nadesłane
Najwyraźniej wyznawcy i fanatycy rzekomych orędzi „Marii z
Irlandii” mają kompleksy i trudności w odnalezieniu swojej tożsamości w
Kościele Katolickim. Szukają wszelkich sposobów, by zdyskredytować papieża
Franciszka, ponieważ „ostatnia prorokini” powiedziała, że jest on
„anty-papieżem”. Bynajmniej takie sugestie są dalekie od zachowania jedności z
Kościołem. Wielu ludzi jest zupełnie zdezorientowanych. To z pewnością nie jest
dobry owoc tych „orędzi”. Stanęliśmy przed problemem schizmy, apostazji –
tylko, że wyznawcy rzekomych orędzi z Irlandii nie zauważają, że sami stają się
spełnieniem tych „przepowiedni”. Głosząc wszem i wobec, że papież Franciszek
jest anty-papieżem stawiają się poza Kościołem i sami stają się narzędziem
podziałów. Zdezorientowanie, a co za tym idzie, kompleksy wiary dotyczą samych
głównych propagatorów tych orędzi, bo pewnie sami nie są do końca przekonani o
ich „autentyczności” i „wiarygodności”.
Widać to po wypowiedziach na forach i blogach internetowych. Wobec braku
argumentów wypisywane są standardowe hasła znane pośród różnych sekt: „A
zobaczymy”, „trzeba poczekać” itd. W międzyczasie szukają igły w stogu siana,
drzazgi w oku, aby wykazać, że papież błądzi, papież jest heretykiem a Kościół
zupełnie już upadł. Propagowanie pesymistycznych wiadomości jest też wyrazem
kompleksu, ale przede wszystkim – a to jest bardzo niebezpieczne – wyrazem
braku dojrzałości duchowej. Ewangelia nie jest przecież przepowiadaniem
beznadziejności. Chrystus zmartwychwstał a Dzieje Apostolskie opowiadają o
cudach i znakach towarzyszącym apostołom. Dowiadujemy się jak Kościół wzrastał
prowadzony przez Ducha Świętego. Apokalipsa nie jest zapowiedzią zniszczenia
stworzenia – wręcz przeciwnie ukazuje tryumf Boga. Oczywiście, że musimy być
czujni i zdawać sobie sprawę, że będąc w drodze, uczestniczymy w walce.
Jesteśmy Kościołem wojującym i będziemy nim tak długo, aż przyjdzie Pan i
uczyni wszystko nowe.
Ile razy Chrystus powtarzał w swoim nauczaniu: „nie trwóżcie
się”, „nie lękajcie”. Święty Paweł w swoich Listach podkreśla radość i
nadzieję, które powinny cechować każdego chrześcijanina. Co robi natomiast
szatan? Wprowadza lęk, zwątpienie, niepewność i strach. Istnieją głęboko w
ludzkich myślach warownie zwątpienia stworzone przez demony. Straszą one
wierzących prezentując obraz szatana jako niezwykle potężnej istoty, która
sprawia, że ziemia się trzęsie ze zgrozy i która niszczy wszystko, co spotka na
swej drodze. Ze względu na jego moc, rzekomo tak potężną, nikt nie chce się z
nim zmierzyć twarzą w twarz, nawet choćby na sekundę.
To jest największe kłamstwo. Diabeł jest skutecznie
pokonany, a pułapka, którą on stosuje, polega właśnie na tym, abyśmy stopniowo
porzucali nadzieję i wiarę. Apostoł Paweł pisze jedynie o subtelności
Antychrysta, z którą ma łapać ludzi na swoje sztuczki. Chociaż jest on „tym,
który przyjdzie, działając zgodnie z dziełami szatana, z całą mocą i znakami i
fałszywymi cudami” (2 Tes 2:9), to ta jego tak zwana moc została pokonana przez
Chrystusa na krzyżu. Teraz, „kiedy On [Duch Święty] nadejdzie, przekona świat o
winie, grzechu, i o sprawiedliwości, i o sądzie (...), bo książę tego świata
teraz stoi osądzony” (Jn 16:8, 11).
Duch Święty zapewnia Kościół, że diabeł jest rozbity na
kawałki, zmiażdżony i starty. Możemy zatem śmiało stanąć w wojnie przeciw
diabłu. Nasze zwycięstwo będzie zależeć od tego, czy zdajemy sobie sprawę z
tego, „że pośród bitwy diabeł jest pokonany”.
Mówiąc o osobie narodzonej z Boga, Jan twierdzi, że „Bóg
czuwa nad jego bezpieczeństwem i zły nie może go dotknąć” (1 Jan 5:18). I znów:
„piszę wam, młodzieńcy, bo jesteście mocni i słowo Boga żyje w was i
zwyciężyliście złego” (1 Jana 2:14). Mamy przecież sakramentalia, a co więcej
obietnicę ochrony i wstawiennictwa naszej kochanej niebieskiej Matki. Czego
Maryja od nas oczekuje? Współpracy i zaangażowania. Nie chodzi przecież o
powierzchowność, lecz o autentyczne owoce płynące z duchowości a nie tylko
religijności. Nie możemy iść na łatwiznę. Nie wystarczy zawiesić „obrazek
pieczęci” i powiedzieć, że wszystko jest załatwione. Ilość obrazków i figur na
ścianach w naszych domach nie świadczy jeszcze o świętości ani pobożności. Ile
razy zdarza się na kolędzie, kiedy kapłan pyta, czy jest Pismo święte w domu,
słyszy odpowiedzieć, ależ tak jest. I zdarza się, że gospodarz domu przynosi
(nieraz jeszcze zapakowane w folii) zakurzony egzemplarz Biblii. Wielu
kierowców ma zawieszony różaniec na lusterku i co? Wierzą, że jest to amulet,
który uratuje ich nawet gdy pędzą ponad 100 na godzinę? Podobny kompleks
ujawnił się pośród wyznawców rzekomych orędzi ostrzeżenie. Ten amulet ma
ochronić dom przed nieszczęściami i katastrofami, a co z duszą? W domu
katolickim powinien być przede wszystkim krzyż, bo to jest znak naszego
zbawienia i naszej nadziei – znak zwycięstwa. No ale, może dla kogoś krzyż nie
wystarczać, to na wszelki wypadek zawieszę „pieczęć” obok krzyża! To już nawet
nie jest kompleks, lecz brak wiary i ufności.
Jeżeli szatanowi udaje się z jakiegoś (mniej lub bardziej
ważnego) powodu utrzymywać nas w stanie smutku i klęski, to tylko dlatego, że
sami daliśmy mu autorytet nad sobą. A robiąc tak, przygotowujemy mu grunt do
tego, by to on odbierał chwałę, a nie Jezus.
Smutek mówi Bogu: „Ty tego nie potrafisz!”. Klęska mówi
Bogu: „Nie masz mocy!”. Negatywne nastawienie mówi Bogu: „Nie umiesz!”. Troska
mówi Bogu: „Ty mnie nie kochasz!”. Trudno nazwać wiarą uzależnienie od przedmiotów, które nie są sakramentaliami. To jak przesyłanie sobie "łańcuszków" - jak nie wyślesz d kolejnych osób, to nawet możesz umrzeć. Jest na przykład istotna różnica w noszeniu pierścienia jako amuletu, który ma mi przynieść rzekome powodzenie od obrączki ślubnej, która jest poświęcona i przypomina o złożonej przysiędze.
Narzekania są głosem piekła! Uwielbienie jest głosem
Królestwa Bożego!
Jezus powiedział: „Zrozumcie: jeśli właściciel domu
wiedziałby, o której przyjdzie złodziej, nie pozwoliłby, żeby ten włamał się do
jego domu” (Łk 12:39). Za każdym razem, kiedy chodzimy pełni myśli o klęsce,
chodzimy po terytorium szatana. Pozwalamy mu zasiać ziarno klęski w naszych
sercach, pozwalamy mu włamać się do naszego domu. Pan mówi nam: „Nade wszystko
strzeż swojego serca, bo jest ono źródłem życia” (Przyp 4:23). Mówi także:
"Chociaż bowiem w ciele pozostajemy, nie prowadzimy walki
według ciała, gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc
burzenia, dla Boga twierdz warownych. Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i
wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi z gotowością ukarania
każdego nieposłuszeństwa, kiedy już wasze posłuszeństwo stanie się doskonałe. Zauważcie
to, co [jest zresztą] oczywiste! Jeżeli ktoś jest przekonany, że należy do
Chrystusa, niechże znów weźmie pod własną rozwagę i to, że my również podobnie
jak on, jesteśmy Chrystusowi." (2 Kor 10:3-7).
Obrzezajmy zatem nasze serca, a nie członki, abyśmy nie
zostali zwiedzeni.
Jeszcze na koniec kilka słów o 1000-letnim królestwie. Wyznawcy Marii z Irlandii dwoją się i troją, by zaakceptować jej naukę (odrzuconą przez Kościół). Piszą o literalnym rozumieniu 1000 lat, bo tak podaje apokalipsa. Być może warto, (jako ćwiczenie duchowe) zapoznać się z oficjalnymi wypowiedziami Kościoła, może warto zajrzeć do Brevierium Fidei, by tam odnaleźć czystą nauką. Ja rozumiem, że to wymaga wysiłku intelektualnego, którego niektórzy nie chcą podjąć.
Nieprawdą jest, że Chrystus ma panować tylko 1000 lat Łk 1:33 mówi: "Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca", a Dn 7:14 dodaje: "Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego Królestwo nie ulegnie zagładzie"; por. 2Sm 7:13, 16, Hbr 1:8, 11n., Ps 21:7, Ap 11:15, 2P 1:11, "panowanie wieczne" - 1Tm 6:16 ks. Dąbr., ks. Wu., komentarz KUL (por. "władza jego trwa na wieki" WP; patrz pkt 2.11.).
1Kor 15:24, 28 ("Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu", "Wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko"). Przekazanie królowania Ojcu nie oznacza zaprzestania królowania Chrystusa, które jest wieczne, lecz oznacza kierunek przepływu daru (odkupienie i zbawienie ludzkości) od Syna do Ojca. Podobnie to, że Ojciec przekazał panowanie Synowi nie oznacza, że sam nie miał udziału w nim (Łk 10:22; por. Łk 22:29, Mt 11:27, J 5:22, 27). Poddanie w kategoriach Bożych, to nie poddanie ludzkie. Poddanie Chrystusa nie oznacza niższości Jego wobec Ojca, lecz bezgraniczne oddanie. To, że Jezus był poddany Maryi i Józefowi (Łk 2:51) nie oznacza, że był od nich niższy. Przeciwnie, jest On już wtedy dla nich Panem (Łk 1:43), Mesjaszem (Łk 2:11), Królem (Mt 2:2), Świętym (Łk 1:35), Synem Bożym (Łk 1:35), Bogiem (Mt 1:23).
Rzecz w tym, wyznawcy „orędzi ostrzeżenie” liczbę 1000 przyjmują dosłownie. Jeśli są tak gorliwi w interpretowaniu na sposób sola scriptura (Luter), to może przy odmawianiu modlitw krucjat, które „gwarantują” odpust zupełny, nie należałoby zastanowić się nad amputacją ręki, nogi; wydłubania sobie oka, skoro one są przyczyną grzechu.
Jeszcze na koniec kilka słów o 1000-letnim królestwie. Wyznawcy Marii z Irlandii dwoją się i troją, by zaakceptować jej naukę (odrzuconą przez Kościół). Piszą o literalnym rozumieniu 1000 lat, bo tak podaje apokalipsa. Być może warto, (jako ćwiczenie duchowe) zapoznać się z oficjalnymi wypowiedziami Kościoła, może warto zajrzeć do Brevierium Fidei, by tam odnaleźć czystą nauką. Ja rozumiem, że to wymaga wysiłku intelektualnego, którego niektórzy nie chcą podjąć.
Nieprawdą jest, że Chrystus ma panować tylko 1000 lat Łk 1:33 mówi: "Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca", a Dn 7:14 dodaje: "Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego Królestwo nie ulegnie zagładzie"; por. 2Sm 7:13, 16, Hbr 1:8, 11n., Ps 21:7, Ap 11:15, 2P 1:11, "panowanie wieczne" - 1Tm 6:16 ks. Dąbr., ks. Wu., komentarz KUL (por. "władza jego trwa na wieki" WP; patrz pkt 2.11.).
1Kor 15:24, 28 ("Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu", "Wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko"). Przekazanie królowania Ojcu nie oznacza zaprzestania królowania Chrystusa, które jest wieczne, lecz oznacza kierunek przepływu daru (odkupienie i zbawienie ludzkości) od Syna do Ojca. Podobnie to, że Ojciec przekazał panowanie Synowi nie oznacza, że sam nie miał udziału w nim (Łk 10:22; por. Łk 22:29, Mt 11:27, J 5:22, 27). Poddanie w kategoriach Bożych, to nie poddanie ludzkie. Poddanie Chrystusa nie oznacza niższości Jego wobec Ojca, lecz bezgraniczne oddanie. To, że Jezus był poddany Maryi i Józefowi (Łk 2:51) nie oznacza, że był od nich niższy. Przeciwnie, jest On już wtedy dla nich Panem (Łk 1:43), Mesjaszem (Łk 2:11), Królem (Mt 2:2), Świętym (Łk 1:35), Synem Bożym (Łk 1:35), Bogiem (Mt 1:23).
Rzecz w tym, wyznawcy „orędzi ostrzeżenie” liczbę 1000 przyjmują dosłownie. Jeśli są tak gorliwi w interpretowaniu na sposób sola scriptura (Luter), to może przy odmawianiu modlitw krucjat, które „gwarantują” odpust zupełny, nie należałoby zastanowić się nad amputacją ręki, nogi; wydłubania sobie oka, skoro one są przyczyną grzechu.
Lata te realizują się już od czasów apostolskich: "Ja,
Jan wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie i wytrwałości..." Ap
1:9. "1000 lat" nie może być literalne, bo okazałoby się, że
chrześcijanie przed napisaniem Apokalipsy (ok. 100) nie wiedzieli jak długo
będą królować z Chrystusem, a wielu z nich zmarło przed 70 r. (np. Paweł,
Piotr). Wprawdzie Justyn Męczennik (ur. 100), nauczał o 1000-leciu mówiąc, że
Jezus będzie na ziemi ze świętymi, którzy zamieszkają w Jerozolimie, a zmartwychwstanie
nastąpi po 1000-leciu), to jednak zaznaczył: "według mnie i wielu innych
tak niewątpliwie będzie ale zaznaczyłem też, że istnieje wielu chrześcijan o
nauce czystej i bogobojnej, którzy tego mniemania nie podzielają"
("Dialog z Żydem Tryfonem" 80:2; por. 81:4, 80:1). Euzebiusz (ur.
260) pisał "Historii Kościoła" (III:39,11-13) pisał: "Papiasz
przytacza (...) inne, zgoła legendarne opowiadania. Tak na przykład mówi, że po
zmartwychwstaniu nastąpi okres tysiącletni i że tutaj na ziemi nastanie
widzialne królestwo Chrystusowe. Sądzę, że źle rozumiał opowiadania, zasłyszane
od Apostołów i nie dostrzegł tego, co mu jako obrazy w symbolicznych podawano
słowach. Zdaje się, że to nie tęga była głowa, jak się o tym można przekonać z
pism jego. A jednak sprawił, że po nim bardzo wielu pisarzy kościelnych podobne
żywiło mniemanie, bo się opierali na starodawnej tego męża powadze. Należeli do
nich na przykład Ireneusz i jeszcze inni, którzy dali wyraz podobnemu
zapatrywaniu" (por. Dz 20:30, 2P 2:1nn., Ga 1:6-9.).
Jak widać nie wystarczy czytać wszelkiego rodzaju orędzia,
bo wielu przyszło, by zwodzić. Skoro katolicy nie potrafią się oprzeć naukom
Świadków Jehowy, ponieważ nie znają Pisma Świętego, to jak mają zachować się „pobożni
i bogobojni”, wobec fałszywych proroków, skoro nie znają Nauki Kościoła? Niestety
wielokrotnie upadają na polu walki.
Z wielkanocnymi życzeniami błogosławieństwa Chrystusa zmartwychwstałego, którego głosimy i wyznajemy.
WK
Z pewnością "do napisania", bo walka trwa.Przypomnę, że "iskra Bożego Pokoju" przygotowująca cały świat na ostateczne przyjście Chrystusa wychodzi z Polski a nie z Irlandii. Patrz Światowe Centrum Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach
Z wielkanocnymi życzeniami błogosławieństwa Chrystusa zmartwychwstałego, którego głosimy i wyznajemy.
WK
Z pewnością "do napisania", bo walka trwa.Przypomnę, że "iskra Bożego Pokoju" przygotowująca cały świat na ostateczne przyjście Chrystusa wychodzi z Polski a nie z Irlandii. Patrz Światowe Centrum Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach