Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

poniedziałek, 13 maja 2013

13 maja 1981 godz 17.19

13 maja 1981 roku w Rzymie popołudniowa audiencja rozpoczyna się jak zwykle. Ojciec Święty odkrytym samochodem powoli jedzie alejkami na placu św. Piotra pośród żywo reagujących tłumów. Uśmiechnięty, pozdrawia zgromadzonych. Wyciąga ręce w stronę zgromadzonych na placu, błogosławi, ściska dłonie. Nagle dostrzega małą dziewczynkę, wyciągającą ku niemu rączki. Pochyla się, bierze ją na ręce, całuje i oddaje... W tym momencie padają strzały. Jest godzina 17.19.

Strzały padły w momencie, gdy prasa włoska, w związku z referendum o przerywaniu ciąży, rozpoczęła kampanię przeciw Papieżowi. On był znakiem sprzeciwu. Zaledwie trzy dni wcześniej, podczas modlitwy Anioł Pański, całe rozważanie poświęcił piątemu przykazaniu Dekalogu. Pytał wtedy: "Jeśli odbierze się ludziom prawo do życia, dając w zamian prawo do zabijania, co się stanie?".

Prześladowanie chrześcijaństwa nie skończyło się kilkanaście czy kilka wieków temu. Ono trwa. Z faktu tego wielu zdawało sobie sprawę. Lecz 13 maja 1981 roku rozegrały się jego najbardziej drastyczne sceny. Zamach na placu św. Piotra w Rzymie, wstrząsnął całym światem, skądinąd przecież przyzwyczajonym do obrazów zbrodni. Wszyscy zamarli z przerażenia. Ten cios był zbyt silny, bo objął cały Kościół i cały świat, któremu Papież z Polski niósł miłość, pokój i prawdę. Najstraszniejszy w tym wszystkim był fakt, iż właśnie dlatego "rzucono się" na Niego, by Go zabić. Ktoś chciał, by Jego głos zamilknął. Tak też się stało, ale tylko na chwilę. Jednak wymowa tej właśnie chwili zdawała się niemal wstrząsać całym ziemskim globem. Nigdy jeszcze nikomu nie udało się w milczeniu zawrzeć takiego krzyku protestu. Chrześcijaństwo pierwszych wieków, chrześcijaństwo męczenników, zabrzmiało nie tylko na placu św. Piotra. Okazało się, że barbarzyński świat cyrku Nerona nie odszedł wraz z jego epoką. Wciąż jest tak samo: aby prawda, choćby prosta, dla wszystkich stała się oczywista, musi zostać podpisana krwią.
 
Zamach mimowolnie stał się bilansem pontyfikatu. W jednej chwili okazało się, że dla ogromnej większości bieg świata niejako jest niewyobrażalny bez obecności Jana Pawła II. Zamach ten pokazał "zgliszcza" natury ludzkiej, wobec której świat, niemal jednym głosem, wyraził swój sprzeciw. Wręcz paradoksalnie, historia tej zbrodni odsłoniła jeszcze jedną optymistyczną kartę. Zamach ujawnił, jak bardzo zło, tkwiące w tym świecie pod tylu różnymi postaciami, zaczęło się tego Papieża bać. Zło niejako poczuło się zagrożone. Zło ulękło się spotkania z Nim. Dlatego próbowano Go zamordować.
Przeżył. Wkrótce z okna Polikliniki Gemelli znów w geście miłości wyciągnął do świata ręce. Teraz już do innego świata. A Jego chwilową "nieobecnością" Pan Bóg jakby dawał czas tym wszystkim, którzy ściskali w rękach narzędzia zła, aby je wypuścili i otworzyli dłonie...

1982 r. - Podczas swej pierwszej pielgrzymki do Fatimy Papież mówi: "Pragnę powiedzieć wam w zaufaniu, (...) kiedy przed rokiem, na placu św. Piotra miał miejsce zamach, gdy odzyskałem świadomość, myśli moje pobiegły natychmiast do tego Sanktuarium, ażeby w Sercu Matki Niebieskiej złożyć podziękowanie... We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem - i stale będę to powtarzał - szczególną matczyną opiekę Maryi. A że w planach Bożej Opatrzności nie ma przypadków - zobaczyłem w tym wezwanie i kto wie, przypomnienie orędzia, które stąd wyszło".