Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ekspansja muzułmanów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ekspansja muzułmanów. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 listopada 2012

Ekspansja muzułmanów w Europie

Muzułmanie posługują się metodą demograficznych faktów dokonanych od samego początku swojego istnienia.

  Przybywali do jakiegoś miejsca i na samym początku, dopóki byli w mniejszości, zawsze byli grzeczni, mili, usłużni, nie wchodzili nikomu w drogę, ale zajmowali się głównie szybkim zwiększaniem liczebności. Z Mekki do Medyny uciekło w 622 roku około 70 muzułmanów, którzy chroniąc się przed prześladowaniami w Mekce ze strony Kurajszytów założyli w Medynie pierwszą gminę islamską tzw. ummę. Po wstępnym zorganizowaniu społeczności muzułmańskiej Mahomet rozpoczął bezpardonową walkę z Kurajszytami . Pragnąc zniszczyć ekonomiczne podstawy potęgi Mekki organizował ataki na szlaki i karawany kupieckie. Dzięki temu zdobywał bogactwo i sławę wielkiego wodza wśród różnych plemion arabskich, które zaczynały sympatyzować z nową religią. Na czele swych mudżahirów i ansarów Mahomet odbył 27 wielkich wypraw przeciw kupcom z Mekki (w tym czasie społeczność muzułmanów ciągle liczyła kilkadziesiąt osób). W 624 r. Kurajszyci zorganizowali wielką karawanę, której przydzielili tym razem ochronę w postaci 950 wojowników. Karawaną dowodził jeden z najważniejszych przywódców kurjaszyckich Abu Sofian. Nie zrażony wiadomościami o militarnej ochronie karawany, Mahomet stanął na czele trzystu muzułmanów ( po 2 latach wypraw łupieskich społeczność liczyła już 300 wojowników) i zaatakował Mekkańczyków koło studni w wąwozie Badr. Korzystając z zaskoczenia odniósł swoje pierwsze wielkie zwycięstwo. Poległo 70 Kurajszytów. Bitwa pod Badrem stała się wielkim wydarzeniem w życiu społeczności islamskiej w Medynie. Rosnąca wspólnota religijna poczuła swą siłę.
Po bitwie pod Badrem uległy pogorszeniu stosunki z Żydami z Medyny. Oskarżano ich o potajemne konszachty z Kurajszytami. Mahomet zażądał od nich wyrzeczenia się dotychczasowej wiary. Wobec odmowy wysunął wobec nich oskarżenie, jakoby sfałszowali Pismo święte i ignorowali go jako proroka. W tych warunkach wojna była nieunikniona. Na przestrzeni kilku lat na rozkaz Mahometa - jedne z plemion żydowskich skazano na wygnanie (musieli jednak pozostawić muzułmanom cały swój ruchomy i nieruchomy dobytek), z innych plemion - wymordowano mężczyzn, a kobiety wzięto do niewoli. Niechętnie odnoszących się do nowej religii Żydom narzucono często daninę wysokości połowy zbiorów, tzw. haracz, co stało się regułą postępowania muzułmanów w stosunku do podbitej ludności niemahometańskiej ( tu warto zwrócić uwagę na dziwne zachowanie muzułmanów w stosunku do Żydów. W 622 roku Żydzi sprzeciwiali się przyjęciu przez medyńczyków islamskich uchodźców z Mekki, po 2 latach zapłacili za to w większości życiem lub majątkami. Mahomet nie zapomniał im ich oporu.)
W 625 r. Mekkańczycy ponownie wyruszyli na Medynę, tym razem zadając klęskę wojskom proroka w bitwie w górach Uhud. Sam Mahomet został ranny i z trudem uniknął śmierci. Nie była to jednak ostateczna klęska jego zwolenników, lecz tylko jeden z epizodów jego zaciętej walki z mekkańczykami. W 627 r. Kurajszyci z kolei podjęli decyzję o ostatecznym zdobyciu Medyny. Na wezwanie Abu Sofiana większość plemion arabskich i żydowskich przysłała wojskowe kontyngenty, co sprawiło, że zgromadził on około dziesięciu tysięcy wojowników. Mahomet miał ich trzy tysiące ( po 5 latach jest już trzy tysiące wojowników muzułmańskich). Pomny przewagi przeciwnika postanowił bronić się w mieście. Medyna była praktycznie niedostępna z trzech stron, jednak od północy otwierała się na miasto płaska równina, co dawało duże możliwości kawalerii Abu Sofiana. Za poradą Persa wykopano głęboki szeroki rów (po arabsku chandak), za którym ustawili się muzułmańscy łucznicy i procarze. Ten prosty zabieg okazał się nad podziw skuteczny. Konna prawie w całości armia Abu Sofiana nie była w stanie sforsować przeszkody. Przez piętnaście dni Kurajszyci tkwili bezczynnie naprzeciw rowu, a gdy zaczęło im brakować żywności i furażu rozjechali się do domów. Ta wojna, zwana w literaturze arabskiej "wojną rowu" była wielkim zwycięstwem muzułmanów i przyczyniła się do ugruntowania pozycji Mahometa.
Po podporządkowaniu sobie Żydów, Mahomet stał się niekwestionowanym władcą Medyny i mógł rozpocząć działania zaczepne przeciwko Mekce. Zyskał poparcie większości plemion beduińskich, co dało mu przewagę militarną. Następnie przesłał Kurajszytom wiadomość, że pragnie odbyć pielgrzymkę do Al-Kaaby. Po długich pertraktacjach Kurajszyci wyrazili na to zgodę. Na mocy traktatu podpisanego na wzgórzu Al-Hudajbija obie strony konfliktu zawarły 10-letni rozejm. Od tej pory każdy muzułmanin mógł bez przeszkód osiedlać się w Mekce, a każdy Kurajszyta mógł zamieszkać w Medynie pod warunkiem uzyskania zgody władz z Mekki. Na mocy rozejmu w 629 r. uzbrojeni muzułmanie z prorokiem na czele przybyli do Al-Kaaby w celu odprawienia ceremonii religijnych, zaś Kurajszyci, by im to umożliwić, ewakuowali się z miasta na okres 3 dni.
W 630 r. nastąpiło ostateczne rozstrzygnięcie. Na Kurajszytów padł blady strach, gdyż Mahomet zjawił się pod murami miasta, by bronić swoich wyznawców. Abu Sofian i inni przywódcy mekkańscy skapitulowali nie widząc możliwości dalszej walki z islamem. Mahomet polecił stracić tylko kilku swoich największych wrogów, zdecydowana większość łącznie z Abu Sofianem ocaliła skórę. Miasto zaczęło nabierać muzułmańskiego charakteru. W Al-Kaabie zniszczono wszystkie pogańskie idole, a miejsce zamieniono w świątynię islamską. W okolicy zlikwidowano sanktuaria bogiń Al-Uzza i Manat.
W ten sposób zakończyła się walka z mekkańczykami, toczyła się jednak dalej walka z plemionami beduińskimi występującymi przeciwko nowej religii.
W 631 r. Mahomet rozesłał posłów do wszystkich plemion arabskich, nakazując im przejście na islam. Według tradycji muzułmańskiej takie same poselstwa skierowano także do Bizancjum i Etiopii, lecz misje te zakończyły się niepowodzeniem.
W 632 r. odbył pożegnalną pielgrzymkę do Mekki. Coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Zmarł w tym samym roku w dniu 8 czerwca.
 
Zbudowanie liczącej się siły zajęło muzułmanom w VII wieku 8 lat.
 
Ta sama taktyka zdobywania ziemi stosowana jest również obecnie. Poniżej najświeższy przykład.
 
Mieszkańcy niewielkiego duńskiego miasteczka Kokkedal dowiedzieli się, że w tym roku na Boże Narodzenie nie będzie miejskiej choinki. Miała kosztować od 5 do 7 tys. koron (ok. 4 tys. złotych) i radni uznali, że to za dużo. A całkiem niedawno wydali dziesięć razy tyle (60 tys. koron) na miejskie obchody islamskiego święta ofiarowania – informuje na swoim portalu Radio Watykańskie.
Skąd taka dysproporcja? Wyjaśnienie zagadki jest wręcz banalnie proste. Bo w radzie miejskiej Kokkedal muzułmanie stanowią już większość i nie muszą się liczyć z chrześcijańskimi świętami.
Sprawa nabrała wielkiego rozgłosu i trafiła do parlamentu. Lokalna telewizja chciała nakręcić reportaż o muzułmańskiej dominacji w mieście. Bezskutecznie. Jej wóz transmisyjny został napadnięty przez zamaskowanych napastników, a dziennikarzy wyzwano od neonazistów
 
Proszę zwrócić uwagę na znamienny fakt. Muzułmanie w Danii nie zasymilowali się. Czekali, a w momencie gdy na skutek zwiększenia swojej liczebności opanowali radę miejską przejęli całkowicie rządy w mieście. Przytoczona wyżej historia Medyny była dokładnie taka sama. Warto jeszcze zauważyć klasykę zachowań muzułmańskich, czyli siłowe rozwiązanie próby dziennikarskiego nagłośnienia sprawy.
 
Króluj nam Chryste

poniedziałek, 9 lipca 2012

Świat muzułmański w Szwajcarii




Image
Po 11 września 2001 r. zrozumiano w Europie, że religia jest czynnikiem na wskroś politycznym i wymaga poświecenia szczególnej uwagi i analizy, również w kontekście politycznym. Obecnie kraje zachodnioeuropejskie straszy widmo masowej imigracji ludności muzułmańskiej z krajów północnoafrykańskich do Europy. Dla Szwajcarii, która jest dobrym przykładem zderzenia świata arabsko-muzułmańskiego z chrześcijańskim, istotny jest również aspekt finansowy, związany bezpośrednio z obecną falą rewolucyjną w świecie arabskim.
Szwajcarscy muzułmanie
Napływ muzułmańskiej społeczności do Szwajcarii związany jest bezpośrednio z migracją „za chlebem” i stosunkowo dużym napływem uchodźców z krajów arabskich i państw byłej Jugosławii w ostatnich latach. Obecnie mieszka w Szwajcarii około 310 tys. muzułmanów ze 105 krajów. Do tej liczby należy jeszcze doliczyć około 50 tys. osób, które nie figurują w statystykach lub przebywają w tym kraju nielegalnie. Arabscy muzułmanie, żyjący w obrębie Konfederacji Szwajcarskiej, zrzeszeni są w 160 stowarzyszeniach, które troszczą się o budowę meczetów, ośrodków kulturalnych i szkół koranicznych.
Z prawnego punktu widzenia trudno jest zaakceptować egzystencję muzułmanów w Szwajcarii, bowiem systemy prawne tych „dwóch światów” różnią się zasadniczo. Muzułmańskie prawo opiera się na woli boskiej, zaś demokracja szwajcarska na woli społeczeństwa. Rodzi się tu problem stosunku muzułmanów do państwa świeckiego i jego demokratycznej państwowości. Istotną rolę odgrywają w tym procesie prawa człowieka i obywatela. Problemy dialogu islamsko-chrześcijańskiego występują również w kwestii językowej, bowiem jednakowe pojęcia czy określenia mają niejednokrotnie odmienne znaczenie w różnych językach.
Wymienione problemy i niejasności generują w Szwajcarii konieczność międzykulturowego dialogu miedzy chrześcijanami i ludnością arabsko-muzułmańską, który stanowiłby podstawę wspólnej płaszczyzny porozumiewania się. Są to problemy nierozwiązane do końca, wymagające rozmów, które w chwili obecnej nie są zadowalające na szczeblu Konfederacji i kantonalnym. Władze Szwajcarii proponują utworzenie ogólnomuzułmańskiego stowarzyszenia, które podlegałoby prawnej i finansowej kontroli państwa, jednak bez ingerencji w sprawy religijne.
Drugą kategorię muzułmanów stanowią w Szwajcarii bogaci turyści z krajów arabskich. Biorąc pod uwagę fakt, iż jest to kategoria turystów nieprzeciętnie zamożnych, traktuje się ich w republice alpejskiej zupełnie inaczej, mianowicie na zasadzie: „pieniądz nie śmierdzi”. Organizowane są nawet specjalne kursy, w ramach których właściciele restauracji i kierownicy hoteli uczą się zasad Ramadanu i podstaw języka arabskiego.
Banki arabskie
Genewa jest tradycyjnym celem arabskich inwestorów i banków. Bank Narodowy Kuwejtu planuje nawet otworzenie filii w Genewie na zasadzie islamic banking, typowej tylko dla banków arabskich. Jest to o tyle ciekawe i nowe zjawisko, iż generalnie banki arabskie w Europie nie przestrzegają islamskich reguł. Do najbardziej popu- larnych banków z Bliskiego Wschodu należą w Szwajcarii niewątpliwie: Faisal Private Bank, Blom Bank, Arab Bank, Bank- med i Banqu Audi.
W Szwajcarii funkcjonuje 350 banków, 40% tych instytucji pochodzi z zagranicy. Jednakże liczba i znaczenie banków arabskich w tym kraju nie są znane. Jedno jest jednak pewne: banki i klienci z krajów arabskich stoją coraz mocniej na szwajcarskim gruncie. Według danych szacunkowych tylko w genewskich bankach około 200 miliardów franków pochodzi od klientów z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Duże banki w Szwajcarii, jak UBS czy Credit Suisse otwierają nawet specjalne islamskie oddziały, przeznaczone dla arabskiej klienteli. Oddziały te przestrzegają religijnych reguł muzułmańskiego świata finansowego, do których należą: zakaz zysków z odsetek, zakaz spekulacji czy zakaz inwestowania w firmach produkujących alkohol, materiały pornograficzne czy przetwarzających mięso wieprzowe. Despoci arabscy deponują wiec zrabowane własnym narodom pieniądze w bankach helweckim z przekonaniem, iż nie łamią przy tym religijnych reguł. Obie strony są zadowolone, aż do czasu obalenia despoty.
Co dalej?
Mimo dobrych, w miarę ustabilizowanych stosunków miedzy Szwajcarami i zamieszkującymi ten kraj, bądź odwiedzają- cymi go muzułmanami, istnieją również sytuacje napięte i konflikty miedzy tymi różniącymi się warstwami społecznymi. Szwaj-caria jest krajem na wskroś demokratycz- nym, jednak właśnie szwajcarska demo- kracja bezpośrednia daje suwerenowi możliwość podejmowania decyzji, które są niejednokrotnie problematycznie i różnie od- bierane „na zewnątrz” kraju.
Pod koniec 2009 roku społeczeństwo szwajcarskie sprzeciwiło się w glosowaniu ogólnonarodowym (57% społeczności) budowaniu na terenie kraju nowych meczetów. Wywołało to niezrozumienie ze strony społeczności muzułmańskiej i doprowadziło do burzliwej dyskusji i protestów.
Upadki dyktatorów w Tunezji, Egipcie i prawdopodobnie za parę dni w Libii wiążą się z zablokowaniem kont tych despotów i kont ich najbliższego otoczenia, co z kolei związane jest ze skomplikowaną procedurą prawno-międzynarodową. W przeciwieństwie jednak do upadków Ben Alego w Tunezji i Mubaraka w Egipcie, Szwajcaria – chyba po raz pierwszy w takiej sytuacji – nie stoi w centrum zainteresowania w ramach zwrotu pieniędzy, ulokowanych za granicą przez mafię Kadafiego.
Przyczyną tego faktu było z jednej strony krótkie zatrzymanie przez policję syna Kadafiego Hannibala i jego żony w lipcu 2008 roku przez policję genewską. Z drugiej zaś strony stosunki dyplomatyczne między obydwoma krajami oziębiły się na skutek prawie dwurocznego bezprawnego aresztowania w Libii dwóch szwajcarskich biznesmenów. Doprowadziło to wówczas do dras- tycznego konfliktu również w stosunkach handlowo-finansowych między Szwajcarią i Libią. W konsekwencji Kadafi wycofał libijskie zasoby pieniężne z banków szwajcarskich.
Jak obecna sytuacja w świecie arabskim wpłynie na politykę finansową Szwajcarii wobec krajów tego regionu? Najprawdopodobniej wszystko potoczy się tak, jak w każdym innym przypadku obalenia despoty. Najpierw zablokowane zostaną konta złodziejskich samozwańców, następnie rozpocznie się długa i żmudna procedura, poprzedzająca wypłacenie prawowitym właścicielom ulokowanych w bankach helweckich pieniędzy. W międzyczasie dojdzie do władzy nowa elita w „wyzwolonych” krajach, która zacznie się stopniowo bogacić. Jest nietrudno przewidzieć, gdzie ta nowa elita ulokuje zrabowane pieniądze...

czwartek, 22 marca 2012

Arabski mufti chce niszczenia kościołów



RADIO WATYKAŃSKIE
 
|
W obronie chrześcijan w krajach arabskich wystąpił Patriarchat Moskiewski. Tym razem zareagował na oświadczenie najwyższego muftiego Arabii Saudyjskiej Abdula Aziza ben Abdullaha, który wezwał do zniszczenia wszystkich kościołów w krajach nad Zatoką Perską.

W imieniu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wypowiedział się szef Wydziału Patriarchatu Moskiewskiego ds. Zarządzania Instytucjami za Granicą, arcybiskup jegoriewski Mark. Stwierdził on, że oświadczenie duchownego muzułmańskiego budzi lęk.

Wskazał, że nad brzegami Zatoki Perskiej zamieszkują nie tylko muzułmanie, ale w ich sąsiedztwie mieszkają również liczni chrześcijanie. Mieszkają obok siebie w pokoju, pracują, wnoszą twórczy wkład w rozwój swoich krajów. Abp Mark wyraził nadzieję, że przywódcy krajów Zatoki Perskiej nie przyjmą nawoływań muzułmańskiego duchownego z Arabii Saudyjskiej i „pozostaną one tylko słowami”.

Z informacji zamieszczonej na stronie internetowej „Russkije Emiraty” dowiadujemy się, że ben Abdullah wezwał do zniszczenia świątyń niemuzułmańskich w tym regionie po wysunięciu przez członka parlamentu kuwejckiego Osamę al-Munawera propozycji zawierającej projekt zniszczenia wszystkich kościołów w Kuwejcie. Następnie projekt złagodzono i zaproponowano pozostawienie istniejących już świątyń niemuzułmańskich, a jedynie wydanie zakazu budowy nowych
.