała go w otoczeniu wilków: Widziałam wilki, które otaczały Papieża (…), a dwaj aniołowie płakali… Gdy zapytałam ich, dlaczego są smutni i lamentują, oni patrząc na Rzym z oczami pełnymi współczucia odpowiedzieli: Nieszczęsne miasto, niewdzięczni ludzie, sprawiedliwość Boża ich ukarze.
16 stycznia 1815 r. aniołowie pokazali jej wielu duchownych, którzy prześladowali Jezusa Ukrzyżowanego i naruszali Świętą Ewangelię pod pozorem czynienia dobra. Ujrzała jak wściekłe wilki planowały strącić przywódcę Kościoła z tronu. Potem pozwolono mi zobaczyć, jakie straszne oburzenie Boga wzbudza zachowanie tych wilków. Napisała m.in., że Pan Bóg będzie karał świat, niszcząc budynki, miasta, całe regiony i państwa. Niezliczone głosy będą błagać o miłosierdzie i wiele osób zostanie zabitych.
Gniew Boży
Najbardziej we wszystkich wizjach przeraził ją gniew Boży. Samo spojrzenie Boga wystarczyło, by spalić cały świat.
7 czerwca 1815 r. bł. Elżbieta pisała o wilkach w owczej skórze i prześladowaniach Jezusa Ukrzyżowanego i Jego Świętej Oblubienicy – Kościoła: Widziałam cały świat w konwulsjach, zwłaszcza Rzym… Duchowni, ze względu na fałszywe doktryny, byli rozproszeni, prześladowani i mordowani przez bezbożników. Zakony nie zostały całkowicie zniszczone, ale były również zdziesiątkowane. Niezliczona liczba ludzi zginęła w masakrze, jednak nie wszyscy zostali potępieni. Ocaleni zostali ci, którzy prowadzili godne i święte życie.
Bóg przestanie być miłosierny dla świata
W Boże Narodzenie 1816 roku bł. Elżbieta ujrzała bardzo zafrasowaną Matkę Bożą. Zapytała o powód smutku. Maryja odpowiedziała: – Oto moja córko, jest tyle wielkiej bezbożności na świecie, po czym błogosławiona ujrzała odstępców bezczelnie próbujących wyrwać z ramion Maryi Jej Najświętszego Syna. W obliczu tak wielkiej furii bezbożników, Matka Boża przestała prosić o miłosierdzie dla świata. Ojciec Przedwieczny odziany w nieubłaganą sprawiedliwość i pełen oburzenia zwrócił się ku światu. (…) W tym momencie cała natura zaczęła drżeć. Świat został dotknięty najstraszliwszymi klęskami, jakie można sobie wyobrazić. To coś tak okropnego, że doprowadzi świat do rozpaczy. W uroczystość świętych Piotra i Pawła, 29 czerwca 1820 roku, wizjonerka ujrzała św. Piotra zstępującego z Nieba, ubranego w szaty papieskie i otoczonego przez legion aniołów. Książę Apostołów uczynił pastorałem znak krzyża, dzieląc ziemię na cztery części. Później w każdej z tych części wyrosły drzewa w kształcie krzyża. Każde drzewo otoczone było wspaniałym światłem. Wszyscy dobrzy i pobożni ludzie schronili się pod nimi i zachowali życie. Biada! Biada tym duchownym, którzy de facto są niewierzący i którzy gardzą Prawem Bożym. Wszyscy oni zginą wskutek straszliwej kary razem ze wszystkimi tymi, którzy oddają się rozpuście i postępują zgodnie z fałszywymi zasadami współczesnych filozofii! – napisała po tym objawieniu.
Ogromne wrażenie robi wizja oczyszczenia świata: Niebo przybrało kolor ciemnoniebieski. Już sam ten widok wzbudził trwogę. Wszędzie odczuwać się dawał mocny wiatr z okropnym gwizdem, który w powietrzu uwielokrotniał się echem jak wycie wściekłego lwa. Strachem i odrazą napełnieni zostali zarówno ludzie, jak i zwierzęta. W całym świecie zapanował chaos. Nadszedł czas… krwawego prawa pięści, mordowania bez miłosierdzia. Boża karząca Ręka zaciąży nad tymi nieszczęśnikami. On ukarze w Swej wszechmocy ich pychę, chciwość i bezczelną zuchwałość. Bóg posłuży się przy tym mocą ciemności, aby wytępić odszczepieńców, występnych bezbożnych ludzi, którzy przygotowywali się do zniszczenia Kościoła. Ci niegodziwcy chcieli Boga zrzucić z Jego Tronu.
Błogosławiona Elżbieta Canori Mora pisała dalej: Bóg jednak będzie się z nich śmiać – z ich złości, i ukarze tych złoczyńców jednym skinieniem swojej wszechmocnej Ręki. Uczyni to w ten sposób, że pozwoli mocom ciemności opuścić piekło. Ogromny legion złych duchów zaleje cały świat. Te, poprzez dzieło zniszczenia, wykonają rozkazy Bożej Sprawiedliwości. Złe duchy muszą być Jej posłuszne. Mogą zrobić tylko tyle, na ile im Bóg pozwoli. Będą szkodzić ludziom, ich majątkom i dobrom, ich rodzinnym posiadłościom, wioskom, miastom, domom, ich pałacom i wszystkim innym rzeczom na ziemi. Bóg pozwoli uczynić złym duchom wiele spustoszenia na ziemi. Gdy ten akt dopełni się – źli będą ukarani śmiercią, a te niegodziwe miejsca, gdzie Boga obrażano przez zbezczeszczenie, służbę namiętnościom i świętokradztwa, zostaną zburzone – wtedy rozjaśni się ponownie.
Wielkie oczyszczenie
Zgodnie z zapiskami objawień, po tych karach oczyszczających, św. Piotr majestatycznie powróci na tron ??papieski wraz ze św. Pawłem. Najpierw na niebie zobaczycie wielki złocisty Krzyż. Wszyscy na całym świecie usłyszą wielki grzmot, powstanie wielki wiatr, który będzie zmiatać wszystko, co stanie na jego drodze. Ziemia zacznie drżeć, początkowo z przerwami, potem bezustannie. Gwiazdy będą zmieniały swój kierunek szybko i zupełnie inaczej niż zawsze, widok nieba się zmieni, zginie Duży Wóz, Mały Wóz, wszystko będzie się od siebie oddalać, niebo stanie się inne. Między wami pojawią się tej nocy ci, co już dawno pomarli. Wszystko zacznie płonąć. Także powietrze i woda. Miłosierdzia dostąpią jedynie ci, którzy mają Boga w sercu. Będą też przebiegać ulicami wytoczone z piekieł wozy, wyładowane demonami i złymi duchami. One to czynić będą wielkie spustoszenie, zgiełk, hałas, jęk i płacz. Domy wasze będą się rozpadały jak domki z kart. W tej strasznej godzinie szatani będą sobie śmiało poczynać, porywać będą dusze tych, co wyrzekli się Boga i szerzyli na świecie niewiarę; tych, co z serc Ludu Bożego Krzyż i wiarę wyrywali. A tej nocy ciemnej niech drżą matki morderczynie, te, co mordowały dzieci poczęte.
Wielkiej grozy będzie coraz więcej: Morza i oceany wystąpią ze swoich brzegów i będą iść na ląd w postaci wielkiej ściany. Potem wszystko obejmie pierścień, który błyskawicznie będzie się rozszerzał. Stanie się ogniem huraganowym, tak że obejmie całą kulę ziemską. Wszystko zacznie płonąć, woda mórz i oceanów wrzeć będzie i płonąć jak nafta. Jeśli te dni ciemności nie będą od ludzkości odwrócone, wszystko, co żyje na ziemi, w tych dniach ciemności zginie. Łaski Miłosierdzia dostąpią jedynie ci, co Boga mają w sercu, żyją według Bożych przykazań, mają silną wiarę w Trójcę Przenajświętszą, kochają Niepokalaną Dziewicę Maryję. Tylko oni przez modlitwę i ofiarę swego cierpienia przetrwają.
Po trzech dniach strasznej nawałnicy, strasznego gniewu Bożego, ciemności będą powoli opuszczały zbolałą ziemię. Widok jej będzie straszny. Zgliszcza i popiół. Tam, gdzie były góry, będą rozpadliny i gotująca się w nich woda. Tam, gdzie były morza, będą kamienne, błotniste obszary. W tym czasie wszystkie wody będą zatrute i ciemne jak smoła. Piątego dnia zstąpi z Nieba wielki, majestatyczny Anioł Boży w białych szatach. W dłoni będzie trzymał gałązki hizopu i On to, do wszystkich mórz, rzek i oceanów włoży owe gałązki i oczyści wody. A woda stanie się jasna, uświęcona mocą Bożego hizopu, i będzie zdrowa jako napój. W tym czasie nie będzie też drzew i nie będzie żadnej roślinności, tylko nagie skały. Wtedy piękny blask przyjdzie na ziemię, aby głosić pojednanie Boga z ludzkością.
Triumf Kościoła
Bł. Elżbieta zapowiedziała, że św. Piotr ponownie wróci na tron papieski i dokona wyboru swojego następcy. Papież zreformuje Kościół i pozostanie wierny Ewangelii. Na nowo zapanuje gorliwość w zakonach. Triumf, chwała i cześć Kościoła katolickiego zostaną ustanowione w jednej chwili. Pan Bóg pośle gorliwych kapłanów, by głosili wiarę. Pojawią się nowi święci reformatorzy, którzy duchem przypominać będą św. Ignacego z Loyoli.
Błogosławiona mówiła także o tym, że wielu rządzących będzie wspierać Kościół i Ojca Świętego, a także, że nawrócą się całe narody.
Proroctwa bł. Elżbiety a nasze czasy
Chociaż bł. Elżbieta Canori Mora zmarła 5 lutego 1825 roku, swoje objawienia wydaje się kierować bardziej do naszych czasów niż do czasów sobie współczesnych. Jej wizje stanowią interesujące uzupełnienie Orędzia Fatimskiego, ponieważ mówią zarówno o apostazji i grzeszności, które wywołują gniew Boga, o karze i powszechnej destrukcji, jak i o obietnicy nawrócenia i odnowy Kościoła.
Agnieszka Stelmach

czwartek, 16 lutego 2012

Triumf Kościoła po wielkim kryzysie

Sto lat przed objawieniami w Fatimie, błogosławiona Elżbieta Canori Mora otrzymała wizje przypominające te dane przez Matkę Bożą trójce pastuszków w Portugalii w 1917 roku. Objawienia bł. Elżbiety były przestrogą przed zbliżającą się straszną karą i wezwaniem – jak w Fatimie – do modlitwy oraz pokuty. Szczególnie jednak zwracają uwagę na triumf Boga i odnowę Kościoła oraz nawrócenie całych narodów, dając nadzieję wątpiącym i prześladowanym z powodu wyznawanej wiary.
Błogosławiona Elżbieta Canori Mora urodziła się w 1774 r. i mieszkała we Włoszech aż do swojej śmierci w 1825 roku. Na polecenie spowiednika spisała objawienia. Te dokumenty są przechowywane w archiwach trynitarskiego kościoła San Carlino w Rzymie. 
Papież bł. Pius IX nadzorował jej proces beatyfikacyjny. 5 listopada 1900 r. urząd cenzorski wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że w jej pismach nie ma niczego przeciwko wierze i dobrym obyczajom ani nie znaleziono żadnych innowacji doktrynalnych lub odchyleń. Ostatecznie Elżbieta Canori Mora została beatyfikowana w 1994 roku przez bł. Jana Pawła II.

 Kryzys w Kościele

W wigilię Bożego Narodzenia 1813 r. Elżbieta przeżywała duchową ekstazę. Wiedziona w kierunku żłóbka, gdzie błyszczało nadzwyczajne światło, ujrzała niezliczone rzesze świętych, adorujących małego Jezuska. Dzieciątko zachęciło ją, by podeszła bliżej. Wtedy ujrzała Je całe we krwi. Myśl o tym napełnia mnie przerażeniem. Jednocześnie zrozumiałam, że Pan Jezus był skąpany we krwi z powodu złych nawyków wielu księży i ??zakonników, których zachowanie niekiedy przeczy ich powołaniu a także z powodu złego wychowania dzieci przez swych rodziców i inne osoby, którym powierzono ten obowiązek. Oni, którzy powinni przyczyniać się do wzrostu Ducha Pańskiego w sercach innych poprzez dobry przykład, sieją zgorszenie swoim złym zachowaniem i nauczaniem – wspominała później w swoich pismach.
Bł. Elżbieta otrzymała wiele innych objawień, miedzy innymi tych dotyczących chaosu, w którym niechybnie pogrążą się katolicy, zarówno świeccy, jak i duchowni. 24 lutego 1814 pisała: Widziałam wielu kapłanów, którzy wściekle zrywali szaty liturgiczne. Widziałam, jak bezczeszczone były święte ołtarze przez bardzo złe sługi naszego Pana….
22 marca 1814 r., modląc się za Ojca Świętego, ujrzała go w otoczeniu wilków: Widziałam wilki, które otaczały Papieża (…), a dwaj aniołowie płakali… Gdy zapytałam ich, dlaczego są smutni i lamentują, oni patrząc na Rzym z oczami pełnymi współczucia odpowiedzieli: Nieszczęsne miasto, niewdzięczni ludzie, sprawiedliwość Boża ich ukarze.
16 stycznia 1815 r. aniołowie pokazali jej wielu duchownych, którzy prześladowali Jezusa Ukrzyżowanego i naruszali Świętą Ewangelię pod pozorem czynienia dobra. Ujrzała jak wściekłe wilki planowały strącić przywódcę Kościoła z tronu. Potem pozwolono mi zobaczyć, jakie straszne oburzenie Boga wzbudza zachowanie tych wilków. Napisała m.in., że Pan Bóg będzie karał świat, niszcząc budynki, miasta, całe regiony i państwa. Niezliczone głosy będą błagać o miłosierdzie i wiele osób zostanie zabitych.

Gniew Boży

Najbardziej we wszystkich wizjach przeraził ją gniew Boży. Samo spojrzenie Boga wystarczyło, by spalić cały świat.
7 czerwca 1815 r. bł. Elżbieta pisała o wilkach w owczej skórze i prześladowaniach Jezusa Ukrzyżowanego i Jego Świętej Oblubienicy – Kościoła: Widziałam cały świat w konwulsjach, zwłaszcza Rzym… Duchowni, ze względu na fałszywe doktryny, byli rozproszeni, prześladowani i mordowani przez bezbożników. Zakony nie zostały całkowicie zniszczone, ale były również zdziesiątkowane. Niezliczona liczba ludzi zginęła w masakrze, jednak nie wszyscy zostali potępieni. Ocaleni zostali ci, którzy prowadzili godne i święte życie.

Bóg przestanie być łagodny dla świata


W Boże Narodzenie 1816 roku bł. Elżbieta ujrzała bardzo zafrasowaną Matkę Bożą. Zapytała o powód smutku. Maryja odpowiedziała: – Oto moja córko, jest tyle wielkiej bezbożności na świecie, po czym błogosławiona ujrzała odstępców bezczelnie próbujących wyrwać z ramion Maryi Jej Najświętszego Syna. W obliczu tak wielkiej furii bezbożników, Matka Boża przestała prosić o miłosierdzie dla świata. Ojciec Przedwieczny odziany w nieubłaganą sprawiedliwość i pełen oburzenia zwrócił się ku światu. (…) W tym momencie cała natura zaczęła drżeć. Świat został dotknięty najstraszliwszymi klęskami, jakie można sobie wyobrazić. To coś tak okropnego, że doprowadzi świat do rozpaczy. W uroczystość świętych Piotra i Pawła, 29 czerwca 1820 roku, wizjonerka ujrzała św. Piotra zstępującego z Nieba, ubranego w szaty papieskie i otoczonego przez legion aniołów. Książę Apostołów uczynił pastorałem znak krzyża, dzieląc ziemię na cztery części. Później w każdej z tych części wyrosły drzewa w kształcie krzyża. Każde drzewo otoczone było wspaniałym światłem. Wszyscy dobrzy i pobożni ludzie schronili się pod nimi i zachowali życie. Biada! Biada tym duchownym, którzy de facto są niewierzący i którzy gardzą Prawem Bożym. Wszyscy oni zginą wskutek straszliwej kary razem ze wszystkimi tymi, którzy oddają się rozpuście i postępują zgodnie z fałszywymi zasadami współczesnych filozofii! – napisała po tym objawieniu.
Ogromne wrażenie robi wizja oczyszczenia świata: Niebo przybrało kolor ciemnoniebieski. Już sam ten widok wzbudził trwogę. Wszędzie odczuwać się dawał mocny wiatr z okropnym gwizdem, który w powietrzu uwielokrotniał się echem jak wycie wściekłego lwa. Strachem i odrazą napełnieni zostali zarówno ludzie, jak i zwierzęta. W całym świecie zapanował chaos. Nadszedł czas… krwawego prawa pięści, mordowania bez miłosierdzia. Boża karząca Ręka zaciąży nad tymi nieszczęśnikami. On ukarze w Swej wszechmocy ich pychę, chciwość i bezczelną zuchwałość. Bóg posłuży się przy tym mocą ciemności, aby wytępić odszczepieńców, występnych bezbożnych ludzi, którzy przygotowywali się do zniszczenia Kościoła. Ci niegodziwcy chcieli Boga zrzucić z Jego Tronu.
Błogosławiona Elżbieta Canori Mora pisała dalej: Bóg jednak będzie się z nich śmiać – z ich złości, i ukarze tych złoczyńców jednym skinieniem swojej wszechmocnej Ręki. Uczyni to w ten sposób, że pozwoli mocom ciemności opuścić piekło. Ogromny legion złych duchów zaleje cały świat. Te, poprzez dzieło zniszczenia, wykonają rozkazy Bożej Sprawiedliwości. Złe duchy muszą być Jej posłuszne. Mogą zrobić tylko tyle, na ile im Bóg pozwoli. Będą szkodzić ludziom, ich majątkom i dobrom, ich rodzinnym posiadłościom, wioskom, miastom, domom, ich pałacom i wszystkim innym rzeczom na ziemi. Bóg pozwoli uczynić złym duchom wiele spustoszenia na ziemi. Gdy ten akt dopełni się – źli będą ukarani śmiercią, a te niegodziwe miejsca, gdzie Boga obrażano przez zbezczeszczenie, służbę namiętnościom i świętokradztwa, zostaną zburzone – wtedy rozjaśni się ponownie.

Wielkie oczyszczenie


Zgodnie z zapiskami objawień, po tych karach oczyszczających, św. Piotr majestatycznie powróci na tron ??papieski wraz ze św. Pawłem. Najpierw na niebie zobaczycie wielki złocisty Krzyż. Wszyscy na całym świecie usłyszą wielki grzmot, powstanie wielki wiatr, który będzie zmiatać wszystko, co stanie na jego drodze. Ziemia zacznie drżeć, początkowo z przerwami, potem bezustannie. Gwiazdy będą zmieniały swój kierunek szybko i zupełnie inaczej niż zawsze, widok nieba się zmieni, zginie Duży Wóz, Mały Wóz, wszystko będzie się od siebie oddalać, niebo stanie się inne. Między wami pojawią się tej nocy ci, co już dawno pomarli. Wszystko zacznie płonąć. Także powietrze i woda. Miłosierdzia dostąpią jedynie ci, którzy mają Boga w sercu. Będą też przebiegać ulicami wytoczone z piekieł wozy, wyładowane demonami i złymi duchami. One to czynić będą wielkie spustoszenie, zgiełk, hałas, jęk i płacz. Domy wasze będą się rozpadały jak domki z kart. W tej strasznej godzinie szatani będą sobie śmiało poczynać, porywać będą dusze tych, co wyrzekli się Boga i szerzyli na świecie niewiarę; tych, co z serc Ludu Bożego Krzyż i wiarę wyrywali. A tej nocy ciemnej niech drżą matki morderczynie, te, co mordowały dzieci poczęte.
Wielkiej grozy będzie coraz więcej: Morza i oceany wystąpią ze swoich brzegów i będą iść na ląd w postaci wielkiej ściany. Potem wszystko obejmie pierścień, który błyskawicznie będzie się rozszerzał. Stanie się ogniem huraganowym, tak że obejmie całą kulę ziemską. Wszystko zacznie płonąć, woda mórz i oceanów wrzeć będzie i płonąć jak nafta. Jeśli te dni ciemności nie będą od ludzkości odwrócone, wszystko, co żyje na ziemi, w tych dniach ciemności zginie. Łaski Miłosierdzia dostąpią jedynie ci, co Boga mają w sercu, żyją według Bożych przykazań, mają silną wiarę w Trójcę Przenajświętszą, kochają Niepokalaną Dziewicę Maryję. Tylko oni przez modlitwę i ofiarę swego cierpienia przetrwają.
Po trzech dniach strasznej nawałnicy, strasznego gniewu Bożego, ciemności będą powoli opuszczały zbolałą ziemię. Widok jej będzie straszny. Zgliszcza i popiół. Tam, gdzie były góry, będą rozpadliny i gotująca się w nich woda. Tam, gdzie były morza, będą kamienne, błotniste obszary. W tym czasie wszystkie wody będą zatrute i ciemne jak smoła. Piątego dnia zstąpi z Nieba wielki, majestatyczny Anioł Boży w białych szatach. W dłoni będzie trzymał gałązki hizopu i On to, do wszystkich mórz, rzek i oceanów włoży owe gałązki i oczyści wody. A woda stanie się jasna, uświęcona mocą Bożego hizopu, i będzie zdrowa jako napój. W tym czasie nie będzie też drzew i nie będzie żadnej roślinności, tylko nagie skały. Wtedy piękny blask przyjdzie na ziemię, aby głosić pojednanie Boga z ludzkością.

Triumf Kościoła

Bł. Elżbieta zapowiedziała, że św. Piotr ponownie wróci na tron papieski i dokona wyboru swojego następcy. Papież zreformuje Kościół i pozostanie wierny Ewangelii. Na nowo zapanuje gorliwość w zakonach. Triumf, chwała i cześć Kościoła katolickiego zostaną ustanowione w jednej chwili. Pan Bóg pośle gorliwych kapłanów, by głosili wiarę. Pojawią się nowi święci reformatorzy, którzy duchem przypominać będą św. Ignacego z Loyoli.
Błogosławiona mówiła także o tym, że wielu rządzących będzie wspierać Kościół i Ojca Świętego, a także, że nawrócą się całe narody.

Proroctwa bł. Elżbiety a nasze czasy


Chociaż bł. Elżbieta Canori Mora zmarła 5 lutego 1825 roku, swoje objawienia wydaje się kierować bardziej do naszych czasów niż do czasów sobie współczesnych. Jej wizje stanowią interesujące uzupełnienie Orędzia Fatimskiego, ponieważ mówią zarówno o apostazji i grzeszności, które wywołują gniew Boga, o karze i powszechnej destrukcji, jak i o obietnicy nawrócenia i odnowy Kościoła.
Agnieszka Stelmach
Na podst. A Century Before Fatima, Providence Announced a Chastisement, www.tfp.org