Znaki
czasów wskazują, że apokalipsa jest coraz bliżej – ostrzega na portalu
Pravoslavie.ru ojciec Dmitrij Sziszkin, prawosławny duchowny. Ale
najmocniejszym znakiem nie są katastrofy w Japonii, ale gigantyczny
upadek moralny.
Odnosząc się do pytań o to, czy katastrofy naturalne, wielkie tsunami czy trzęsienia ziemi mogą być znakiem przybliżającego się końca czasów, ojciec Sziszkin nie pozostawia wątpliwości, że tak. Ale jego zdaniem o wiele mocniejszym dowodem na zbliżającą się apokalipsę, na koniec czasów jest ogromny upadek moralny ludzkości. „To na to trzeba zwracać uwagę, tego trzeba się obawiać bardziej niż trzęsień ziemi, tsunami czy promieniowana radioaktywnego” - wskazuje duchowny.
Odnosząc się do pytań o to, czy katastrofy naturalne, wielkie tsunami czy trzęsienia ziemi mogą być znakiem przybliżającego się końca czasów, ojciec Sziszkin nie pozostawia wątpliwości, że tak. Ale jego zdaniem o wiele mocniejszym dowodem na zbliżającą się apokalipsę, na koniec czasów jest ogromny upadek moralny ludzkości. „To na to trzeba zwracać uwagę, tego trzeba się obawiać bardziej niż trzęsień ziemi, tsunami czy promieniowana radioaktywnego” - wskazuje duchowny.
„Żyjemy
w epoce globalnej zmiany klimatu. Nie mówię jednak o pogodzie – tym
niech się zajmują metereolodzy Chodzi mi o katastrofalną zmianę
ludzkiej natury. Ktoś może zaprotestować, że od czasów grzechu
pierworodnego nic się w człowieku nie zmieniło. Ale to nie tak. Gdyby
tak było nie doszłoby do potopu czy zagłady Sodomy i Gomory – czyli
gorzkich przykładów masowej i katastroficznego degradacji, ze wszystkimi
jej następstwami” - wskazuje duchowny. I dodaje, że „autentyczna apokalipsa cicho i niezauważalnie dokonuje się w naszych sercach”.
Oczywiście
zło, obojętność, pycha, egoizm były na świecie zawsze, ale – jak
wskazuje ojciec Sziszkin - „stopień promieniowania był inny. Nie
krytyczny”. „A obecnie on już od dawna nie jest na granicy
dopuszczalności, ale jest już śmiertelnie niebezpieczny. Tak
bardzo obawiamy się promieniowania radioaktywnego, tyle o nim mówimy, a
nie zauważamy, że koncentracja „cząstek grzechu” w atmosferze już dawno
przekroczyła dopuszczalne normy. Ale tego niebezpieczeństwa nie
dostrzegamy, bowiem już dawno przestaliśmy słyszeć głos własnego
sumienia, które jest jakby moralnym licznikiem Geigera”.
Odpowiedzią
na to zagrożenie powinna być modlitwa i czuwanie. A informacje z Kraju
Kwitnącej Wiśnie, to raczej przypomnienie o tym, że nie można
prowadzić szczęśliwego życia bez wiary, że „szczęście pozbawione wiary
jest jak dom zbudowany na piasku”. I że bardzo łatwo „technologiczny raj może przekształcić się w technologiczne piekło”.
TPT/Pravoslavie.ru