Czcigodnym Braciom, Patriarchom, Prymasom, Arcybiskupom, Biskupom
i innym Ordynariuszom w łasce i jedności ze Stolicą Apostolską
pozostającym!
Czcigodni Bracia, pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo!
Duch Święty posłany od Chrystusa
Boski ten obowiązek, który dla dobra rodzaju ludzkiego Jezus Chrystus
przyjął najświęciej od Ojca, ma ostatecznie to na względzie, by ludzie
stali się uczestnikami szczęśliwego życia w wiecznej chwale, zaś w
konkretnych warunkach biegu czasu mieli w sobie i tak pielęgnowali życie
łaski rozkwitające wreszcie do życia niebieskiego. Dlatego sam
Zbawiciel nie przestaje zapraszać z największą dobrocią wszystkich ludzi
bez wyjątku, bez różnicy narodowości i języka - na łono swego Kościoła:
„Przyjdźcie do mnie wszyscy; ja jestem życiem; ja jestem dobrym
pasterzem”. Jednakże z powodu najwyższych jakichś zamiarów obowiązku
tego nie chciał sam sprawować i spełniać na ziemi, to zaś, co miał
przekazane przez Ojca, przekazał do dokonania Duchowi Świętemu. Radosne
jest wspomnienie tego, co Chrystus stwierdził w gronie apostołów na
krótko przed opuszczeniem ziemi: „Pożyteczne jest dla was moje odejście:
jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel nie przybędzie do was, jeżeli zaś
odejdę, poślę go do was” (J 16, 7). W słowach tych podał jako
najważniejszy powód swego odejścia do Ojca korzyść, jaką odniosą jego
uczniowie z przyjścia Ducha Świętego, który jak to zaznaczył, jest tak
samo posłany Przezeń i tak samo pochodzi od Ojca, On też doprowadzi do
końca jako orędownik, pocieszyciel i nauczyciel Jego dzieło dokonane w
ziemskim życiu. Wielorakiej mocy tegoż Ducha, który przy stwarzaniu
świata „oczyścił niebiosa” (J 26, 18) i „napełnił okrąg ziemi” (Mdr 1,
7), było jak najbardziej opatrznościowo pozostawione udoskonalenie tego
dzieła.
Naśladowanie Chrystusa w trakcie pontyfikatu
Wciąż staraliśmy się naśladować, z Jego pomocą, przykłady Chrystusa
Wybawcy, który jest pierwszym pasterzem i biskupem dusz naszych oraz
religijnie podejmować obowiązek przekazany apostołom a przede wszystkim
Piotrowi, „którego godność nie upada nawet w niegodnym dziedzicu” (1).
Mając to na względzie, cokolwiek podejmowaliśmy w czasie długiego już
pontyfikatu i do czego ustawicznie dążymy, pragnęliśmy się koncentrować
na dwóch szczególnie sprawach. Pierwszą była potrzeba ustanowienia zasad
życia chrześcijańskiego w życiu rodzinnym i społecznym, u rządzących i
rządzonych, by znikąd jak tylko z Chrystusa dochodziło do wszystkich
życie. Drugą sprawą było dążenie do pojednania z tymi, którzy odłączyli
się od Kościoła katolickiego przez wiarę lub posłuszeństwo, gdyż wolą
Chrystusa jest z pewnością to, by wszyscy w jednej Owczarni, pod jednym
Pasterzem byli jedno. Teraz zaś, gdy patrzymy na zbliżający się dzień
ludzkiego końca, czujemy duchową potrzebę, by dzieło Naszego apostoła
doprowadzone dotąd polecić Duchowi Świętemu, który jest ożywiającą
miłością, by uczynił je dojrzałym i płodnym. W celu lepszego i
pełniejszego efektu Naszego zamierzenia, celowo postanowiliśmy zwrócić
się do Was na krótko przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego, Jego
obecności i cudownej mocy, by napełniła ona cały Kościół i poszczególne
dusze wspaniałą obfitością najwyższych charyzmatów. Dlatego tak gorąco
pragniemy, by w duchu każdego człowieka pogłębiała się wiara w tajemnicę
Przenajświętszej Trójcy a szczególna pobożność wzrastała do Ducha
Bożego, od którego - muszą to przyznać - otrzymali najwięcej ci, którzy
kroczą drogą prawdy i sprawiedliwości, jak bowiem głosili Bazyli „Któż
zaprzeczy, że dokonania dla ludzi będące dziełem dobroci wielkiego Boga i
Wybawcy naszego Jezusa Chrystusa, nie są dopełniane przez łaskę Ducha?”
(2).
Tajemnica Trójcy Świętej
Zanim przystąpimy do rzeczy, dobrze będzie i pożytecznie zwrócić
uwagę na tajemnicę Przenajświętszej Trójcy. Według świętych doktorów
istotą Nowego Testamentu jest jedna z największych tajemnic będąca jakby
jego źródłem i głową. Dla jej poznania i kontemplacji zostali stworzeni
aniołowie w niebie i ludzie na ziemi. Tajemnica ta była zaznaczona w
Starym Testamencie, by wyrazić i podkreślić fakt, że sam Bóg zstąpił od
aniołów do ludzi: „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Syn, który
jest na łonie Ojca sam opowiedział”. Ktokolwiek więc pisze lub mówi o
Trójcy Świętej, winien mieć przed oczyma to, co roztropnie zaleca Doktor
Anielski: „Gdy mówimy o Trójcy Świętej, trzeba postępować ostrożnie i
skromnie, gdyż, jak mówi Augustyn, nigdzie nie błądzi się bardziej
niebezpiecznie, ani nie poszukuje czegoś pracowiciej, ani też nie
znajduje się owocniej” (3). Niebezpieczeństwo tkwi w tym, by w wierze
lub aktach kultu nie dochodziło do pomieszania Osób lub oddzielania
jednej w nich natury, „bowiem wiara katolicka jest taka, byśmy oddawali
cześć jednemu Bogu w Trójcy i Trójcy w jedności”.
Kult Przenajświętszej Trójcy
Dlatego Nasz poprzednik Innocenty XII w ogóle odrzucił wnioski, by
ustanowić jakąś uroczystość ku czci Ojca. Wprawdzie w niektóre dni
oddaje się cześć poszczególnym tajemnicom Wcielonego Słowa, lecz w żaden
dzień świąteczny nie obchodzi się uroczystości Słowa według Boskiej
tylko natury; również uroczystość Zesłania Ducha Świętego nie dlatego
została wprowadzona od dawna, by oddawać hołd Duchowi Świętemu po prostu
per se, lecz dla uczczenia Jego przybycia, czyli zewnętrznej misji.
Wszystkie te objawy kultu zostały mądrym postanowieniem tak
ukształtowane, by ktoś od odróżniania Osób nie przechodził do
rozdzielania Boskiej istoty. Aby zachować swoich synów w
nienaruszalności wiary, Kościół ustanowił święto Przenajświętszej
Trójcy, które Jan XXII rozkazał wszędzie obchodzić, pozwalając na
wznoszenie kościołów i ołtarzy pod jej wezwaniem. Zatwierdził też, nie
bez niebieskiego wpływu zakon o tej nazwie poświęcony Trójcy Świętej,
który zajmuje się wykupywaniem jeńców. Potwierdza to wiele momentów.
Kult bowiem okazywany aniołom, Bogarodzicy i świętym odnosi się
ostatecznie do Trójcy Świętej. W prośbach kierowanych do jednej Osoby
wymieniane są również pozostałe. W litaniach są wprawdzie wezwania
osobno do poszczególnych Osób, ale dołącza się też wspólne wezwanie do
wszystkich. Do psalmów i hymnów dodaje się zakończenie lub wstęp: chwała
Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Wszelkie błogosławieństwa, obrzędy i
sakramenty są udzielane wśród błagań do Trójcy Świętej. Sposób ten
został już wcześniej sformułowany przez apostoła w zdaniu: „Ponieważ
wszystko jest z Niego, przez Niego i w Nim, Jemu chwała na wieki” (Rz
11, 36); jest tu zaznaczona trójca Osób i podkreślona jedność natury,
która jest taka sama w poszczególnych Osobach i dlatego każdej z nich
tak jak jednemu i temu samemu Bogu należna jest wieczna chwała równego
majestatu. Augustyn stwierdza w związku z tym: „Nie można przyjmować w
pomieszaniu tego, co mówi apostoł: z Niego i przez Niego w Nim, gdyż z
Niego mówi w odniesieniu do Ojca, przez Niego w odniesieniu do Syna a w
Nim w odniesieniu do Ducha Świętego” (4).
Jedność i niepodzielność Trójcy Świętej
Kościół jak najodpowiedniej przypisuje Ojcu te dzieła Boga, w których
zaznacza się potęga, Synowi te, w których przejawia się mądrość, zaś
Duchowi Świętemu te, w których najmocniej występuje miłość. Nie znaczy
to, że wszystkie te doskonałości i dzieła przejawiane zewnętrznie nie są
wspólne Osobom Boskim, są to bowiem „niepodzielne dzieła Trójcy Świętej
tak, jak niepodzielna jest istota tej Trójcy” (5), jak bowiem trzy
Boskie Osoby „są nierozdzielne, tak też nierozdzielnie działają”, lecz
chodzi tu tylko o pewne porównanie a właściwie powinowactwo między
przymiotami i dziełami tych Osób i dlatego są one przypisywane bardziej
jednej niż drugiej a raczej, jak mówią, przez apropriację. „Tak jak
posługujemy się podobieństwem wzoru lub obrazu występującego w
stworzeniach dla ukazania Boskich Osób, tak też czynimy w odniesieniu do
ich istotnych przymiotów zaś to ukazywanie Osób przez istotne przymioty
nazywa się apropriacją” (6). W ten sposób Ojciec, który jest
„początkiem całej Boskości” (7) tak samo jest przyczyną sprawczą
wszystkich rzeczy i Wcielenia Słowa i uświęcenia duchów; „z Niego jest
wszystko”; z Niego, czyli z Ojca. Syn zaś „Słowo, Obraz Ojca” tak samo
przyczyną wzorczą, przez którą wszystkie rzeczy naśladują formę i
piękno, porządek i harmonię i stał się dla nas drogą, prawdą i życiem,
pojednawcą człowieka z Bogiem „przez Niego jest wszystko” - przez Niego,
czyli przez Syna, zaś Duch Święty tak samo jest ostateczną przyczyną
rzeczy, dlatego że w Nim, jak w swoim celu, znajduje zaspokojenie wola i
w ogóle wszystkie rzeczy; nie inaczej też On, który jest Bożą dobrocią
oraz samą miłością Ojca i Syna między sobą, dokonuje i dopełnia jakimś
ważnym i ujmującym poruszeniem, tego tajemniczego dzieła dla wiecznego
zbawienia ludzi - „w Nim jest wszystko”, w Nim, to znaczy w Duchu
Świętym.
Moc Ducha Świętego
Zachowując więc nienaruszonym i właściwie okazując religijny kult
należny Trójcy Przenajświętszej, który trzeba coraz bardziej utrwalać
wśród ludu chrześcijańskiego, koncentrujemy teraz nasze rozważania na
mocy Ducha Świętego. Rozważania te trzeba rozpocząć od Osoby Chrystusa,
założyciela Kościoła i Zbawiciela ludzkości. Wśród zewnętrznych dzieł
Boga na pierwszym miejscu znajduje się dominująca tajemnica Słowa
Wcielonego, w której tak jaśnieje blask Boskich doskonałości, że nie
można pomyśleć czegoś większego, co mogłoby być bardziej zbawienne dla
ludzkiej natury. Chociaż to wielkie dzieło należy do całej Trójcy
Świętej, jest ono jednak przypisywane jako właściwe Duchowi Świętemu.
Wskazują na to słowa Ewangelii o Dziewicy: „Znaleziona jest brzemienną
za sprawą Ducha Świętego” oraz: „To co się w niej narodziło, jest z
Ducha Świętego” (Mt 1, 18, 20). Słusznie przypisuje się to Temu, który
jest miłością Ojca i Syna, ,gdyż ów wielki Sakrament pobożności” (1 Tm
3,16) dokonuje się z najwyższej miłości Boga do ludzi, o której mówi
Jan: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,
16). Znaczy to, że natura ludzka została w ten sposób podniesiona do
osobowej łączności ze słowem. Godność ta została nadana nie za jakieś
jej zasługi, lecz z samej tylko łaski a więc jakby z własnego daru Ducha
Świętego. Trafnie mówi o tym Augustyn: „Sposób ten, w jaki Chrystus
narodził się z Ducha Świętego dowodzi łaski Bożej, przez którą człowiek
bez jakichkolwiek uprzednich zasług, na samym początku istnienia swej
natury został połączony ze Słowem Boga taką więzią osobową, że Syn Boży
będzie Synem człowieczym a Syn człowieczy Synem Bożym” (8).
Przez działanie Ducha Świętego dokonało się nie tylko poczęcie
Chrystusa, lecz także uświęcenie Jego duszy, które w świętych księgach
nosi nazwę „namaszczenia” (Dz 10, 38), tak samo też każde Jego działanie
„odbywało się w obecności Ducha” (9), przede wszystkim zaś złożenie
ofiary z siebie: „Przez Ducha Świętego ofiarował siebie niepokalanego
Bogu” (Hbr 9, 14). Gdy się rozważy te rzeczy to nie będzie dziwnym fakt,
że do duszy Chrystusa spłynęły wszystkie charyzmaty ożywiającego Ducha.
W Nim bowiem znajduje się szczególna pełnia łaski, jaka może być pod
względem stopnia i skuteczności. W nim są wszystkie skarby mądrości i
wiedzy oraz wszystkie w ogóle cnoty i dary zapowiedziane w proroctwie
Izajasza (Iz 4, 1; 11, 2-3) oraz oznaczone przez ową prawdziwą gołębicę
nad Jordanem, gdy jego wody Chrystus konsekrował przez swój chrzest na
nowy sakrament. Nasuwają się tu słowa Augustyna: Jest rzeczą jak
najbardziej absurdalną zdanie, że Chrystus otrzymał Ducha Świętego, gdy
miał już 30 lat, lecz tak jak przyszedł do chrztu bez grzechu tak też
nie bez Ducha Świętego. Wtedy więc [czyli w czasie chrztu] raczył ukazać
przyszłą postać swego ciała to jest Kościoła, w którym szczególnie
ochrzczeni otrzymują Ducha Świętego” (10). Tak więc zarówno przez
widzialną obecność Ducha Świętego nad Chrystusem oraz przez zewnętrzną
cnotę w Jego duszy, była zasygnalizowana Jego podwójna misja a
mianowicie ta, która jest wyraźnie widoczna w Kościele oraz ta, która
się dokonuje przez ukryte przenikanie w duszach sprawiedliwych.
Działanie Ducha Świętego w Kościele
Kościół był poczęty już i wyszedł z boku drugiego Adama jakby
śpiącego na krzyżu, zaś pierwszy raz ujawnił się mocno w życiu ludzi w
najbardziej uroczysty dzień Pięćdziesiątnicy. W tym samym dniu Duch
Święty zaczął dokonywać swoich dobrodziejstw w mistycznym ciele
Chrystusa przez to dziwne wypływanie, które opisał już prorok Joel (Jl
2, 28-29), bowiem Pocieszyciel „spoczął nad apostołami, by na głowy ich
zostały nałożone nowe duchowe korony w postaci ognistych języków” (11).
Wtedy bowiem apostołowie weszli z góry - jak pisze Chryzostom - niosąc
nie kamienne tablice w swych rękach jak Mojżesz, lecz obnosząc Ducha w
umyśle i rozlewając jakiś skarb, źródło dogmatów i charyzmatów” (12).
Tak dobitnie spełniała się obietnica Chrystusa dana apostołom, że
przyśle im Ducha Świętego, który depozyt przekazanej nauki uzupełni i
jakby przypieczętuje: „Wiele mam jeszcze wam powiedzieć, lecz teraz nie
możecie znieść, gdy zaś przybędzie ów Duch prawdy, nauczy was wszelkiej
prawdy” (J 16, 12-13). Ten bowiem, który jest Duchem prawdy, wraz z
Ojcem, który jest wieczną prawdą, wraz z Synem, który jest pochodzącą
prawdą substancjalną - czerpie od obydwu razem z istotą wszelką pełnię
prawdy, jaka tylko jest i prawdy tej udziela i obdarowuje nią Kościół
zabezpieczając wciąż obecną pomocą by nie została kiedykolwiek narażona
na jakikolwiek błąd a zarodki Boskiej nauki były z każdym dniem obficiej
żywione i dostarczały dla ludów owocnego zbawienia.
Ponieważ zaś zbawienie ludów, dla którego narodził się Kościół wymaga
wyraźnie, by dar ten tak samo był sprawowany na wieczność czasów,
dlatego przez Ducha Świętego jest dostarczane życie i moc, które
zachowują i powiększają Kościół: „Ja będę prosił Ojca i innego
Pocieszyciela da wam, by pozostał z wami na wieki, Ducha prawdy” (J 14,
16-17). Przez Niego bowiem są ustanawiani biskupi, z posługi których nie
tylko są zrodzeni synowie lecz także ojcowie czyli kapłani, by rządzić
Kościołem i żywić go tą krwią, którą został on odkupiony przez
Chrystusa: „Duch Święty postawił biskupów, by rządzili Kościołem Boga,
który nabył swoją krwią” (Dz 20, 28), zarówno więc biskupi jak i kapłani
mają ten niezmierny dar odpuszczania grzechów władzą udzieloną im przez
Chrystusa: „Weźmijcie Ducha Świętego, których grzechy odpuścicie, są im
odpuszczone a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23).
Kościół jest jak najbardziej Bożym dziełem, czego najdobitniejszym
dowodem są charyzmaty, które zewsząd otaczają go świetnością i chwałą,
zaś sprawcą i dawcą ich jest Duch Święty. Wystarczy stwierdzić, że
ponieważ Chrystus jest głową Kościoła, Duch Święty jest jego duszą. „Tym
czym dusza jest w naszym ciele, tym Duch Święty jest w ciele Chrystusa,
którym jest Kościół” (13).
Wobec tego nie można wymyślić ani oczekiwać jakiegoś większego i
pełniejszego „objawienia i ukazania się Ducha Bożego”, to bowiem, które
występuje teraz w Kościele, jest z pewnością największe i będzie trwało
tak długo, aż Kościół po przejściu stadium wojowania dojdzie do radości
tryumfujących w społeczności niebieskiej.
Działanie Ducha Świętego w duszach
Na ile zaś i jakim sposobem Duch Święty działa w duszach jednostek
jest rzeczą nie mniej przedziwną jak i trudną do zrozumienia, ponieważ
pozostaje to niedostępne dla oczu.
Wylanie się tego Ducha jest tak ogromne, że sam Chrystus, z którego
daru dokonuje się to, porówna je do wielkiej rzeki jak u Jana: „Kto
wierzy we mnie, jak mówi Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej”
i do świadectwa tego tenże Ewangelista dodaje wyjaśnienie: „To zaś
powiedział o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,
38-39). Jest rzeczą pewną, że u tych sprawiedliwych, którzy żyli przed
Chrystusem Duch Święty przebywał przez łaskę, jak mówią nam pisma o
prorokach, Zachariaszu, Janie Chrzcicielu, Symeonie i Annie. W dzień
Pięćdziesiątnicy Duch Święty nie udzielił się tak, „że dopiero wtedy
uczynił swoje mieszkanie w świętych, lecz by bardziej zaobfitował,
skupiając swoje dary, nie zapoczątkowując ich więc nie zaczynał dzieła
przez to, że wzmógł swą szczodrobliwość” (14). Jeżeli ci sprawiedliwi
zaliczali się również do synów Bożych, to byli jednak w stanie
niewolników, gdyż syn „nie różni się od niewolnika [jak długo] podlega
opiekunom i działającym (Gal 4, 1-2), ponieważ zaś sprawiedliwymi mieli
się stać dopiero przez zasługi Chrystusa, udzielanie się Ducha Świętego
było po Chrystusie bardziej obfite tak jak rzecz sama jest cenniejsza od
poręki a prawda jest o wiele ważniejsza od obrazu. Potwierdza to także
Jan: „Duch nie był jeszcze dany, gdyż Jezus nie był jeszcze uwielbiony”
(Gal 7,39). Gdy tylko Chrystus „wstępując na wysokości” przyjął chwałę
swego królestwa z takim trudem zrodzoną, szczodrze otworzył bogactwa
Ducha Świętego „dał dary ludziom” (Ef 4, 8). Bowiem „to pewne dawanie
się albo misja Ducha Świętego miała nastąpić po zajaśnieniu Chrystusa,
jak nigdy przedtem, chociaż przedtem też występowała, lecz nie tak
wielce” (15). Przecież natura ludzka jest z konieczności niewolnicą
Boga: „Stworzenie jest niewolnikiem, wedle natury jesteśmy niewolnikami
Boga” (16), mimo że z powodu wspólnej winy cała nasza natura popadła w
to skażenie i hańbę, że ponadto staliśmy się wrogami Boga: natury
byliśmy synami gniewu” (Ef 2, 3). Nie było takiej siły, która mogłaby
nas podźwignąć z takiej ruiny i zguby oraz usprawiedliwić. Uczynił to
Bóg w największym miłosierdziu przez swego jednorodzonego, dzięki
dobrodziejstwu którego człowiek został przywrócony z większą
szczytnością darów do tego poziomu i szlachetności, z którego upadł.
Nikt nie może wyrazić, jakie jest to działanie Boskiej łaski w duchu
człowieka, który z tego powodu jest tak zaszczytnie nazywany w Piśmie
św. i przez Ojców Kościoła jak: nowe i odrodzone stworzenie, uczestnik
Boskiej natury i syn Boży i deifikujący oraz podobnymi pochwałami.
Tak wielkie dobra nie bez powodu zawdzięcza się jako właściwe Duchowi
Świętemu. „On jest bowiem Duchem przysposobienia synów, w którym
wołamy: Abba, Ojcze”, On też przepełnia serca łagodnością ojcowskiej
miłości: „Sam Duch dał świadectwo naszemu duchowi, że jesteśmy synami
Bożymi” (Rz 8, 15-16). Dla wyjaśnienia tej rzeczy trafnie służy
podobieństwo, które dostrzegł Doktor Anielski między obydwu dziełami
Ducha Świętego a mianowicie, że przez Niego „i Chrystus został poczęty w
świętości, by był Synem Bożym w naturalnym sensie natomiast inni
zostali uświęceni, by być synami Bożymi przysposobionymi” (17). Tak więc
w sposób bardziej szlachetny niż to dzieje się w naturze, z miłości
pochodzi duchowe odrodzenie a mianowicie od Miłości niestworzonej.
Chrzest święty i bierzmowanie
Początki tego odrodzenia i odnowienia stają się udziałem człowieka
przez chrzest. W sakramencie tym, po wyrzuceniu z duszy nieczystego
ducha, wchodzi po raz pierwszy Duch Święty i czyni ją podobną sobie: „Co
narodziło się z Ducha, jest Duchem” (J 3, 7). Jeszcze obficiej dzieje
się to przez święte bierzmowanie, w którym ten sam Duch daje się w darze
dla stałości i siły chrześcijańskiego życia; z Niego to pochodziło
zwycięstwo męczenników i tryumf dziewic nad ponętami zepsucia. Mówimy,
że Duch Święty daje się w darze: „Miłość Boga rozlana jest w sercach
naszych przez Ducha Świętego, który jest nam dany” (Rz 5, 5). On bowiem
nie tylko przynosi nam Boskie dary lecz jest ich sprawcą. Dar ten jest
także najwyższym, pochodząc bowiem od wzajemnej miłości Ojca i Syna,
słusznie jest nazywany i przyjmowany Jako najwyższy dar Boga”.
Aby się jak najwyraźniej ukazała natura tego daru, trzeba powołać się
na to, co święci doktorowie wyjaśnili z tego, co zostało przekazane w
Piśmie Św. a mianowicie, że Bóg jest we wszystkich rzeczach „przez
możność, gdyż wszystkie podlegają Jego władzy oraz przez obecność,
ponieważ wszystkie są obnażone i widoczne dla Jego oczu a także przez
istotę, gdyż jest przy wszystkich rzeczach jako przyczyna istnienia”
(18). Natomiast w człowieku Bóg jest nie tylko tak, jak we wszystkich
rzeczach, lecz jeszcze bardziej jest poznawany i miłowany przez niego,
gdyż już z samej natury samorzutnie kochamy, pożądamy i dążymy do dobra.
Ponadto Bóg przebywa przez łaskę jak w świątyni w duszy sprawiedliwego w
sposób całkowicie wewnętrzny i szczególny i stąd wynika owa konieczność
miłości, przez którą lgnie najściślej do Boga bardziej niż przyjaciel
może być związany z przyjacielem najbardziej życzliwym i kochanym oraz
bardziej i pełniej się Nim cieszyć.
Zamieszkiwanie Ducha Świętego w duszach
Ta przedziwna więź określana swoim mianem zamieszkiwanie różni się
tylko warunkiem lub stanem od tej, którą Bóg ogarnia uszczęśliwiająco
niebian tak, że spełnia się dokładnie wola całej Trójcy Św. „do niego
przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14, 23) lecz odnosi się to
jakby w szczególny sposób do Ducha Świętego. Wprawdzie przejawy Boskiej
mocy i mądrości występują nawet w człowieku nieuczciwym, lecz
uczestnikiem miłości, która jest jakby właściwa Duchowi Świętemu może
być tylko sprawiedliwy. Zgodnie z prawdą rzeczy ten sam Duch jest
nazywany Świętym dlatego także, że ta pierwsza i najwyższa Miłość
pobudza ducha i sprawia świętość, która zawiera się w końcu w miłości do
Boga. Dlatego gdy apostoł nazywa sprawiedliwych świątynią Boga, nie
mówi tego wyraźnie o Ojcu czy Synie, lecz o Duchu Świętym: „czyż nie
wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was,
którego macie od Boga?” (1 Kor 6, 19).
Dary Ducha Świętego
Zamieszkiwanie Ducha Świętego w duszach pobożnych pociąga za sobą
wielu sposobami hojność niebieskich darów. Według nauki Tomasza z
Akwinu: „Gdy Duch Święty występuje jako miłość to występuje z racji
pierwszego daru, dlatego Augustyn powiada, że przez dar, którym jest
Duch Święty, wiele właściwych darów jest rozdzielanych członkom
Chrystusa” (19). W darach tych zawierają się owe tajemne ostrzeżenia i
poruszenia, które przez pobudzenie Ducha Świętego powstają w umysłach i
duszach, gdy zaś ich braknie, nie ma nawet początku dobrego życia ani
postępów ani zbawienia wiecznego. Ponieważ głosy te i poruszenia
powstają w duszach w sposób ukryty, dlatego na stronicach Pisma św.
nieraz są porównania do tchnienia wiatru zaś Doktor Anielski świadomie
je przypisuje odruchom serca, którego cała siła ukrywa się w ożywiającym
je: „Serce wywiera jakiś ukryty wpływ i dlatego Duch Święty jest
porównywany do serca, które niewidzialnie ożywia i jednoczy Kościół”
(20).
Ponadto człowiekowi sprawiedliwemu prowadzącemu życie w łasce Boskiej
i działającemu przez odpowiednie cnoty jak przez władze, potrzeba owych
siedmiu darów, które właściwie nazywają się darami Ducha Świętego.
Dzięki ich dobrodziejstwu duch zostaje oświecony i przygotowany, by
łatwiej i skuteczniej poddawał się Jego głosom i pobudzeniom. Dary te są
zresztą tak skuteczne, że prowadzą ducha do szczytu świętości i do
takiej doskonałości, że dzięki niej mogą trwać, jakkolwiek doskonalej, w
samym królestwie niebieskim. Pod wpływem tych charyzmatów duch zostaje
pobudzony i nakłoniony do pragnienia i osiągania błogosławieństw
ewangelicznych, które rozkwitają bujnie jak kwiaty na wiosnę - znaki i
zapowiedź szczęścia mającego trwać wiecznie. Szczęśliwe są wreszcie
owoce pełne wszelkiej słodyczy i wesela, które wylicza apostoł (21), a
które sprawiedliwym ludziom Duch Święty rodzi i ukazuje już w tym życiu i
takim winni być przez Ducha, „który jest w Trójcy radością rodzącego i
zrodzonego, napełniając wszystkie stworzenia ogromną szczodrobliwością i
hojnością” (22).
Tak więc Duch Boży pochodzący od Ojca i Syna w wiecznej światłości
samej świętości ukazał się pod osłoną obrazów w Starym Testamencie,
następnie wylał wielką swą obfitość na Chrystusa i jego ciało mistyczne,
którym jest Kościół zaś ludzi popadających w przewrotność i zepsucie
swoją obecnością i łaską tak zbawiennie przywołał do dobra, aby już nie
jak ziemianie z ziemi lecz jak niebianie z nieba znali i pragnęli czegoś
całkiem innego.
Pobożność i uległość wobec Ducha Świętego
Te tak wielkie rzeczy ukazują dobitnie ogromną łaskawość w nas Ducha
Świętego, wymagają od nas, byśmy jak najbardziej wzbudzali w sobie
pobożność i uległość wobec Niego. Chrześcijanie zrobią to najlepiej, gdy
będą się starali bardziej poznawać, miłować i błagać Go. Temu służy ta
zachęta płynąca do nich spontanicznie z ojcowskiego ducha.
I dzisiaj może nie brakować takich, którzy, gdyby ich zapytać, jak
kiedyś Paweł apostoł, czy przyjęli Ducha Świętego, odpowiedzieliby
podobnie „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19, 2). W
każdym razie wielu niewielką ma o Nim wiedzę; wprawdzie często używają
Jego imienia przy spełnianiu aktów religijnych, lecz czynią to z wiarą
spowitą gęstymi ciemnościami. Niech więc duchowni kierownicy i
duszpasterze pamiętają, że do nich należy, by prawdy dotyczące Ducha
Świętego staranniej i pełniej przekazywali ludowi, unikając jednak przy
tym trudnych i skomplikowanych dyskusji i nie wdając się w głupie wywody
tych, którzy starają się zuchwale przeniknąć nawet Boskie tajemnice.
Trzeba raczej zwracać uwagę i szczegółowo wyjaśniać, jak wielkie i jak
liczne dobrodziejstwa spłynęły i nie przestają spływać na nas od tego
Boskiego dawcy, by w ogóle odrzucić błąd lub niewiedzę o tylu rzeczach
niegodną „synów światłości”. Kładziemy na to szczególny nacisk nie tylko
dlatego, że chodzi tu o tajemnicę prowadzącą nas bezpośrednio do życia
wiecznego i dlatego wymagającą silnej wiary lecz dlatego także, że im
jaśniej i pełniej poznaje się dobro, tym mocniej miłuje się je i kocha.
Duchowi Świętemu, jak to już zaznaczyliśmy w innym miejscu należna jest
miłość, gdyż jest Bogiem: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego
serca twego, całej duszy twojej i ze wszystkich sił twoich” (Pwt 6, 5).
Ten którego należy kochać jest tą samą substancjalną, wieczną, pierwszą
miłością, od miłości zaś nie ma niczego cenniejszego i to tym bardziej,
że obdarzył nas największymi dobrodziejstwami, które tak jak dowodzą
szczodrobliwości dającego tak też domagają się wdzięcznego ducha ze
strony biorącego.
Miłość ta ma dwojakie i to niemałe znaczenie. Z jednej strony bowiem
pobudza nas do osiągania coraz wyższej wiedzy z każdym dniem o Duchu
Świętym. Jak powiada Doktor Anielski: „Miłujący nie zadowala się
powierzchownym poznawaniem umiłowanego lecz stara się wewnętrznie
ogarnąć, cokolwiek dotyczy umiłowanego i w ten sposób wchodzi do jego
wnętrza, tak jak o Duchu Świętym, który jest miłością Bożą mówi, że
przenika także głębokości Boga” (por. 1 Kor 2, 10). Z drugiej zaś strony
będziemy zdolni do przyjęcia większej obfitości darów niebieskich, gdyż
jak rękę dającego zaciska ciasny duch, tak też wdzięczny i pamiętający
otwierają. Trzeba jednak starać się wielce o to, by miłość ta nie
ograniczała się do oschłej myśli i zewnętrznej praktyki, lecz pobudzała
do działania i jak najbardziej odsuwała od winy, gdy ta okazuje się z
jakiegoś szczególnego względu niegodziwą wobec Ducha Świętego. Jeśli
bowiem jesteśmy czymkolwiek to tylko z Boskiej dobroci, która jest
przypisywana szczególnie temu Duchowi i grzeszy ten, kto otrzymując od
Niego dobro, obraża Go i nadużywając Jego darów, polegając na Jego
dobroci, staje się z każdym dniem bardziej zuchwały. Jeśli więc ktoś
uchybi wobec tego Ducha prawdy ze słabości lub niewiedzy, będzie miał
być może jakąś podstawę do usprawiedliwienia przed Bogiem, kto zaś przez
złośliwość sprzeciwia się prawdzie i odwraca się od niej, ten najciężej
grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu. Wzmogło się to w naszych dniach tak
dalece, że wydają się nadchodzić najgorsze czasy przepowiedziane przez
Pawła, kiedy ludzie oślepieni najsprawiedliwszym Bożym sądem będą brali
fałsz zaprawdę „a księciu tego świata, który jest kłamcą i ojcem
kłamstwa, będą wierzyli jak nauczycielowi prawdy: Podda ich Pan
działaniu błędu, by wierzyli kłamstwu” (Tes 2, 10). „W tych ostatecznych
czasach odstąpią niektórzy od wiary oddając się duchom błędu i naukom
demonów” (1 Tm 4, 1).
Świątynia Ducha Świętego
Ponieważ zaś Duch Święty mieszka w nas, jak to zaznaczyliśmy wyżej,
jakby w świątyni, trzeba przestrzegać napomnienia apostoła: „Nie
zasmucajcie Świętego Ducha Bożego, którym jesteście naznaczeni” (Ef 4,
30). Samo to nie wystarczy jednak, by uniknąć wszelkiej niegodziwości i
chrześcijanin winien starać się wszelką chwałą cnót, by przypodobać się
tak wielkiemu i tak łaskawemu gościowi, przede wszystkim zaś czystością i
świątobliwością, świątynia bowiem winna być czysta i święta. Dlatego
apostoł przypomina: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i Duch
Boży mieszka w was? Jeśli zaś ktoś znieważy świątynię Bożą zatraci go
Bóg, święta jest bowiem świątynia Boga, którą wy jesteście” (1 Kor 3,
16); straszne lecz słuszne są te groźby.
Wreszcie Ducha Świętego należy błagać i upraszać, gdyż nie ma nikogo,
kto by nie potrzebował w najwyższym stopniu Jego wsparcia i pomocy. Gdy
bowiem komuś nie dostaje rozeznania, brakuje mu sił, obciążają go
troski, jest skłonny do tego, co zakazane, winien uciekać się do Tego,
który jest wiecznym i otwartym źródłem światła, mocy, pociechy i
świętości. Najbardziej zaś winien człowiek wypraszać od Niego konieczne
przede wszystkim odpuszczenie win: „Dla Ducha Świętego właściwe jest to,
że jest darem Ojca i Syna, zaś odpuszczenie grzechów dokonuje się przez
Ducha Świętego tak, jak przez dar Boga” (23). O tym duchu jeszcze
wyraźniej powiedziane jest w liturgii: „On jest odpuszczeniem wszystkich
grzechów” (24). Jaki jest powód dla wznoszenia błagań, poucza o tym
najlepiej Kościół, który korzy się przed Nim i nazywa Go
najwdzięczniejszymi imionami: „Przybądź ojcze ubogich, przybądź dawco
darów, przybądź światłości serc: najlepszy pocieszycielu, słodki gościu
duszy, słodka ochłoda”; błaga Go też gorliwie, by oczyścił z win,
uzdrowił, nawodnił umysły i serca oraz udzielił ufającym „i zasługę
cnoty i koniec zbawienny i wieczne wesele”. Nie można wątpić żadną
miarą, czy modlitwy tego rodzaju wysłucha Ten, pod którego natchnieniem
zostało napisane: „Sam Duch wstawia się za nami niewysłowionymi
błaganiami” (Rz 8, 26). Wreszcie trzeba błagać stale i z ufnością, by
nas z każdym dniem bardziej oświecał swoim światłem i zapalał jakby
pochodniami swej miłości. Umocnieni bowiem taką wiarą i miłością
ochotnie będziemy zdążali do wiecznej nagrody, gdyż On jest „zadatkiem
naszego dziedzictwa” (Ef 1, 14).
Zachęta do większego kultu Ducha Świętego. Odpust
Macie więc, Czcigodni Bracia, przyczyniać się przez upominanie i
zachęcanie do większego kultu Ducha Świętego i bynajmniej nie wątpimy,
że dzięki Waszemu narodzeniu i staraniom, wspaniałe przypadną owoce dla
ludu chrześcijańskiego. My ze swej strony nigdy nie przestaniemy
dokładać wysiłków dla realizacji tak wielkiego dzieła i jest Naszym
postanowieniem, by popierać i wspomagać tymi sposobami, które okażą się
odpowiednie, tak chwalebne dążenie pobożności. Tak więc w Naszej
encyklice sprzed dwóch lat Provida matris zalecaliśmy katolikom
specjalne modlitwy na uroczystość Zesłania Ducha Świętego dla
przybliżania dobra chrześcijańskiej jedności, tu zaś pragniemy
rozszerzyć tę praktykę.
Postanawiamy więc i polecamy, by w całym katolickim świecie w tym
roku a także po wszystkie czasy, we wszystkich kościołach parafialnych
oraz, jeśli ordynariusze miejscowi uznają to za stosowne, także w innych
świątyniach i kaplicach, była odprawiana nowenna przed Zesłaniem Ducha
Świętego. Wszystkich zaś, którzy wezmą udział w tej nowennie i pomodlą
się w Naszej intencji, udzielamy na każdy dzień 7 lat i 7 razy po 40 dni
odpustu a także odpustu zupełnego w jednym z tych dni lub w samo święto
Zesłania Ducha Świętego, czy w których z 8 dni po tej uroczystości,
jeśli przystąpią do sakramentu pokuty i Komunii św. oraz pobożnie
pomodlą się w Naszej intencji. Pragniemy też, by z dobrodziejstw tych
mogli skorzystać także ci, którzy ze słusznych przyczyn nie mogli wziąć
udziału w tych publicznych modłach lub, jeśli zdaniem ordynariusza
miejscowego, nie można tego uczynić tak dobrze w świątyni. Przy
prywatnym odprawianiu nowenny winny być spełnione pozostałe warunki.
Pragniemy także, aby ze skarbca Kościoła na wieczne czasy uzyskiwali
obydwa te odpusty ci, którzy publicznie czy też prywatnie zanosić będą
jakieś modlitwy do Ducha Świętego ze swej pobożności w każdy dzień
oktawy Zesłania Ducha Świętego aż do święta Trójcy Świętej włącznie,
spełniwszy odpowiednio warunki wymienione wyżej. Miłosiernie w Panu
przyzwalamy też, by wszystkie te odpusty mogły być ofiarowane także za
dusze w czyśćcu cierpiące.
Zakończenie i błogosławieństwo
Wracamy z powrotem umysłem i duchem do życzeń wyrażonych na początku i
z najwyższymi modłami zwracamy się i będziemy się zwracali do Ducha
Bożego o ich spełnienie. Starajcie się, Czcigodni Bracia, dołączać Wasze
modlitwy do Naszych, zaś pod wpływem Waszego zachęcania niech wszystkie
chrześcijańskie narody połączą swoje pod przemożnym i zawsze
przyjmowanym wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy. Dobrze Wam wiadomo,
że te względy przemawiają do Ducha Świętego w wewnętrzny i przedziwny
sposób, bo jego Oblubienica słusznie jest nazywana Niepokalaną. Modlitwa
tej Dziewicy miała wielkie znaczenie dla tajemnicy Wcielenia i
zstąpienia Pocieszyciela na głowy apostołów. Niech więc te wspólne
prośby wspomaga ta najłaskawsza Matka, by we wszystkich narodach tak
nędznie cierpiących, przez ożywiającego Ducha szczęśliwie został
odbudowany cudowny Boski porządek rzeczy jak to ukazał w swej wspaniałej
wizji Dawid: „poślesz Ducha Twojego i będą stworzone i odnowisz oblicze
ziemi” (Ps 103).
Jako zapowiedź niebieskich darów i wyraz Naszej życzliwości udzielamy
miłościwie w Panu Wam, Czcigodni Bracia, duchowieństwu i Waszemu ludowi
apostolskiego błogosławieństwa.
Dan w Rzymie u św. Piotra, dnia 9 maja 1897, w dwudziestym roku Naszego pontyfikatu.
Leon XIII
(1) Św. Leon Wielki, sermo II, in anniversarium ass. suae.(2) De Spiritu Sancto, c. XVI, n. 39. (3) Św. Tomasz, Suma teologiczna, 1, q. 31, a. 2. (4) De Trinitate, lib. VI, c. 10, lib. I, c. 6. (5) Św. Augustyn, De Trinitate, lib. I, c. 4 i 5. (6) Św. Tomasz, Suma teologiczna, I, q. 39, a. 7. (7) Św. Augustyn, op. cit., lib. IV, c. 20. (8) Enchiridion, c. XL; Suma teologiczna, III, q. 32, a. 1. (9) Św. Bazyli, De Spiritu Sancto, c. XVI. (10) Św. Augustyn, op. cit., lib. XV, c. 26. (11) Św. Cyryl Jerozolimski, Katecheza 17. (12) Św. Chryzostom, In Matth., hom. 1. (13) Św. Augustyn, sermo CLXXXVII, de temp. (14) Św. Leon Wielki, hom. III, de Pentec. (15) Św. Augustyn, De Trinitate, lib. IV, c. 20. (16) Św. Cyryl Aleksandryjski, Thesaur., lib. V, c. 5. (17) Św. Tomasz, op. cit., III, q. 32, a. 1. (18) Ibid., I, q. 8, a. 3. (19) Ibid., I, q. 38, a. 2. (20) Ibid., III, q. 8, a. 1, ad 3. (21) Por. Gal 5, 22. (22) Św. Augustyn, op. cit., lib. VI, c. 9. (23) Św. Tomasz, op. cit., III, q. 3, a. 8, ad 3. (24) Mszał rzymski, feria III po Zesłaniu Ducha Świętego. |
Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61
Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"