Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Panie ratuj bo giniemy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Panie ratuj bo giniemy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 stycznia 2014

Los Kościoła

„Bez Kościoła stałaby się ziemia jedną wielką knieją, pełną drapieżnych zwierząt, pożerających się nawzajem. Zbyt słabe jest prawo świeckie, aby mogło okiełznąć złość ludzką.”
Teodor Jeske-Choiński, „Tiara i korona”

 Pora bardziej zdecydowanie zacząć rozprzestrzeniać Kontrrewolucję. Przy bierności rzesz ludzi dobrych, przy letargu pasterzy Kościoła, przy obojętności nas samych na nasze własne słabości i grzechy dogorywa cywilizacja chrześcijańska. Nie pozostało z niej prawie nic. Nie ma chrześcijańskich instytucji, chrześcijańskiego prawa, zanikają chrześcijańskie rodziny, obyczaje, moralność. Nawet Święta nie są już chrześcijańskie: Boże Narodzenie kojarzy się z brodatymi krasnalami, Wielkanoc z żółtymi pisklętami, a główne celebracje tych świąt przeniosły się do hipermarketów. Dogorywa cywilizacja chrześcijańska. Dogorywają nie z natury zmienne formy i akcydentalia, ale dogorywają same zasady, które przez tyle wieków ożywiały narody i społeczności, dając tworzącym je osobą możliwość wzrostu do pełni człowieczeństwa.
Czy uda się utrzymać istotne znaczenie tych zasad? O tym wie Opatrzność. Czy warto starać się i walczyć o to, by stanowiły ożywczą siłę – odpowiedź zna każdy, kto zna wagę tych zasad.
Mam tu na myśli zasady, jakie wprowadziło wspomagając się grecką filozofią i rzymskim prawem, chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo, które przesyciło wymiarem nadprzyrodzonym wszystkie dziedziny życia: politykę, życie rodzinne, naukowe dociekania, prawo, obyczaje – wszystko, czym człowiek się zajmował. Z czasem, na skutek procesów historyczno-kulturowych zaczęły zasady chrześcijańskie ustępować laickim. Postępowała sekularyzacja wszystkich dziedzin życia. Zanikała w umysłach ludzkich świadomość nadprzyrodzoności. Wydaje się, że dziś sekularyzacja osiąga swe apogeum. Czy świat jest tak ekspansywny, czy Kościół, strażnik Cywilizacji chrześcijańskiej, przestał być ofensywny, przestał być „znakiem sprzeciwu” wobec profanum, a stara się dostosować swoje istnienie do życia w zgodzie ze „światem”, który zaprzecza boskiemu pochodzeniu i wiecznemu powołaniu człowieka?

Obserwując dokumenty i praktykę dzisiejszych duszpasterzy i hierarchów Kościoła ma się nieodparte wrażenie jakby nieważne, nic nie znaczące były wypowiadane jeszcze tak niedawno przez Namiestnika Chrystusowego słowa: „Dobro i zło w duszach, zależy od formy posiadanej przez społeczność, od jej zgodności lub niezgodności z prawem Boskim. Zależy od tego, czy ludzie –bez wyjątku powołani, by ożywiała ich łaska Chrystusa – oddychają zdrowym i ożywiającym powietrzem prawdy i cnoty moralnej, czy zgubnymi, a niejednokrotnie śmiercionośnymi bakcylami błędu i deprawacji.”1Smutna to konstatacja, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu duszpasterzom, z różnych stopni hierarchii jest rzeczywiście obojętne, jakim powietrzem oddychają ich owieczki. Biorąc choćby za przykład nasze polskie doświadczenie – widzieliśmy czasem milczącą zgodę biskupów, czasem wręcz zapał w popieraniu wchodzenia Polski w polityczno – prawne struktury UE, które, dziś widać to już wyraźnie, są zabójcze dla ładu moralnego.

Wielu Papieży, by wspomnieć tylko bł. Piusa IX, Leona XIII, św. Piusa X, Piusa XI, Piusa XII – ostrzegało przed wrogami Kościoła pozostającymi wewnątrz Kościoła. Sięgnijmy do Pascendi Dominici Gregis: „A wyznać musimy, że szczególniej w ostatnich czasach wzrosła liczba takich nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, którzy za pomocą nowych a podstępnych środków usiłują paraliżować ożywcze działanie Kościoła, a nawet, gdyby się udało, doszczętnie wywrócić samo nawet królestwo Chrystusowe. (…)
Zwlekać nam dłużej nie wolno. Wymaga tego przede wszystkim ta okoliczność, iż zwolenników błędów przybywa nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni.

Będziemy więc mówić nie o niekatolikach, lecz o wielu z liczby katolików świeckich, oraz – co jest boleśniejsze – o wielu z grona samych kapłanów, którzy wiedzeni pozorną miłością do Kościoła, pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologicznej, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, głoszonymi przez wrogów Kościoła, zarozumiale siebie mienią odnowicielami tego Kościoła i rozzuchwaleni liczbą swych zwolenników, napadają nawet na to, co tylko jest najświętszego w dziele Chrystusowym (…).
(…) przeprowadzają oni swe zgubne dla Kościoła plany nie poza tym Kościołem, lecz w nim samym: stąd też niebezpieczeństwo ma swoje siedlisko niejako w samych żyłach i wnętrznościach Kościoła, ku tym pewniejszej szkodzie, im lepiej oni go znają. Nadto, przykładają siekierę nie do gałęzi i latorośli, lecz do samych korzeni, to znaczy do wiary i do jej żył najgłębszych.”2
O wrogach Kościoła działających na szkodę Kościoła w jego wnętrzu mówiło się do czasu Vaticanum II. Później, po Soborze, przestało się o nich mówić, a do wiadomości wiernych, zwłaszcza za żelazną kurtyną z rzadka docierały odgłosy sporów pomiędzy Ojcami Soborowymi (może to i dobrze?). Są trzy możliwości wyjaśnienia tej zmowy milczenia wokół wewnętrznych wrogów: albo Papieże, którzy o tym mówili, cierpieli na manię prześladowczą, albo wrogowie Kościoła „z dnia na dzień” wymarli, albo… osiągnęli, do czego dążyli. Dwie pierwsze możliwości wolno od razu wykluczyć. Trzecia jest wielce prawdopodobna.

Trzeba dziś na nowo stawiać pytanie, a raczej postawić je po raz pierwszy bardzo mocno: na ile poważne są ostrzeżenia Papieży sprzed Soboru Watykańskiego II? Na ile poważnie należy traktować choćby encyklikę „Pascendi…”? Czy tylko jako świadectwo tamtego, z początku XX wieku, czasu, tamtej mentalności? Czy też jak profetyczne ostrzeżenie Namiestnika Chrystusowego? Nie wolno od tych pytań uciekać, nie wolno dawać zbywających odpowiedzi. Tym, co utrudnia odpowiednią postawę wobec owych spraw kluczowych jest – jak trafnie to określił Dietrich von Hildebrand w swym dziele „Spustoszona winnica” – letarg strażników. To stan, który jest dla nas, świeckich w ten czy inny sposób zaangażowanych w sprawy Kościoła, czymś wielce znamiennym acz niezrozumiałym. „(…) fakt, że choroba ta [letarg] wdarła się także do Kościoła, jest jednym ze strasznych objawów zastąpienia walki przeciw duchowi świata pod hasłem aggiornamento – uległością wobec ducha czasu.” Ów letarg to chyba jedna z istotnych przyczyn kryzysu Kościoła i galopującej sekularyzacji społeczeństw.
Zagadnieniem bezpośrednio z tym związanym jest zagadnienie doktryny katolickiej, sposobu nauczania i kształcenia w seminariach duchownych, a także pośród elit intelektualnych Kościoła. Raz jeszcze zajrzyjmy do encykliki „Pascendi…”: „Trzy są główne przeszkody, które w swych dążeniach [moderniści] spotykają na drodze: filozofia scholastyczna, powaga Ojców Kościoła i Tradycja i urząd nauczycielski Kościoła. Przeciwko temu walczą najzawzięciej. Toteż filozofię i teologię scholastyczną gdzie tylko mogą ośmieszają i nią pogardzają”.3 I jeszcze jeden cytat: „Ze swej strony wielokrotnie podkreślałem znaczenie formacji filozoficznej dla tych, którzy w praktyce duszpasterskiej będą musieli się zmagać z problemami współczesnego świata i rozumieć przyczyny określonych zachowań, aby właściwie na nie reagować.
Jeżeli w różnych sytuacjach Magisterium zmuszone było interweniować w tej materii. Między innymi po to, by potwierdzić wartość intuicji Doktora Anielskiego i silnie zalecać studiowanie jego myśli, to dlatego, że zalecenia te nie zawsze były realizowane z pożądaną gorliwością. W okresie po Soborze Watykańskim II w wielu szkołach katolickich można było zauważyć pewien regres w tej dziedzinie, co było wyrazem mniejszego poważania nie tylko dla filozofii scholastycznej, ale w ogóle dla studium filozofii jako takiej. Ze zdziwieniem i przykrością muszę stwierdzić, że wielu teologów podziela ten brak zainteresowania filozofią.”4
Mało zauważalny, a wielce istotny fakt: brak należytego, filozoficznego wykształcenia pośród duchowieństwa i katolickich elit. Często spotykam się z wypowiedziami czy to kleryków, czy księży pracujących już w duszpasterstwie, czy, i to chyba najsmutniejsze, wykładowców seminariów duchownych, w których filozofia jest traktowana z jakimś nonszalanckim lekceważeniem. Dla jednych jest to lub była przeszkoda do kapłaństwa, inni narzekają na jej „wzniosłość”, jakże nieprzydatną w codziennej, żmudnej pracy duszpasterskiej. Są tacy, którzy z lubością opowiadają o niej niewybredne dowcipy.

Fakt takiego stosunku do formacji intelektualnej, zwłaszcza filozoficznej, jest przyczyną tego, że wielu ludzi Kościoła nie rozumie zjawisk cywilizacyjnych, nie jest w stanie dostrzegać ich źródeł, przewidywać konsekwencji. Ów brak klasycznego filozoficznego wykształcenia, niechęć do niego, o której z przykrością i troską mówili Papieże powoduje również i to, że kapłani, biskupi, profesorowie w seminariach z wielką łatwością poddają się cywilizacyjnym i intelektualnym nowościom, które są duchowymi truciznami, doprowadzającymi do tego, że coraz częściej w życiu społecznym i indywidualnym Bóg staje się „Wielkim Nieobecnym”. Inni jeszcze, przyjąwszy za swoją ”filozofię przetrwania”, tkwią w letargu.
Ci zaś, którzy próbują się kształcić w innych dziedzinach, np.społecznych, dotyczących nauczania społecznego Kościoła, rzadko sięgają wstecz poza Sobór Watykański II. Czytając wykazy prac dotyczące Magisterium społecznego Kościoła można odnieść wrażenie, jakby rozpoczęło się ono wraz z VS, a swoje apogeum osiągnęło w myśli Jana Pawła II. Konsekwencją tego jest fakt, że mamy wielu biskupów i księży prezentujących tradycyjne poglądy moralne w kwestii np. aborcji, antykoncepcji, wychowania, innych szczegółowych zagadnień z dziedziny etyki, a jednocześnie nie widzą, że kryzys przez nich piętnowany ma swe źródło właśnie w osłabieniu wyrazistości doktryny Kościoła jakie nastąpiło w czasie VS.

Trudno powstrzymać gorycz, gdy czyta się takie słowa, napisane w 1928 roku przez Feliksa Konecznego: ”A dokąd rwały się serca i ręce polskiej inteligencji, jeśli nie do tego, by z Polski zrobić państwo chrześcijańskie. Zapał jest potężną dźwignią czynu i nie godzi się lekceważyć go. Gdy wybija godzina Etosu, zapał jego koroną. Chodzi jednak o to, by do czynu być dobrze przygotowanym, by Logos wypełnił się wszechstronnie przedtem. (…)
Przygotowanie umysłów do trafnego wyboru środków, ażeby ziścić wielkie pomysły, należy przede wszystkim do Kościoła (…).”5
Chodziło Konecznemu o podkreślenie, że Kościół w Polsce, po latach zaborów, jest jedyną siła, zdolną do intelektualnego określenia, jakie konieczne warunki musi spełniać państwo chrześcijańskie, tylko Kościół jest w stanie wolitywny i emocjonalny zapał społeczeństwa odzyskującego niepodległość, wprowadzić na właściwe tory, dać właśnie ów Logos.

Czy dzisiaj byłby do tego zdolny? Raczej nie. Intelektualne ośrodki Kościoła, proszę wybaczyć uproszczenie, to wciąż Tygodnik Powszechny, Znak i Więź. Rząd dusz nad umysłąmi katolików przejmuje też Gazeta Polska, promująca raczej jakobińsko-nacjonalistyczna wizję życia społecznego, niż zasady sformułowane przez papieży. Niestety, ośrodki te grupują raczej tych, którzy w swych działaniach odpowiadają opisowi z Pascendi, którzy, „wiedzeni pozorną miłością Kościoła, pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologicznej, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, zarozumiale siebie mianują odnowicielami Kościoła…” etc. Ośrodki inspirowane klasyczną myślą filozoficzną, polityczną, cywilizacyjną wciąż pozostają małymi enklawami, choć coraz częściej można obserwować ich ruchy ekspansywne, coraz mocniej zadzierzgają się nici współpracy. Mam tu na myśli środowisko „Christianitas”, Instytut im. Ks. Piotra Skargi i Centrum Kultury i Tradycji. Z kolei inne ośrodki, nazwijmy je „antypostępowe”, nawet jeśli mają jakąś siłę medialną czy społeczną, bezrefleksyjnie promują socjalizm od strony polityczno-cywilizacyjnej, zaś jeśli chodzi o relację do nurtu „postępowego”, zadowalają się groźnym pohukiwaniem, ewentualnie jeszcze „własną pieszczą się boleścią” – tą teraźniejszą i tą z przeszłości. Jak dotąd nie okazują zrozumienia dla konieczności zmasowanej integralnej Kontrrewolucji. Uderzają w zjawiska, nie w istotę. Są defensywne, nie ekspansywne.

Pora bardziej zdecydowanie rozprzestrzeniać Kontrrewolucję. Raz jeszcze oddajmy miejsce Feliksowi Konecznemu: „W Polsce toczy się walka o przyszłość Europy. (…) los Europy zawisł od losu Kościoła w Polsce.
W Polsce okaże się – i to stosunkowo w czasie krótkim – czy Kościół nie przestanie na kilka pokoleń być czynnikiem życia publicznego, czy też stanie na czele nowego okresu dziejów.
Tu chodzi o grę tak wielką, jak rzadko w historii. (…). Chcąc zwyciężyć, trzeba zwyciężyć w tym boju w Polsce. Tu pole chwały, lub tu rozłogi klęski. Tu, u nas rozstrzygnie się wszystko”6
W obliczu innego nieco zagrożenia pisał te słowa Feliks Koneczny, inna była też nasza sytuacja kulturowa. Po części spełniły się słowa Konecznego, i pole walki zaczyna przypominać rozłogi klęski. Ale starcie Rewolucji i Kontrrewolucji wiąż trwa.

Arkadiusz Robaczewski

1 Pius XII, Orędzie radiowe La solennita della Pantacoste z 1 czerwca 1941 roku., cyt za „Krzyżowiec XX wieku”, s.219
2 Pascendi Dominici Gregis, s.4-5, Warszawa 1996
3 Tamże, s. 63
4 Fides et Ratio, pkt. 60-61
5 F. Koneczny, Kościół w Polsce wobec cywilizacji, w: Obronić cywilizację łacińską!,,s.139, Lublin 2002
6 Tamże, s. 141

piątek, 17 maja 2013

Mowa o tradycyjnej rodzinie ścigana jest w Kanadzie przez policję. Cytowanie badań, obnażających prawdę o „homorodzinach” grozi społeczną śmiercią | wPolityce.pl


Ta historia mrozi krew żyłach. Orwellowska myślozbrodnia stała się faktem. Andrew Ciastek za sprzeniewierzenie się politycznej poprawności został poddany ewaporacji. Z dnia na dzień usunięto go z pracy, a jego nazwisko wymazano z rejestru internetowego firmy. Dlaczego?

Tradycyjna rodzina jest najlepsza dla przyszłości dzieci
 - to tytuł krótkiej notki informacyjnej, która rozpętała wściekłą burzę w Kanadzie. Homoterroryści, wypatrujący wszelkich oznak mowy nienawiści w przestrzeni publicznej, zostali nim porażeni jak prądem. Jak widać prawda, dla tych, którzy do niej nie nawykli, może być porażająca. O tym, do czego skłonni są homoseksualni aktywiści, przekonał się boleśnie Andrzej Ciastek, Polak żyjący w Kanadzie od ponad 20 lat.
Pan Andrzej był agentem nieruchomości w jednej z największych międzynarodowych agencji RE/MAX. Działał sprawnie, zdobywał klientów, a jednym z marketingowych sposobów na ich pozyskanie był wydawany przez niego newsletter. Każdy numer z ofertami nieruchomości urozmaicał ciekawostkami z dziedziny psychologii, przytaczał rozmaite analizy i badania socjologiczne, zaczerpnięte z popularnonaukowych pism czy prasy polskiej.
Jako stały czytelnik tygodnika ” Sieci”, znalazł w nim tekst pt. „Błogie szczęście w rodzinach typu gender to mit”, w którym przedstawiam miażdżący raport prof. Marka Regnerusa z uniwersytetu w Teksasie. Naukowiec podsumowuje w nim wyniki żmudnych badań, przeprowadzonych na grupie 3 tys. dorosłych Amerykanów wieku 18 do 39 lat. Raport pt. „Nowe badania struktury rodziny” prezentuje wpływ rodzaju rodziny (homoseksualnej i heteroseksualnej) na wychowanie dzieci, przeanalizowany w kluczu 40 kategorii zachowań emocjonalnych i społecznych. Badania mają charakter naukowy, co zostało dwukrotnie dowiedzione, również przez powołaną na wniosek protestujących środowisk LGBT, specjalną komisję naukowców Uniwersytetu Texas w Austin. Badania prof. Regnerusa uznano za wiarygodne i rzetelne, a zarzuty pod jego adresem określono, jako bezzasadne. Raport opublikowany został w prestiżowym, naukowym piśmie Social Science Research.
 
Raport amerykańskiego naukowca odbił się szerokim echem na całym świecie i stał się przyczynkiem do licznych burzliwych dyskusji. Zawiera wiele cennych i szczegółowych wskaźników istotnych dla funkcjonowania człowieka w społeczeństwie. Naukowiec brał pod uwagę m.in. zdolność do tworzenia stałych związków, gotowość na podejmowanie wyzwań, umiejętność adaptacji i wchodzenia w role zawodowe. Trudno się więc dziwić, że Andrzej Ciastek postanowił odznaczyć te badania w swojej psychologicznej rubryce. Ograniczył się jednak tylko do jednego aspektu badania, zamieszczając takie oto zdanie: 
Wśród wychowanków par homoseksualnych jest ponad trzy razy więcej bezrobotnych niż wśród osób wychowanych w pełnych rodzinach.
 Tyle wystarczyło, by rozpętało się piekło. Najpierw odezwał się jeden telefon. Ktoś powiedział, że czuje się dotknięty i z pewnością nie skorzysta z usług homofoba. Potem zadzwonił ktoś drugi. Obie osoby groziły, że powiadomią prasę i pracodawców, nie słuchając tłumaczeń pana Andrzeja. Po tym, co działo się dalej, można wnioskować, że sprawą zajęli się aktywiści.
Skargi powędrowały do wszystkich możliwych instytucji: na policję, do komórki odpowiedzialnej za licencjonowanie agentów nieruchomości, do firmy RE/MAX do Komisji Obrony Praw Człowieka. Uruchomili też media. 
Kilkakrotnie dzwoniła do mnie redaktor z dużej gazety „The Toronto Star”, dzwonił do mnie reporter z lokalnej gazety „Mississauga News„, ukazującej się w nakładzie ok. 200 tys. egzemplarzy. Wiadomość na mój temat ukazała się też w Global News, podobno była numerem jeden. Nieprzychylny materiał na mój temat wyemitowało też polskie radio, choć dziennikarz nawet ze mną nie rozmawiał. Kontaktował się ze mną serwis yahoo.ca. Wysłałem dziennikarzowi portalu trzy moje wcześniejsze ulotki, żeby uzasadnić zaistnienie tego rodzaju treści w biuletynie.Zawsze na jednej stronie jest ciekawostka psychologiczna
 - mówi nam Andrzej Ciastek.
Nie pomogły tłumaczenia, że nie miał zamiaru nikogo urazić, że przedstawił jedynie interesujący i ważny fakt naukowy. W mediach pojawiła się wzmianka o tym, że Andrew Ciastek przeprasza tych, którzy poczuli się dotknięci. To jednak nie wystarczyło. Pan Andrzej został wezwany na policję, gdzie został pouczony przez funkcjonariuszy z wywiadu tropiących nietolerancję i propagujących różnorodność o politycznej poprawności. Policjanci, co których pracy zastrzeżeń pan Andrzej nie ma, zachowali się wprawdzie profesjonalnie, pouczyli obywatela o posłuszeństwie wobec „wolności” słowa i przyznali, że choć jego czyn nie jest jeszcze „mową nienawiści”, to powoli się do niej zbliża.
Mimo przeprosin, złożenia publicznej deklaracji o braku intencji skrzywdzenia kogokolwiek, agencja RE/MAX z dnia na dzień wyrzuciła pana Andrzeja z pracy i odcięła się od jego działalności. Usunęła go też  ze swojej strony internetowej. Przedstawicielka agencji, Christine Martysiewicz oświadczyła, że w RE/MAX nie ma miejsca na żadne zachowania dyskryminacyjne.
Gdzie była dyskryminacja?
Przykład Kanady pokazuje jasno, że kneblowanie prawdy w imię walki z dyskryminacją dawno pozbawione zostało nawet pozorów obiektywizmu. Bezwzględność działań podejmowana pod sztandarem pseudowolności i wszechrówności podporządkowuje normalność wypaczeniom. Bezdyskusyjnie i przemocowo.
Warto tu przypomnieć jak silną presję środowiska mniejszościowe wywołały na decyzje edukacyjne. Kuratorium z Toronto wprowadziło do szkół obowiązkowy program zwalczania homofobii i obowiązkowe lekcje relatywizmu. Nie pomogły protesty rodziców. Na tych, którzy przestali posyłać dzieci na lekcje nałożono surowe kary grzywny, a niektórzy trafili z tego powodu do aresztu. Rodzice nie zdołali wywalczyć swoich praw nawet przed sądem. Sędziowie uznali, że dziecko nie może zostać zwolnione z zajęć, na których przedstawiana jest wiedza nt. głównych religii, buddyzmu oraz ateizmu, a homoseksualny styl życia prezentuje się jako całkowicie uprawniony model życia rodzinnego.
To jednak dopiero początek historii. Okazało się bowiem, że prawo rozciąga się tak daleko, że nie nawet szansy na ucieczkę do prywatnych szkół. W lutym sąd apelacyjny prowincji Québec podtrzymał decyzję urzędników zakazującą nauki religii w oparciu o nauczanie Kościoła katolickiego w prywatnym męskim liceum katolickim w Montrealu. Zamiast autonomicznego nauczania religii zaproponowano prowadzonej przez jezuitów szkole „neutralne” i „sekularne” kursy nt. etyki i religii promowane przez lokalny rząd.
Jak nazwać kraj, w którym za powołanie się na badania naukowe można stać się ofiarą medialnej nagonki? Jak określić „intelektualistów”, dla których ważniejsze od prawdy jest ślepe posłuszeństwo wydumanej przez mniejszość politycznej poprawności? Jak nazwać przestrzeń, w której upadek moralny staje się normą prawną? Tak wygląda Ziemia Obiecana, do której fajnopolskie środowiska dążą ze wszystkich sił. Tylko czekać, kiedy walka z „mową nienawiści” zacznie być ścigana przez funkcjonariuszy tropiących myślozbrodnie.
Jednego możemy być pewni. Tygodnik ” Sieci” nie będzie bał się prawdy. Zawsze będziemy pisać o tym, o czym inni zmuszeni są milczeć.

niedziela, 5 maja 2013

"Femen" Wadima Rabinowicza

 Atakujące prymasa feministki należały do organizacji Femen – Belgique. Sięgnijmy więc do Wikipedii:  „Grupa Femen została założona przez Annę Hucoł w Kijowie w środowisku studentek w wieku 18-20 lat w roku 2008; jej dzialałność była początkowo skierowana przeciw narastającej prostytucji i seksturystyce na Ukrainie (spowodowanych rozpadem ZSRR w 1991 roku (…) i początkiem ekonomicznego zastoju). (…) Obecnie Femen ma sekcje w sześciu miastach Ukrainy, a także grupy na m.in. francuskim, hiszpańskim, polskim, portugalskim i rosyjskim portalu Facebook. (…) Ruch bywa określany jako feministyczny, a członkinie ruchu określają go jako wyraz seksi-feminizmu. Ruch sprzeciwia się prostytucji, przemocy wobec kobiet, potępia patriarchalizm, krytykuje turystykę seksualną, międzynarodowe agencje matrymonialne i walczy z naruszaniem praw obywatelskich. Członkinie ruchu znane są z akcji, w czasie których uczestniczki obnażają się do pasa”.
     Szperajmy dalej. Oto, co na temat Anny Hucoł pisze na Facebooku niezależna dziennikarka ukraińska Polina Dronajewa ( http://www.facebook.com/francefemen/posts/181229202028322). Wg. niej, Anna Hucoł jest z zawodu ex-pijarowcem, córką Michaiła  Hucoła – deputowanego z ramienia Zielonych ukraińskiego parlamentu.  Osobnik ten, z zawodu operator maszyn, w 2009 r. został zatrzymany za zabicie przechodnia w wypadku samochodowym spowodowanym „w stanie wskazującym na…”.  Jednak sprawy sądowej przeciw ojcu Anny Hucoł nie było,  do czego zapewne przyczyniła się jego przyjaźń z ukraińskim mogulem i aferzystą finansowym Wadimem Rabinowiczem, nazywanym „ukraińskim Bierezowskim”.  Ten izraelski ekspatriant (zapewne z tego powodu, planowana w 2011 r. awantura Femenu pod ambasadą izraelską Kijowie, została odwołana) ma na Ukrainie przebogatą kartotekę sądową – począwszy od 1974 r., kiedy to został usunięty z Komsomolu za „niemoralne prowadzenie się”.  W 1980 r. – podaje Dronajewa – został aresztowany za defraudację funduszów rządowych, co mu nie przeszkodziło (ani kolejne aresztowanie w 1982 r.) zostać „królem wyrobów kryształowych” na Ukrainie.  Jeszcze mniej szkody wyrządziły mu dalsze afery, z których wymienić warto – choćby dla przedstawienia skali przekrętów, w jakiej działa Rabinowicz – handel bronią dla talibów w Afganistanie, za co  przez pewien czas w latach 90-tych miał zakaz wjazdu do Ukrainy. Rabinowicz cieszy się dużym zainteresowaniem wszystkich zachodnich służb specjalnych – choć zarazem zdążył podstawić pierś pod najwyższe odznaczenie Ukrainy, Order św. Mikołaja Cudotwórcy a także zostać założycielem i prezydentem Wszechukraińskiego Kongresu Żydów… Całą książkę napisał niemiecki dziennikarz Juergen Roth o tym – jak by powiedział Stanisław Michalkiewicz – międzynarodowym grandziarzu: http://www.juergen-roth.com 

Obecnie, Rabinowicz jest właścicielem kilku kanałów TV, wydawnictw i dzienników na Ukrainie, kupił klub piłkarski Arsenal Kijów oraz przez swego człowieka, Igora Kołomoyskiego zamierzał wykupić LOT, korzystając ze stworzonego w Polsce przyczółku w postaci firmy Amber Gold i OLT Express oraz pomocy „swoich” ludzi, umieszczonych w spółce pracowniczej LOT AIR. http://biznes.onet.pl/forum/amber-gold-odda-pieniadze-i-ujawnia-majatek,0,704129,89817709,czytaj.html
Również sam Kołomoyski od dawna lubi Polskę – ma u nas inwestycje w przemyśle hutniczym na Śląsku, a kilka lat temu próbował otworzyć bank.  I tym sposobem – a to już ciekawostka, choć jakże znamienna dla czasów upadku, w których żyjemy – fundusze pochodzące od tej pary międzynarodowych hochsztaplerów miały sfinansować produkcję filmowego panegiryku Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie…
———————————————–
     Po co piszę to wszystko? Aby jasne było, z jakiego światowego rynsztoka czerpie środki na działalność Anna Hucoł i jej  bojówki Femen’u. Na Ukrainie, te półnagie bachantki malujące sobie na piersiach wulgarne hasła atakujące religie chrześcijańskie, a zwłaszcza kościół rzymsko-katolicki – nazywane są „Rabinovich’s boobs” (Cycki Rabinowicza).  Większość z nich, to studentki kijowskich uczelni, a nawet uczennice szkolne.  Jak pisze  Dronajeva,  dziewczyny te – mając pełno w gębie i na piersiach „wzniosłych” haseł, w których dominuje typowo lewacka,  oparta na kłamstwie marksistowskim koncepcja “wolności” – zarazem nie narzekają na pustkę w kieszeniach.  Opierając się na doniesieniach ukraińskiej prasy, Dronajeva podaje zawrotną jak na Ukrainę, sumę 600-700 dolarów miesięcznie, którą ma od Rabinowicza otrzymywać każda aktywistka Femen’u. O wyrachowanym profesjonalizmie tej rzekomo „społecznej” i „spontanicznej” akcji „wolnościowej”, na jaka pozuje Femen, świadczy też fakt, że ich logo zaprojektowało – pewnie za kolejne niebotyczne pieniądze – renomowana moskiewsko-nowojorska firma designe’owa, Lebedev Studio. 
    Pozbądźmy się więc złudzeń – napaść na prymasa Belgii podczas jego wykładu na Wolnym, (podkreślmy to słowo!) Uniwersytecie w Brukseli – podobnie jak w 2012 r.  bicie w dzwony cerkwi św. Zofii w Kijowie przez rozebrane do pasa aktywistki, żądające prawa do aborcji, ścinanie piłą motorową krzyża upamiętniającego ofiary NKWD w Kijowie czy w lutym br. atak roznegliżowanych bachantek na kościół Notre Dame w Paryżu, dla „uczczenia” abdykacji papieża Benedykta XVI – to są dobrze zaplanowane i opracowane w szczegółach rozróby, w których głupie prowincjuszki, chciwe na garść judaszowych dolarów są pecynkami na palcach światowych ideologicznych macherów. Zaś sam Rabinowich – zgodnie ze swą dotychczasową taktyką – dla oddalenia podejrzeń, iż to on mógłby pociągać za sznurki (on – lub potężni mocodawcy, którym służą  jego wpływy i pieniądze) maskuje się nagłaśnianymi przez media akcjami „charytatywnymi”. A to zafunduje rabinom Ściany Płaczu szczerozłotą menorę, ważącą, zgodnie z zaleceniami Księgi Wyjścia (25:31-40) dokładnie 1 talent ( 45,5 kg), a to innym razem podaruje państwu Izrael pół miliona dolarów na odnowienie zabytkowej synagogi Hurva.
Prawdziwa ilość aktywistek Femen’u jest nieznana.  Rabinowicz oficjalnie dystansuje się wobec wspieranego przez siebie ruchu, lekceważąco wyrażając się o jego „kilkuset aktywistkach”. Jednak biorąc pod uwagę powstające za pośrednictwem Internetu międzynarodowe odgałęzienia, mówi się o co najmniej 15 000 osób. Jest to więc ruch przyszłości. Z takim patronatem na pewno nie zginie – a przeciwnie,  będzie coraz agresywniej rozwijać się, zagarniając coraz więcej wykolejeńców, frustratów i po prostu ludzi o wypranych mózgach i „niewyżytych w działaniu”, którym brak zdolności do refleksji. Wzrost tego antykatolickiego ruchu może odbywać się wedle wypróbowanego scenariusza z przeszłości. Również rosyjscy dekabryści, włoscy karbonariusze, anarchiści Bakunina, miensze- i bolszewicy Trockiego i Lenina czy niemieccy narodowi socjaliści, wyrastali „spontanicznie”, „z ucisku” czy z „niesprawiedliwości społecznej” – a w rzeczywistości byli kierowani przez masonerię i przebrane za „ideologię” siły nihilistyczne.  Jeśli nawet Femen spali się – jako pierwsza jaskółka, ale dość głupia i plugawa, nawet jak na gust Rabinowicza – to idę o zakład, że są to zaledwie pierwsze uderzenia masońsko-lewackiego tarana w spiżowe bramy Rzymskiego Kościoła. Obserwujmy pilnie i wsłuchujmy się w pokrewny im w Polsce Ruch Palikota – a będziemy wiedzieli, co szykują.
P Ł

piątek, 12 kwietnia 2013

Katoliccy zwolennicy „małżeństw” homoseksualnych nie powinni przystępować do komunii świętej – podkreśla arcybiskup Allen Vigneron z Detroit.

- Dla katolika przystępowanie do Komunii świętej i jednocześnie odrzucanie objawienia Jezusa Chrystusa przekazywanego w Kościele jest próbą pogodzenia sprzeczności. To jakby powiedzieć: wierzę, że Kościół ofiarowuje mi zbawczą moc Chrystusa, a jednocześnie odrzucam nauczanie Kościoła – powiedział arcybiskup w „Detroit Free Press”. 
W liście skierowanym do CNN rzecznik archidiecezji uzupełnił, że te słowa arcybiskupa wcale nie odnoszą się przede wszystkim do kwestii moralnych, ale do katolickiego rozumienia Eucharystii. - Jeśli katolik publicznie sprzeciwia się Kościołowi w kwestii istotnych elementów jego nauczania, choćby odrzucenia godności Chrystusa, rasizmu, wspiera aborcję czy zmianę rozumienia małżeństwa – to jest to sprzeczne z aktem publicznej afirmacji nauczania Kościoła, jakim jest przystąpienie do Komunii świętej – napisał Joe Kohn, rzecznik arcybiskupa. 
TPT/LSN

http://www.fronda.pl/a/zwolennicy-malzenstw-homoseksualnych-bez-prawa-do-komunii-swietej,27434.html

poniedziałek, 3 grudnia 2012

wtorek, 24 stycznia 2012

Panie, ratuj, bo giniemy !!!

Ten wpis dedykujemy wszystkim kapłanom, którzy zmuszają do przyjmowania Komunii św. na stojąco! Pokażcie Waszym kapłanom, co naprawdę dzieje się w Kościele Świętym, 
naszej Matce!
     
Duchowni   Z D R A J C Y   czynią ze świętych kościołów "jaskinie zbójców"
kpinę z największej z możliwych świętości danych człowiekowi:
Chrystusa osobiście obecnego w materialnej postaci!
Dla nich Przenajświętsze Misterium Chrystusa to zwykły kabaret, cyrk ...
... hedonistyczna impreza hołdująca rozrywce. Z Boga Najświętszego i jego krwawej ofiary na krzyżu czyni się mdły dodatek pomiędzy opalaniem się, zapiekanką i piłką siatkową.


12 marca 1913 r. Św. Ojciec Pio (1887-1968) przeżył szokującą wizję, w której był świadkiem lamentu Chrystusa nad dramatyczną sytuacją Kościoła i cierpieniami zadawanymi mu przez dusze szczególnie przezeń umiłowane godnością kapłańską. Wówczas Jezus wykrzyczał: «O rzeźnicy!». Wtedy również skierowane zostały do dostojników Kościelnych słowa dramatycznej treści: «Mój dom stał się dla wielu teatrem rozrywek. Ponadto również dla moich sług, których zawsze darzyłem szczególnym upodobaniem, których kochałem i strzegłem jak źrenicy mojego oka i którzy winni pocieszać Moje Serce, tak przepełnione goryczą. Oni przecież powinni pomagać Mi w zbawianiu dusz. Któżby uwierzył, że z ich strony spotyka Mnie niewdzięczność i pogarda! [...]»
Antonio Socci, Ojciec Pio. Tajemnica życia, Częstochowa 2009, s.65.


Sama zaś przenajświętsza transsubstancjacja (przemiana chleba i wina w ciało i krew Chrystusa bez zmiany ich materialnej postaci) traktowana jest jako na tyle "licha i nieudana sztuczka magiczna" że dla "zachowania populistycznej twarzy" wyświęceni na kapłanów słudzy Szatana-Bahometa czynią z kościołów cyrkowe areny,
 piknikowe imprezki...

Dla porównania obrzędy świętojańskiej Nocy Kupały (sobótki) czyli święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, wróżb, zaklinaczy, guślarzy a przede wszystkim nie ograniczonych jakąkolwiek moralnością orgii seksualnych 
   
   
Czy widoczny ksiądz i diakoni skupiają swój wzrok na Chrystusie w monstrancji
czy też na powabnych paniach?

     
Po "mszy", podczas której przerobiono kościół na boisko, widoczny na zdjęciu ksiądz został zawieszony w obowiązkach kapłańskich.

Impreza skierowana wyłącznie do publiczności. Chrystus jest dla niej jedynie tłem.

«ich wino jest jadem smoków, gwałtowną trucizną żmijową.» Pwt 32,33
«I oto dwa smoki wielkie przyszły i stanęły gotowe do walki ze sobą i rozległ się ich ryk ogromny. I na ten ryk ich przygotował się cały naród do walki, aby zwalczyć naród sprawiedliwych.» Est 1b
«Czy jestem morzem lub smokiem głębiny, żeś straże przy mnie postawił?»
Hi 7,12
«Ty ujarzmiłeś morze swą potęgą, skruszyłeś głowy smoków na morzu.» Ps 74,13
«Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.»
Ps 91,13
«Wolałbym mieszkać z lwem i smokiem, niż mieszkać z żoną przewrotną.»
Syr 25,16
«Nie ciesz się, cała ty Filisteo, iż został złamany kij, co cię smagał, bo z zarodka węża wyjdzie żmija, a owocem jej będzie smok skrzydlaty.» Iz 14,29
«Wyrok na zwierzęta Negebu. Poprzez ziemię utrapienia i ucisku, lwicy i lwa ryczącego, żmii i latającego smoka» Iz 30,6
«Przebudź się, przebudź! Przyoblecz się w moc, o ramię Pańskie! Przebudź się, jak za dni minionych, w czasie zamierzchłych pokoleń. Czyżeś nie Ty poćwiartowało Rahaba, przebiło Smoka Iz 51,9
«Pożarł mnie i wyniszczył Nabuchodonozor, król babiloński, następnie porzucił jak puste naczynie. Niby smok mnie pochłonął, wypełnił swe wnętrzności moimi rozkoszami» Jr 51,34
W apokalipsie Świętego Jana słowo "smok" zostało użyte aż 13 razy za każdym razem jako symbol najgorszego zła! (darujmy sobie już cytowani sporej części apokalipsy)
    
Jak wnioskować można z powyższych cytatów biblijnych, wizerunek "dobrodusznego" smoka "doskonale wtapia się" w symbolikę judeochrześcijańską (sarkazm!). Trudno się jednak spodziewać aby kapłan - magister teologii - znał Biblię... Więc co powinien znać  lepiej: pokemony czy też inne satanistyczne bajki dla "dzieci"?
     

"To coś" stanowi doskonały przykład zarówno pornografii kościelnej jak i profanacji świątyni demonicznymi obrazami. W takim kontekście nie będą już nikogo dziwić żadne symbole okultystyczne (Pentagram, Ankh, Oko Horusa, etc.).
     
         
spotkania ku czci zdemoralizowanych amoralnych artystów, etc.
    
     
Artyści zapytani o ideę spektaklu odpowiadają, że "celem jest chips sam w sobie".
   Czy Polacy zgłupieli do tego stopnia by ze spokojem i wyrozumiałością przyjmować takie bluźnierstwa wobec Boga nazywane przedstawieniami artystycznymi?!
     
     

   

Niesłychanie dramatyczny wydźwięk miała wielkopiątkowa papieska Droga Krzyżowa w Koloseum 25 marca 2005 r. prowadzona przez kard. Ratzingera (papież Jan Paweł II konał). W wielu rozważaniach przypominała ona cierpienia Pana Jezusa w Ogrójcu jakie opisuje bł. Katarzyna Emmerich w swojej książce „Pasja", jakie Panu Jezusowi przez wieki zadawał Kościół. Papież nawiązuje do tego przy IX stacji drogi krzyżowej: «[...] Czyż nie powinniśmy także pomyśleć nad tym, jak bardzo Chrystus cierpi w swym własnym Kościele? Jak często źle traktowany jest Najświętszy Sakrament Jego obecności, jak często musi On przychodzić do serc pustych i złych! Jak często celebrujemy jedynie samych siebie, nie zdając sobie nawet sprawy z Jego obecności! Jak często Jego słowo nadużywane jest i przekręcane! Jak niewiele wiary kryje się pod tak wieloma teoriami, tak wieloma pustymi słowami! Jak wiele brudu jest w Kościele i to nawet pośród tych, którzy w kapłaństwie powinni całkowicie należeć do Niego!. Jak wiele pychy, jak wiele zadowolenia z siebie! [...]» 
Już w czasie tej Drogi Krzyżowej kard. Ratzinger pojmując dramat Kościoła mówił: «Panie, Twój Kościół często wydaje się być tonącą łodzią, łodzią, która z każdej strony nabiera wody. Na Twoim polu widzimy więcej chwastów niż pszenicy. Ubrudzone odzienie i twarz Twojego Kościoła wprawiają nas w zakłopotanie. A jednak to my sami je ubrudziliśmy! To my zdradzamy Cię raz za razem, po wszystkich naszych górnolotnych słowach i szerokich gestach. Miej miłosierdzie dla swojego Kościoła; także w nim ciągle trwa upadek Adama. Gdy upadamy, pociągamy Cię na ziemię, a szatan śmieje się, bo ma nadzieję, że już nie podniesiesz się z tego upadku; ma nadzieję, że pociągnięty w dół upadkiem Twojego Kościoła pozostaniesz leżący i bezsilny». 
W dniu objęcia urzędu św. Piotra, papież Benedykt XVI wołał nawiązując do Ewangelii o sieci pełnej ryb: «Niestety, umiłowany Panie, ona teraz się rozerwała!»










     
Wpólna konsekracja byle czego i w byle czym
    
"Ksiądz - gwiazdor pop" Marcelo Rossi przygotował wiadro wody do pokropienia ludzi obecnych na jego rockowej "mszy". Przykład inkulturacji, gdzie usprawiedliwieniem dla tego typu zgromadzeń jest to, że obrzędy liturgiczne
odzwierciedlające kulturę masową przyciągają do nich więcej ludzi.
Jednakże niewiele się mówi o tym, że gubi się przy okazji Poczucie Świętości.
       
      
         
       
    
Współczesny francuski biskup koncelebruje ""mszę"" na łonie natury ze słynnym księdzem-motocyklistą, Guy Gilbertem.
   
Guy Gilbert biorący udział w hinduskiej ""mszy"" w 1968 roku.
Bluźniercza szopka z "katolickiego" kościoła w miejscowości Belinzona w Szwajcarii
     
Ilu spośród tych, którzy mieli być służebnym podnóżkiem Boga przyjmując "słodkie brzemię" obowiązków kapłańskich jest prawdziwymi  SŁUGAMI  Boga? 

Na innym miejscu św. siostra Faustyna przeżyła mistyczne doświadczenie tajemnicy biczowania Pana Jezusa, którego niemiłosiernie siekło czterech mężczyzn: «I dał mi Pan Jezus poznać, za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste! O, jak strasznie Jezus cierpiał moralnie, kiedy się poddał biczowaniu! - Wtem rzekł mi Jezus: Popatrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie. I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana. Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice, i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego stanu - wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie. Widząc to, serce moje popadło w rodzaj konania, i kiedy Go biczowali kaci, milczał Jezus i patrzył się w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho, ale strasznie bolesny wyrwał się jęk z Jego Serca. I dał mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezusa, ciężkość złości tych niewdzięcznych dusz: Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć moją".»
Św. S. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, Warszawa 2007, 445.


«przystąpili do biczowania [...] kapłani, zakonnicy i zakonnice,
i najwyżsi dostojnicy Kościoła
, [...] ludzie świeccy»
    
Jezus i Budda na jednym witrażu.
Czy autor tego PLUGASTWA nie rozróżnia również oranżady od uryny?


Henri de Lubac zaraz po Soborze w końcu lat 60-tych XX w. mówił o nadchodzącym kryzysie Kościoła«Od kilku lat widzimy mnożące się znaki duchowego kryzysu, jaki rzadko wstrząsa Kościołem. Pod dwuznacznymi nazwami nowego Kościoła, Kościoła posoborowego, ukrywa się Kościół całkiem odmienny od tego, który stworzył Chrystus, który może wkrótce stać się przede wszystkim Kościołem opuszczonym i zdezintegrowanym, społecznością antropocentryczną, zagrożoną potworną apostazją. Kościół pozwala sprowadzać się na manowce w momencie generalnej dymisji. Dzieje się to pod pretekstem odmłodzenia, ekumenizmu i przystosowania.»
Don Ligi Giussani w 1994 r. powiedział:  «w obecnych czasach wszędzie dominuje modernizm. Jeśli Bóg nie wezwie Kościoła do działania i obrony, Kościół będzie musiał pokornie poddać się burzy zwątpienia i niezdecydowania»
Antonio Socci, Ojciec Pio. Tajemnica życia, Częstochowa 2009, s.55.  
 
«Bo czyż kult szatana nie szerzył się pośród kapłanów?» (Ez 8, 11)
  
  
Przykład "ekumenizmu satanistycznego" w USA
I jeszcze inne przykłady "ekumenizmu satanistycznego"
tym razem z szatańskim pentagramem w roli głównej.

  Cytat z "Dzienniczka" św. Faustyny Kowalskiej nr 1702  

«Pod koniec drogi krzyżowej, którą odprawiałam, zaczął się skarżyć Pan Jezus na dusze zakonne i kapłańskie, na brak miłości u dusz wybranych. - Dopuszczę, aby były zniszczone klasztory i kościoły. - Odpowiedziałam: Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach. - Odpowiedział Pan: Ta chwała rani serce Moje, bo miłość jest wygnana z klasztorów. Dusze bez miłości i poświęcenia, dusze pełne egoizmu i samolubstwa, dusze pyszne i zarozumiałe, dusze pełne przewrotności i obłudy, dusze letnie, które mają zaledwie tyle ciepła, aby się same przy życiu utrzymać. Serce Moje znieść tego nie może. (74) Wszystkie łaski Moje, które codziennie na nich zlewam, spływają jak po skale. Znieść ich nie mogę, bo są ani dobrzy, ani źli. Na to powołałem klasztory, aby przez nie uświęcać świat; z nich ma wybuchać silny płomień miłości i ofiary. A jeżeli się nie nawrócą i nie zapalą pierwotną miłością, podam ich w zagładę świata tego... Jakżeż zasiędą na przyobiecanej stolicy sądzenia świata, gdy winy ich cięższe są niżeli świata - ani pokuty, ani zadośćuczynienia... Ach, serce, któreś Mnie przyjęło rankiem, w południe pałasz nienawiścią przeciw Mnie pod najrozmaitszymi postaciami. Ach, serce przeze Mnie szczególnie wybrane, czy na to, abyś Mi więcej zadawało cierpień? Wielkie grzechy świata są zranieniem serca Mego jakby z wierzchu, ale grzechy duszy wybranej przeszywają serce Moje na wskroś[...]»
   
Buddyjska pseudoMsza we Francji
   
"udało się przekonać wszystkich, żeby tradycja, mająca apostolskie korzenie, liturgia Kościoła została zesłana na banicję, a w kościołach popełniane są liturgiczne nadużycia wykraczające poza dopuszczalne granice"
Antonio Socci: "Ojciec Pio. Tajemnica życia". Częstochowa 2009, s.68-69.
 

Benedetykt XVI nazwał to «zdeformowaniem liturgii do granic wytrzymałości»
   
«Idźcie, proszę, do mojego przybytku w Szilo, gdzie dawniej obrałem mieszkanie dla mojego imienia, i patrzcie co mu uczyniłem z powodu przewrotności mojego ludu, Izraela» Jr 7,12 W Szilo mieściło się sanktuarium izraelskie (z Arką Przymierza) w okresie sędziów; uległo ono zniszczeniu w czasie jednego z najazdów filistyńskich. We Francji, Niemczech, itd. kościoły a nawet katedry przerabiane są m.in. na targowiska, sklepy, hotele a nawet burdele; w krajach tych również bardzo szybko rośnie w siłę islam. Nie trzeba być prorokiem by przewidzieć co czeka te kraje...
  
«O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd . Powalą na ziemię ciebie
i twoje dzieci z tobą, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.»
Łk 19, 42-44
   
Mówił do nich [Chrystus]: "Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców" Łk 19,45