Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Gwiazda betlejemska

Zjawisko gwiazd nowych i supernowych jest bardzo widowiskowe i trudno byłoby je przeoczyć. Ale hipoteza, że Gwiazda Betlejemska była gwiazdą nową czy też supernową, ma jeden słaby punkt.
Analizując ewangeliczny opis św. Mateusza dotyczący zdarzeń związanych z narodzinami Chrystusa, nie sposób nie zauważyć faktu, że gwiazda wykonywała wolny ruch na niebie (w domyśle: na tle innych gwiazd). Taki ruch mogły wykonywać tylko komety, Księżyc, meteory lub planety. Dlatego należy szukać fenomenu Gwiazdy Betlejemskiej wśród innych zjawisk astronomicznych. Z przyczyn oczywistych należy odrzucić Księżyc, gdyż był on starożytnym doskonale znany i nie sposób go było pomylić z innym ciałem niebieskim. Należy odrzucić również zjawisko meteoru ze względu na jego bardzo krótki czas trwania, najwyżej rzędu kilku sekund, a nie kilku miesięcy (jak wskazano w Ewangelii wg św. Mateusza). Pozostają zatem planety.

Koniunkcja planet

Najpopularniejszą dziś hipotezą próbującą wyjaśnić tajemnicę Gwiazdy Betlejemskiej jest koniunkcja planet. Fakt ten przedstawił jeden z największych autorytetów w dziedzinie badań Układu Słonecznego – angielski astronom David Hughes. Zjawisko to ma miejsce wtedy, gdy przynajmniej dwie planety ustawią się praktycznie w jednej linii wraz z Ziemią. Wtedy oglądane z Ziemi znajdują się one bardzo blisko siebie na sferze niebieskiej. Oczywiście po spełnieniu analogicznych warunków koniunkcje mogą być widoczne z innych planet Układu Słonecznego. Według wielu historyków na podstawie różnorodnych dostępnych zapisów historycznych Chrystus najprawdopodobniej urodził się między 7 a 3 r. p.n.e. Jak wykazały nowoczesne symulacje komputerowe, w tym okresie mogły być obserwowane następujące koniunkcje planet: trzykrotna koniunkcja Jowisza i Saturna w 7 r. p.n.e. oraz koniunkcja Wenus i Jowisza w gwiazdozbiorze Lwa w 3 r. p.n.e.
David Hughes, słynny angielski astronom i znakomity kometolog, jest zwolennikiem hipotezy, że to właśnie trzykrotna koniunkcja Jowisza i Saturna może zostać utożsamiona z Gwiazdą Betlejemską. Zjawisko polegało na trzykrotnym, bardzo bliskim, pozornym zbliżeniu się dwóch największych planet Układu Słonecznego, czyli Jowisza i Saturna, w gwiazdozbiorze Ryb.
Przeglądając karty historii astronomii, znajdujemy potwierdzenie, że taka koniunkcja Jowisza i Saturna rzeczywiście miała miejsce w 7 r. p.n.e. Świadczą o tym zapisy na glinianych tabliczkach babilońskich, przechowywanych w muzeach w Londynie i Berlinie. Okazuje się, że w okresie zaledwie kilku miesięcy w 7 r. p.n.e. planety te, „tańcząc kosmicznego walca”, trzykrotnie się mijały. Wówczas minimalna odległość między nimi była bardzo mała – rzędu dwukrotnej średnicy tarczy Księżyca.
Złączenie Jowisza i Saturna możemy obserwować mniej więcej co 20 lat, ale potrójną koniunkcję już co 120 lat. Z przedstawionych modeli wynika, że w 7 r. p.n.e. nastąpiło potrójne złączenie w jednym gwiazdozbiorze, co zdarza się raz na około 900 lat. Współcześnie wielu ludzi uważa, że potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna była wystarczającym znakiem narodzin Mesjasza. Należy pamiętać, że w starożytności Jowisza uznawano za gwiazdę królewską, Saturna za gwiazdę Izraelitów, gwiazdozbiór Ryb wiązano także z narodem izraelskim.
Taka trzykrotna koniunkcja gwiazdy królewskiej i żydowskiej w gwiazdozbiorze również kojarzonym z Żydami to niesłychanie rzadkie zjawisko, które mogło być odebrane przez Mędrców ze Wschodu faktycznie jako zapowiedź narodzin Mesjasza. Trudno dziś ustalić, skąd pochodzili tajemniczy Mędrcy ze Wschodu. Mogli oni przybyć z Persji, Babilonii lub nawet z Arabii. Nie znamy ich narodowości ani liczby. Ewangelia na ten temat milczy. To późniejsza tradycja ludowa ustaliła, że było ich trzech, i określiła mianem królów. Niemniej jednak prawdopodobnie wiedzieli o tym, że naród izraelski oczekuje Mesjasza. Skojarzywszy „kosmiczny taniec” Jowisza i Saturna z oczekiwaniami Żydów, wyruszyli ze swojej ojczyzny w kilkumiesięczną podróż do Betlejem na spotkanie nowo narodzonego Mesjasza.
Ostatnio przytoczona hipoteza wydaje się bardzo prawdopodobna. Nie jesteśmy jednak w stanie z absolutną pewnością stwierdzić, czy jest ona prawdziwa, gdyż nie znamy na razie dokładnej daty narodzin Chrystusa. Być może nigdy nie poznamy prawdziwej istoty Gwiazdy Betlejemskiej. Dla chrześcijan istnieje przecież jeszcze inne wyjaśnienie tego fenomenu. Mianowicie Gwiazda Betlejemska mogła być zjawiskiem nadnaturalnym, cudownym, niedającym się wyjaśnić w sposób czysto naukowy.
Dla nas, chrześcijan, najważniejsze jest to, że Gwiazda Betlejemska wskazała drogę Mędrcom ze Wschodu do żłóbka w Betlejem, gdzie „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”.
Dlatego być może nigdy do końca nie uda się wyjaśnić w pełni tajemnicy Gwiazdy Betlejemskiej z punktu widzenia astronomii. Niech więc coroczne oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę wzbogaca nasze przeżycia związane ze świętami Bożego Narodzenia. Fakt nie w pełni wyjaśnionego zjawiska niech nie będzie powodem rozczarowania, a wręcz przeciwnie – niech pobudza naszą ciekawość tą tajemnicą, która towarzyszyła Mędrcom ze Wschodu. A dla wszystkich ludzi niech ten wigilijny wieczór będzie czasem radości, wzajemnej miłości i pojednania.