Coraz trudniej jest
poruszać się w miejscach publicznych w sutannie. Wiem coś o tym, bo jestem
księdzem zakonnym. Chrystusowcy nie mają żadnego charakterystycznego habitu.
Nasz założyciel kard. August Hlond w pierwszych ustawach zgromadzenia zapisał,
że strojem naszym będzie strój duchowny obowiązujący w danym Kościele lokalnym.
Jest więc nim czarna sutanna, którą noszą księża diecezjalni. Ostatnio na wielu
portalach społecznościowych ukazały się hasła nawołujące duchownych, by nosili
sutanny i habity. Jest to bardzo wyraźny sygnał dla nas kapłanów i powinniśmy
się nim porządnie przejąć. Sutanny i habity nie mogą odejść do lamusa. Jeśli
znikną z naszych ulic, diabeł będzie triumfował. Księża nie mogą dać się
ogłupić. Zakładać sutanny i habity! Od nich zaczyna się każda, prawdziwa nowa
ewangelizacja.
W książce ks. dr A. Witkowiaka „Decus
clericorum” (Etyka
towarzyska), wydanej w 1960 roku, można przeczytać słowa: „Bez sutanny lub surduta i
koloratki nie wypada kapłanowi pokazywać się nikomu, nawet swym domownikom.
(...) Nigdy jednak kapłan nie powinien przywdziewać krótkiego stroju (…), gdy
bierze udział w uroczystościach publicznych lub większych zebraniach
kościelnych czy świeckich, gdy składa wizyty swym przełożonym albo osobom na
wyższych stanowiskach, gdy prowadzi naukę religii, gdy urzęduje w biurze
parafialnym, gdy przyjmuje u siebie wizyty itd.”. Mówią, że sama
szata nie zdobi człowieka. Sama nie, ale też dużo mówi ona o człowieku, który
ją nosi. Szczególnie w przypadku stroju księdza. Myślę, że jednym z najbardziej
podstępnych forteli diabelskich, które wsącza szatan w kapłańskie mózgi jest
właśnie "oduczanie" go od noszenia sutanny, wszędzie, gdzie się da.
Zawsze znajdą się jakieś argumenty "przeciw" założeniu sutanny czy
habitu. Wiem to z doświadczenia. Za każdym razem, gdy (z różnych powodów, choć
są to sytuacje nieliczne) nie założę sutanny (czy koszuli z koloratką) mam
duchowego kaca. Myślę, że jest to jeszcze jeden namacalny dowód na to, że wolą
Chrystusa jest, by strój duchowny nosić.
Fakt, czasami sutanna prowokuje. I dobrze, przecież o to chodzi. Doświadczyłem
tego ostatnio, gdy wracałem pieszo ze szkoły, w centrum Stargardu.
Maszeruję sobie dziarsko, odmawiam po cichu różaniec i nagle słyszę słowa,
których nie godzi się tu cytować. Grupka młodych ludzi jedzie samochodem, nagle
zwalniają, uchylają szybę i krzyczą w moim kierunku przekleństwa i wyzwiska.
Wyzwany od "pedałów" i "szmat" (innych epitetów nie
napiszę) szedłem dalej wkurzony i upokorzony. Zycie uratował mi różaniec.
Uspokoił mnie szybko. Szedłem dalej i modliłem się za tych chłopaków.
Duszpasterz młodych, który pragnie tylko jednego: by młodzi w Stargardzie byli
zbawieni. Poczułem się jak Jezus, swoi Go odrzucili. Niezwykle mocne i piękne
doświadczenie. Wiem, że ci chłopacy nie są źli. Gdybym szedł ubrany na świecko
nie zwrócili by na mnie uwagi. Coś ich zabolało, coś zirytowało. Rozumiem. Ale
wtedy na ulicy po raz kolejny zrozumiałem, jak wielką moc ma sutanna. Pomyślałem sobie wówczas: "Pedałem" nie jestem,
sutannę noszę. I będę ją nosił. Bo jest dla mnie świętością i czymś więcej niż
czarnym materiałem z guzikami".
„Próby zeświecczenia kapłana są dla
Kościoła szkodliwe. Nie oznacza to wcale, że kapłan miałby stać z dala od
ludzkich problemów osób świeckich: przeciwnie, winien jak najlepiej je poznawać,
tak jak Jan Maria Vianney, ale jako kapłan, zawsze w perspektywie zbawienia
ludzi i rozszerzania królestwa Bożego. Jest świadkiem i szafarzem innego życia
niż ziemskie. Zasadniczą sprawą dla Kościoła jest zachowanie tożsamości kapłana
w wymiarze wertykalnym.” – pisał Jan Paweł II w 1986 roku w
"Liście do Kapłanów". Nasza kapłańska tożsamość w "wymiarze
wertykalnym" to nade wszystko sutanna i habit. Ludzie chcą nas widzieć,
chcą nas rozpoznawać. Sama "gęba brewiarzowa" nie wystarczy.
Pamiętam, jak raz jechałem pociągiem. Siedziałem w przedziale (ubrany po
świecku) i czytałem książkę. Na przeciw mnie siedzi starsza pani i bacznie mnie
obserwuje. Po kilku godzinach jazdy pyta się: "przepraszam najmocniej, czy
pan jest księdzem?". Odpowiadam: "Tak,
a po czym pani mnie rozpoznała?". "Po mordzie, proszę księdza" -
odpowiedziała całkiem swobodnie i spontanicznie, choć w chwilę później
przeprosiła za spontaniczne sformułowanie. Śmieliśmy się razem długo, choć w
głębi serca zrobiło mi się głupio. "Czemu nie ubrałeś koloratki,
głąbie?" pytałem siebie, głęboko w sercu.
Jedno jest pewne. Ludzie pragną nas widzieć, mieć do nas dostęp. Ci mniej lub
bardziej wierzący i ci, którzy oddalili się od Kościoła. Sutanna to nie tylko
pewien "gorset" czy "środek zabezpieczający" księdza przed
robieniem głupot. Sutanna jest "znakiem" mocno przemawiającym,
środkiem podstawowym, wertykalnym w głoszeniu Dobrej Nowiny. Jakimś wstępem,
preludium do podjęcia głębszej rozmowy, nowej ewangelizacji. Schowana głęboko w
szafie, staje się namacalnym dowodem na kryzys duchowy kapłaństwa. Ktoś kiedyś
powiedział: ale Jezus nie nosił sutanny. To prawda. Nie nosił też majtek z
gumą, zegarka i skarpet. Nie musiał nosić z wiadomych przyczyn. Ja też nie
muszę. Ale mogę i chcę. Bez sutanny też jestem księdzem, zgadza się. Ale jeśli
już Pan powołał do kapłaństwa zakonnego, jeśli Kościół Święty tę sutannę mi
podarował, to na litość Boską chyba po to, żebym ją nosił. Bym w każdym
wymiarze (także wertykalnym, zewnętrznym) objawiał światu do Kogo należę i Komu
służę. To mój mundur, moja zbroja, moja świętość. Noszę ją nie tylko po to, by
mieć ochronę przed strzałami nieprzyjaciela. Noszę ją przede wszystkim po to,
by inni wiedzieli do kogo iść, gdy zbliża się niebezpieczeństwo, gdy słabną w
walce duchowej. Że jest w pobliżu ktoś, kto ich wesprze, obroni. Tyle w
temacie. Jedno z moich ostatnich postanowień na czas najbliższy: nosić duchową
i wertykalną zbroję. Na przekór diabelskim modom i podszeptom. Amen.
_____________________________
Sutanna i koloratka są znakiem przynależności do Boga i tożsamości
kapłana. Strój duchowny, jaki nosi kapłan czy zakonnik, jest szczególnym
znakiem także dla wiernych i świadectwem na czas nowej ewangelizacji, świadectwem
potrzebnym zsekularyzowanym społeczeństwom. O obowiązku codziennego i godnego
noszenia stroju duchownego przypomniał kapłanom w Watykanie ks. kard. Tarcisio
Bertone.
W czasie kiedy każdy z
nas jest szczególnie powołany do odnowienia świadomości i spójności własnej tożsamości
przez swoje zaangażowanie w posługę w instytucjach watykańskich, sekretarz
stanu Stolicy Apostolskiej wzywa w dokumencie do codziennego i godnego noszenia
stroju duchownego.
Okólnik watykański z 15
października br. skierowany jest nie tylko do kapłanów i zakonników posługujących
w Stolicy Apostolskiej, ale także do tych, którzy odwiedzają Watykan i spotykają
się z Ojcem Świętym, dotyczy to zarówno sesji plenarnych, biskupów
poszczególnych Konferencji Episkopatów tzw. wizyt ad limina apostolorum czy
spotkań między różnymi dykasteriami. W dokumencie ks. kard. Bertone przypomina
o obowiązku noszenia "regularnie i z godnością" stroju kościelnego
niezależnie od pory roku, jako wzoru wyróżniającego tych, którzy współpracują z
Następcą Świętego Piotra. Wewnętrzny dokument watykański wskazuje na normy
prawa kanonicznego obowiązujące w tej materii. Bazuje na wytycznych z listu bł.
Jana Pawła II z 8 września 1982 roku skierowanego do ówczesnego wikariusza
generalnego diecezji rzymskiej ks. kard. Ugo Polettiego. Papież zwracał w nim
uwagę na "wartość i znaczenie tego odróżniającego znaku, nie tylko
dlatego, że przyczynia się on do godności kapłana w jego czynnościach zewnętrznych
czy podczas wykonywania posługi kapłańskiej, lecz nade wszystko dlatego, że
uwidacznia on w łonie Wspólnoty Kościelnej publiczne świadectwo kapłańskiej tożsamości
i szczególnej przynależności do Boga, które ma obowiązek dawać każdy kapłan".
- Dla mnie jest to oczywiste i jednoznaczne, że sutanna jest znakiem tożsamości,
przynależności i potwierdzenia tego, co otrzymaliśmy. Jest ona widocznym
znakiem tej wspólnoty - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o.
Feliks Folejewski SAC, ojciec duchowy Rodziny Rodzin. Podkreśla, że w jego
54-letnim stażu kapłańskim sutanna jest jego "ulubionym" strojem. -
Kiedyś znaczenie stroju kapłańskiego czy zakonnego podkreślał Prymas Polski ks.
kard. Stefan Wyszyński, mówiąc, iż sutanna wpisana jest w polski pejzaż -
wspomina.
Jak zaznaczył Jan Paweł
II we wspomnianym liście, kapłani mają "do przekazania orędzie, które wyraża
się zarówno w słowach, jak i w znakach zewnętrznych, zwłaszcza w dzisiejszym świecie,
który jest tak wrażliwy na język obrazów". - Często mówi się, że najważniejsze
jest wnętrze kapłana, serce, nie ma wątpliwości, że tak jest, ale strój kapłański
czy zakonny jest również widzialnym znakiem przynależności i świadectwa - mówi
o. Feliks Folejewski SAC. Dodaje, że jest to również znak dla wiernych w czasie
nowej ewangelizacji. Znaczenie "widzialnej" obecności kapłanów w
społeczeństwie podkreślał również Benedykt XVI w 2009 roku w przemówieniu do
uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Duchowieństwa. Mówił wówczas:
"Pilnym wydaje się też przywrócenie tej świadomości, która skłania
kapłanów do tego, by byli obecni, widoczni i rozpoznawalni - zarówno ze względu
na sądy oparte na wierze, jak i cnoty osobiste, a także strój - w sferze
kultury i miłosierdzia, od zawsze będących w centrum misji Kościoła".
Nasz
Dziennik 21 listopada 2012, Nr 272 (4507)