Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sutanna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sutanna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 maja 2013

Sutanna moją zbroją

Ks. Rafał J Sorkowicz  SChr

Coraz trudniej jest poruszać się w miejscach publicznych w sutannie. Wiem coś o tym, bo jestem księdzem zakonnym. Chrystusowcy nie mają żadnego charakterystycznego habitu. Nasz założyciel kard. August Hlond w pierwszych ustawach zgromadzenia zapisał, że strojem naszym będzie strój duchowny obowiązujący w danym Kościele lokalnym. Jest więc nim czarna sutanna, którą noszą księża diecezjalni. Ostatnio na wielu portalach społecznościowych ukazały się hasła nawołujące duchownych, by nosili sutanny i habity. Jest to bardzo wyraźny sygnał dla nas kapłanów i powinniśmy się nim porządnie przejąć. Sutanny i habity nie mogą odejść do lamusa. Jeśli znikną z naszych ulic, diabeł będzie triumfował. Księża nie mogą dać się ogłupić. Zakładać sutanny i habity! Od nich zaczyna się każda, prawdziwa nowa ewangelizacja.



W książce ks. dr A. Witkowiaka „Decus clericorum” (Etyka towarzyska), wydanej w 1960 roku, można przeczytać słowa: „Bez sutanny lub surduta i koloratki nie wypada kapłanowi pokazywać się nikomu, nawet swym domownikom. (...) Nigdy jednak kapłan nie powinien przywdziewać krótkiego stroju (…), gdy bierze udział w uroczystościach publicznych lub większych zebraniach kościelnych czy świeckich, gdy składa wizyty swym przełożonym albo osobom na wyższych stanowiskach, gdy prowadzi naukę religii, gdy urzęduje w biurze parafialnym, gdy przyjmuje u siebie wizyty itd.”.  Mówią, że sama szata nie zdobi człowieka. Sama nie, ale też dużo mówi ona o człowieku, który ją nosi. Szczególnie w przypadku stroju księdza. Myślę, że jednym z najbardziej podstępnych forteli diabelskich, które wsącza szatan w kapłańskie mózgi jest właśnie "oduczanie" go od noszenia sutanny, wszędzie, gdzie się da. Zawsze znajdą się jakieś argumenty "przeciw" założeniu sutanny czy habitu. Wiem to z doświadczenia. Za każdym razem, gdy (z różnych powodów, choć są to sytuacje nieliczne) nie założę sutanny (czy koszuli z koloratką) mam duchowego kaca. Myślę, że jest to jeszcze jeden namacalny dowód na to, że wolą Chrystusa jest, by strój duchowny nosić.


Fakt, czasami sutanna prowokuje. I dobrze, przecież o to chodzi. Doświadczyłem tego ostatnio, gdy wracałem pieszo ze szkoły, w  centrum Stargardu. Maszeruję sobie dziarsko, odmawiam po cichu różaniec i nagle słyszę słowa, których nie godzi się tu cytować. Grupka młodych ludzi jedzie samochodem, nagle zwalniają, uchylają szybę i krzyczą w moim kierunku przekleństwa i wyzwiska. Wyzwany od "pedałów" i "szmat" (innych epitetów nie napiszę) szedłem dalej wkurzony i upokorzony. Zycie uratował mi różaniec. Uspokoił mnie szybko. Szedłem dalej i modliłem się za tych chłopaków. Duszpasterz młodych, który pragnie tylko jednego: by młodzi w Stargardzie byli zbawieni. Poczułem się jak Jezus, swoi Go odrzucili. Niezwykle mocne i piękne doświadczenie. Wiem, że ci chłopacy nie są źli. Gdybym szedł ubrany na świecko nie zwrócili by na mnie uwagi. Coś ich zabolało, coś zirytowało. Rozumiem. Ale wtedy na ulicy po raz kolejny zrozumiałem, jak wielką moc ma sutanna. Pomyślałem sobie wówczas: "Pedałem" nie jestem, sutannę noszę. I będę ją nosił. Bo jest dla mnie świętością i czymś więcej niż czarnym materiałem z guzikami".

„Próby zeświecczenia kapłana są dla Kościoła szkodliwe. Nie oznacza to wcale, że kapłan miałby stać z dala od ludzkich problemów osób świeckich: przeciwnie, winien jak najlepiej je poznawać, tak jak Jan Maria Vianney, ale jako kapłan, zawsze w perspektywie zbawienia ludzi i rozszerzania królestwa Bożego. Jest świadkiem i szafarzem innego życia niż ziemskie. Zasadniczą sprawą dla Kościoła jest zachowanie tożsamości kapłana w wymiarze wertykalnym.” – pisał Jan Paweł II w 1986 roku w "Liście do Kapłanów". Nasza kapłańska tożsamość w "wymiarze wertykalnym" to nade wszystko sutanna i habit. Ludzie chcą nas widzieć, chcą nas rozpoznawać. Sama "gęba brewiarzowa" nie wystarczy. Pamiętam, jak raz jechałem pociągiem. Siedziałem w przedziale (ubrany po świecku) i czytałem książkę. Na przeciw mnie siedzi starsza pani i bacznie mnie obserwuje. Po kilku godzinach jazdy pyta się: "przepraszam najmocniej, czy pan jest księdzem?". Odpowiadam: "Tak, a po czym pani mnie rozpoznała?". "Po mordzie, proszę księdza" - odpowiedziała całkiem swobodnie i spontanicznie, choć w chwilę później przeprosiła za spontaniczne sformułowanie. Śmieliśmy się razem długo, choć w głębi serca zrobiło mi się głupio. "Czemu nie ubrałeś koloratki, głąbie?" pytałem siebie, głęboko w sercu.


Jedno jest pewne. Ludzie pragną nas widzieć, mieć do nas dostęp. Ci mniej lub bardziej wierzący i ci, którzy oddalili się od Kościoła. Sutanna to nie tylko pewien "gorset" czy "środek zabezpieczający" księdza przed robieniem głupot. Sutanna jest "znakiem" mocno przemawiającym, środkiem podstawowym, wertykalnym w głoszeniu Dobrej Nowiny. Jakimś wstępem, preludium do podjęcia głębszej rozmowy, nowej ewangelizacji. Schowana głęboko w szafie, staje się namacalnym dowodem na kryzys duchowy kapłaństwa. Ktoś kiedyś powiedział: ale Jezus nie nosił sutanny. To prawda. Nie nosił też majtek z gumą, zegarka i skarpet. Nie musiał nosić z wiadomych przyczyn. Ja też nie muszę. Ale mogę i chcę. Bez sutanny też jestem księdzem, zgadza się. Ale jeśli już Pan powołał do kapłaństwa zakonnego, jeśli Kościół Święty tę sutannę mi podarował, to na litość Boską chyba po to, żebym ją nosił. Bym w każdym wymiarze (także wertykalnym, zewnętrznym) objawiał światu do Kogo należę i Komu służę. To mój mundur, moja zbroja, moja świętość. Noszę ją nie tylko po to, by mieć ochronę przed strzałami nieprzyjaciela. Noszę ją przede wszystkim po to, by inni wiedzieli do kogo iść, gdy zbliża się niebezpieczeństwo, gdy słabną w walce duchowej. Że jest w pobliżu ktoś, kto ich wesprze, obroni. Tyle w temacie. Jedno z moich ostatnich postanowień na czas najbliższy: nosić duchową i wertykalną zbroję. Na przekór diabelskim modom i podszeptom. Amen.


_____________________________

Sutanna i koloratka są znakiem przynależności do Boga i tożsamości kapłana. Strój duchowny, jaki nosi kapłan czy zakonnik, jest szczególnym znakiem także dla wiernych i świadectwem na czas nowej ewangelizacji, świadectwem potrzebnym zsekularyzowanym społeczeństwom. O obowiązku codziennego i godnego noszenia stroju duchownego przypomniał kapłanom w Watykanie ks. kard. Tarcisio Bertone.
W czasie kiedy każdy z nas jest szczególnie powołany do odnowienia świadomości i spójności własnej tożsamości przez swoje zaangażowanie w posługę w instytucjach watykańskich, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej wzywa w dokumencie do codziennego i godnego noszenia stroju duchownego.
Okólnik watykański z 15 października br. skierowany jest nie tylko do kapłanów i zakonników posługujących w Stolicy Apostolskiej, ale także do tych, którzy odwiedzają Watykan i spotykają się z Ojcem Świętym, dotyczy to zarówno sesji plenarnych, biskupów poszczególnych Konferencji Episkopatów tzw. wizyt ad limina apostolorum czy spotkań między różnymi dykasteriami. W dokumencie ks. kard. Bertone przypomina o obowiązku noszenia "regularnie i z godnością" stroju kościelnego niezależnie od pory roku, jako wzoru wyróżniającego tych, którzy współpracują z Następcą Świętego Piotra. Wewnętrzny dokument watykański wskazuje na normy prawa kanonicznego obowiązujące w tej materii. Bazuje na wytycznych z listu bł. Jana Pawła II z 8 września 1982 roku skierowanego do ówczesnego wikariusza generalnego diecezji rzymskiej ks. kard. Ugo Polettiego. Papież zwracał w nim uwagę na "wartość i znaczenie tego odróżniającego znaku, nie tylko dlatego, że przyczynia się on do godności kapłana w jego czynnościach zewnętrznych czy podczas wykonywania posługi kapłańskiej, lecz nade wszystko dlatego, że uwidacznia on w łonie Wspólnoty Kościelnej publiczne świadectwo kapłańskiej tożsamości i szczególnej przynależności do Boga, które ma obowiązek dawać każdy kapłan". - Dla mnie jest to oczywiste i jednoznaczne, że sutanna jest znakiem tożsamości, przynależności i potwierdzenia tego, co otrzymaliśmy. Jest ona widocznym znakiem tej wspólnoty - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Feliks Folejewski SAC, ojciec duchowy Rodziny Rodzin. Podkreśla, że w jego 54-letnim stażu kapłańskim sutanna jest jego "ulubionym" strojem. - Kiedyś znaczenie stroju kapłańskiego czy zakonnego podkreślał Prymas Polski ks. kard. Stefan Wyszyński, mówiąc, iż sutanna wpisana jest w polski pejzaż - wspomina.
Jak zaznaczył Jan Paweł II we wspomnianym liście, kapłani mają "do przekazania orędzie, które wyraża się zarówno w słowach, jak i w znakach zewnętrznych, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, który jest tak wrażliwy na język obrazów". - Często mówi się, że najważniejsze jest wnętrze kapłana, serce, nie ma wątpliwości, że tak jest, ale strój kapłański czy zakonny jest również widzialnym znakiem przynależności i świadectwa - mówi o. Feliks Folejewski SAC. Dodaje, że jest to również znak dla wiernych w czasie nowej ewangelizacji. Znaczenie "widzialnej" obecności kapłanów w społeczeństwie podkreślał również Benedykt XVI w 2009 roku w przemówieniu do uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Duchowieństwa. Mówił wówczas: "Pilnym wydaje się też przywrócenie tej świadomości, która skłania kapłanów do tego, by byli obecni, widoczni i rozpoznawalni - zarówno ze względu na sądy oparte na wierze, jak i cnoty osobiste, a także strój - w sferze kultury i miłosierdzia, od zawsze będących w centrum misji Kościoła".

Nasz Dziennik 21 listopada 2012, Nr 272 (4507)

czwartek, 24 maja 2012

O noszeniu sutanny w dzisiejszym świecie

Pani Sprzątaczka. O noszeniu sutanny w dzisiejszym świecie

sutanna

Publikujemy tekst o noszeniu stroju duchownego. Trzeba dziś przypominać kapłanom, zakonnikom o jego nie dającym się podważyć znaczeniu w dzisiejszym świecie, który angazuje wiele środków, by Pana Boga usunąć z przestrzeni publicznej.

U krakowskich dominikanów pracuje Pani Sprzątaczka. Pani Sprzątaczka jest dostojną, starszą, krakowską matroną. Przychodzi w żakiecie, a zimą w płaszczu i kapeluszu, po czym przebiera się do pracy. Zakłada fartuch i szaleje w bazylice z odkurzaczem, mopem czy innymi insygniami swojego zawodu. Pod koniec pracy oporządza się, chowa fartuch, przebiera się z powrotem w elegancki strój.
Pani Sprzątaczka pracuje przy sprzątaniu kilka godzin dziennie. Fartuch służy jej do ochrony ubrania przed zniszczeniem. Potem go zdejmuje i wraca do domu, do bliskich, aby prowadzić prywatne życie.
Fartuch jest strojem roboczym. Nie konstytuuje tożsamości Pani Sprzątaczki, podobnie jak nie konstytuuje jej wykonywanie zawodu sprzątaczki.

To samo co Pani Sprzątaczka robi przeważająca większość księży. Przebierają się w sutannę lub habit na czas wykonywania obowiązków zawodowych: aby spowiadać, odprawić mszę, poprowadzić katechezę w szkole. Następnie zdejmują ją i chowają, i prowadzą prywatne życie po godzinach. W prywatnym ubraniu wychodzą na miasto, na spacer, na zakupy.

Tylko że kapłaństwo nie jest czynnością przypadłościową, zawodem wykonywanym przez pewną część czasu, aby zarobić pieniądze na utrzymanie. Kapłaństwo konstytuuje tożsamość kapłana. Jest pieczęcią Boga wypisaną na czole. A sutanna jest tego widzialnym znakiem, podobnie jak obrączka na palcu małżonka.
Jeszcze głębsza symbolika dotyczy habitu. Święci zakonnicy i mistrzowie życia duchowego napisali o habicie i swoim umiłowaniu tego znaku całe tomy. Są to myśli bardzo piękne i teologiczne. Wystarczy zresztą wrzucić do Google’a hasła „habit życie zakonne symbolika”, żeby zobaczyć, ile nawet dzisiaj zakony piszą na ten temat. Tutaj tylko jeden cytat, z adhortacji apostolskiej bł. Jana Pawła II Vita consecrata, będącej najnowszym dużym dokumentem papieskim, poświęconym życiu konsekrowanemu:
„Zawsze, ale zwłaszcza we współczesnej kulturze, nieraz bardzo już zeświecczonej, a mimo to wrażliwej na język znaków, Kościół winien zabiegać o to, aby jego obecność była dostrzegalna w codziennym życiu. Ma przy tym prawo oczekiwać, że znacznie przyczynią się do tego osoby konsekrowane, powołane, aby w każdej sytuacji dawać konkretne świadectwo swojej przynależności do Chrystusa. Ponieważ ubiór jest znakiem konsekracji, ubóstwa i przynależności do określonej rodziny zakonnej, wraz z Ojcami synodalnymi gorąco zalecam zakonnikom i zakonnicom, aby nosili właściwy sobie strój, odpowiednio przystosowany do okoliczności miejsca i czasu. Tam, gdzie jest to konieczne z ważnych względów apostolskich, mogą także nosić zwykłe ubranie, odpowiadające ich godności oraz przepisom danego zgromadzenia, oprócz tego zaś stosowny symbol wskazujący na ich konsekrację”.

Proszę zauważyć — zwykłe ubranie mogą nosić, jeśli jest to „konieczne z ważnych względów apostolskich”, ale nawet wtedy muszą mieć na sobie jakiś znak, który ujawnia, że są zakonnikami.

Ojciec Święty ma całkowitą rację. Pochodzę z jednego z najbardziej zeświecczonych miast w Polsce. Na mszę niedzielną chodzi może kilkanaście procent mieszkańców, szerzy się buddyzm i hare kriszna, miejscem niedzielnego oddawania czci sacrum dla większości ludzi stał się hipermarket i galeria handlowa, czas spędza się na zarabianiu i wydawaniu pieniędzy, w fitnessach, klubach itp. Religia, wiara zniknęły z obszaru świadomości społecznej.
Milczące przypominanie o istnieniu Innej Rzeczywistości, jej widzialny znak, jakim jest habit czy sutanna, jest w tym mieście naprawdę rozpaczliwie potrzebne. I to wcale nie w kościele, do którego 80% mieszkańców nigdy nie wchodzi — lecz w galerii handlowej, kawiarni, kinie, tam, gdzie ci ludzie przesiadują.

Księży i zakonników w moim mieście na ulicach się nie widuje. Wszyscy chodzą po świecku. Ksiądz Jan Twardowski opowiadał anegdotę, która w zamierzeniu miała świadczyć o jego ludzkiej słabości. Mianowicie szedł kiedyś ulicą w centrum Warszawy, gdy podszedł jakiś człowiek i zapytał, czy może zrobić mu zdjęcie. Ksiądz Twardowski ucieszył się, że rozpoznano w nim znanego poetę, i zapytał: „Dlaczego chce mi pan zrobić zdjęcie”. Usłyszał: „Bo to niezwykły widok: ksiądz w sutannie na ulicy!”
Potrzebna jest jak najszybsza zmiana mentalności duchowieństwa i zakonników. Nawet nie nawrócenie — bo nie wątpię, że większość z nich jest naprawdę gorliwa — lecz zrozumienie, że znak stroju duchownego jest w dzisiejszym zeświecczonym, zagubionym, ale wbrew pozorom bardzo wrażliwym świecie podstawą praeparatio evangelica. W społeczeństwie, które nie chce już słuchać pasterzy, potrzebne jest najpierw milczące świadectwo ich zewnętrznego wyglądu i zachowania.

Jeszcze jedna migawka. Świętą Teresę od Dzieciątka Jezus pytano, jak siostry mogą nosić takie grube habity w upał. (Wtedy habitów nie robiono z materiałów na łazienkowe zasłonki). Odpowiedziała: „Pan Bóg wynagrodzi nam te grube habity”.

Dominika Krupińska

środa, 16 maja 2012

Strój duchownego - dlaczego sutanna?

ks. dr Jacek Stefański

Każdy ksiądz jest przede wszystkim najpierw pasterzem, przewodnikiem dla wiernych na drodze do Boga. Pasterz powinien być przez owce łatwo rozpoznawalny – oczywiście , głównie przez swoja postawę, ale również przez strój, tak by każdy dostrzegał jego tożsamość, wyrażającą przynależność kapłana do Boga i Kościoła, którego służbie jest oddany.

Dlaczego sutanna? Początków tego stroju trzeba szukać w starożytnej historii. Na długo przed pojawieniem się spodni (II w.) mężczyzni chodzili w długich szatach, tak że i duchowni nie wyróżniali się specjalnie ubiorem w owym czasie. Gdy jednak w VII w. nastąpiła znacząca ewolucja w modzie i pod wpływem zwyczajów galijskich i germańskich, stroje w Rzymie zaczęto skracać, Kościół pozostal przy dawnych szatach. Ta odmienność ubioru spowodowała z czasem, że duchowieństwo zaczęto uznawać za odrębny stan społeczny, co w innym może nieco zakresie i znaczeniu trwa jednak do dzisiaj.

Być może dla wielu zastanawiający jest czarny kolor stroju duchownych. Niektórzy mówią nawet, że jest smutny czy wręcz ich odstrasza. Czerń sutanny dla ucznia Chrystusa, który - by iść za Nim - zostawia wszystko, oznacza obumarcie dla świata, którego jedną z cech jest wielość kolorów. Przywdzianie sutanny jest więc świadomym i dobrowolnym aktem rezygnacji z tego , co niesie świat, w myśl słów Jezusa: "Nie możecie służyć Bogu i mamonie" (Mt 6,24) Pośród jednak tej czerni odznacza się biały pasek , wkładany w stójkę sutanny, powszechnie nazywany „koloratką”. Biel jest znakiem zmartwychwstania i życia wiecznego, ukrytego w Bogu. Każdy kapłan jest zwiastunem tego życia, którego będzie udzielać Chrystus przez jego posługiwanie. Ponadto biel koloratki jest symbolem dziewiczej duchowej płodności prezbitera, w której będzie on w imię Jezusa rodzić nowe dzieci dla Kościoła. Sam zaś jej kształt, przypominający w pewien sposób obrożę czy obrączkę ( w jęz.łacińskim collare to obroża) oznacza , że ten, kto ją nosi , nie jest już wolny, lecz poslubiony Jezusowi.

W dzisiejszych czasach noszenie przez duchownych sutanny ma jeszcze jeden szczególny wymiar. Strój ten jest wymownym znakiem dla wszystkich. Dla każdego jednak ma on rózny sens, różne też budzi reakcje i emocje. I tak dla jednych jest wyrazem autentycznego świadectwa, więzi Kapłana z Bogiem i Kościołem i budzi u nich wielki szacunek, czasem nawet podziw. Dla innych , mniej lub wcale nie zaangażowanych w życie religijne, jest czymś, co razi w oczy, znakiem zbyt mocnym, bo wyrzucającym – aż nadto wyrażnie - ich letniość.

Często więc osoby takie mijając Księdza w sutannie , schylają głowy czy przechodzą na drugą stronę ulicy. A są też i tacy , którzy na widok stroju duchownego reagują wulgarnie, ordynarnie. Można by więc powiedzieć, że sutanna jest dziś dla nas także swoistym testem naszej chrześcijańskiej tożsamości, tego, czy potrafimy przyznać się do naszej przynależności do Kościoła. To przeciez po niej rozpoznajemy księdza i wówczas pozdrawiamy w nm Pana Boga, mówiąc : "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"

"Z Niepokalaną" nr. 2/2002