Sługa Boży Bartolomeusz (Bartłomiej) Holzhauser
Żył w latach: 1613–1658
Data śmierci: 20 maja
Data śmierci: 20 maja
„Podówczas
odpadnie wielu od Chrystusa, skończą się dzieje ludzkości, Królestwo
Boże na ziemi ustanie i pozostanie tylko Kościół triumfujący na wieki w
niebie. Ten czas odpowiada siódmemu dniowi stworzenia, kiedy Bóg
odpoczął od prac i trudów swoich, a przedstawia go gmina chrześcijańska w
Laodycei, gdzie miłość ostygła i wiara zgasła, gdzie ludzie letni, ani
zimni, ani gorący i dlatego Pan pocznie ich wyrzucać z ust swoich i da
nad nimi moc szatanowi. To się stanie przy końcu świata z obojętnymi,
którzy przejdą do obozu Antychrysta”. Tak wyglądać ma ostatni, siódmy –
„smutny” – okres w historii Kościoła w świetle „apokaliptycznej wizji”
żyjącego w XVII w. niemieckiego księdza-wizjonera Bartolomeusza
Holzhausera. Okres ten ma rozpocząć się narodzinami Antychrysta i
zakończyć w chwili końca świata.
Ta nader frapująca wizja pochodzi z „proroczego” „Wykładu Objawienia św. Jana”. W dziele tym Holzhauser podzielił historię Kościoła na siedem okresów, związanych z siedmioma pieczęciami i siedmioma Kościołami z Apokalipsy. Pierwszy okres, zwany posiewem, trwał od Chrystusa do pierwszego prześladowania chrześcijan za Nerona. Drugi – skrapiający (użyźniający) zamyka w sobie dziesięć wielkich prześladowań i trwa do Konstantyna Wielkiego. Trzeci – oświecający (okres nauczycieli) – sięga od Konstantyna i Sylwestra do Karola Wielkiego i Leona III. Jest to czas działania wielu Doktorów Kościoła, obrony wiary przed herezjami. Czwarty okres – średniowieczny, okres pokoju – obejmuje czas do Karola V i Leona X. Rozwija się wtedy kultura i sztuka kościelna, Kościół „kwitnie” i „jaśnieje”, ale nie jest jednak wolny od zagrożeń. Piąty okres Holzhauser nazywa okresem smutku. Trwa on od Karola V i Leona X do czasów pojawienia się „potężnego jedynowładcy i świętego Papieża”. Jest to czas smutny z powodu reformacji, okres wojen (m.in. wielkiej wojny), powszechnego ubóstwa, kasat klasztorów i zakonów, prześladowań Kościoła i duchowieństwa, upadku monarchii i powstania republik. To – zdaniem Holzhausera – „czas, kiedy Pan przez cierpienia i smutki oczyszcza swój Kościół”. Po okresie smutku nastąpić miał okres szósty – czas pociechy i lepszych czasów dla Kościoła, w którym „Wszechmocny Bóg przywróci Kościołowi swemu pierwszą pełność łask i miłość, którą stracił”. W czasie tym „przyjdzie potężny władca, który zburzy niezależne państwa i wszystko podbije pod swe panowanie, otoczy troskliwą opieką Królestwo Boże, usunie kacerstwa i zniweczy panowanie Turków. Obok mocnego władcy powstanie święty papież, a pod nim podniesie się, zakwitnie i na nowo zazieleni stan kapłański. Wszystkie ludy wrócą do jedności wiary i spełni się słowo Pańskie, że będzie jeden pasterz i jedna owczarnia”.
Ta nader frapująca wizja pochodzi z „proroczego” „Wykładu Objawienia św. Jana”. W dziele tym Holzhauser podzielił historię Kościoła na siedem okresów, związanych z siedmioma pieczęciami i siedmioma Kościołami z Apokalipsy. Pierwszy okres, zwany posiewem, trwał od Chrystusa do pierwszego prześladowania chrześcijan za Nerona. Drugi – skrapiający (użyźniający) zamyka w sobie dziesięć wielkich prześladowań i trwa do Konstantyna Wielkiego. Trzeci – oświecający (okres nauczycieli) – sięga od Konstantyna i Sylwestra do Karola Wielkiego i Leona III. Jest to czas działania wielu Doktorów Kościoła, obrony wiary przed herezjami. Czwarty okres – średniowieczny, okres pokoju – obejmuje czas do Karola V i Leona X. Rozwija się wtedy kultura i sztuka kościelna, Kościół „kwitnie” i „jaśnieje”, ale nie jest jednak wolny od zagrożeń. Piąty okres Holzhauser nazywa okresem smutku. Trwa on od Karola V i Leona X do czasów pojawienia się „potężnego jedynowładcy i świętego Papieża”. Jest to czas smutny z powodu reformacji, okres wojen (m.in. wielkiej wojny), powszechnego ubóstwa, kasat klasztorów i zakonów, prześladowań Kościoła i duchowieństwa, upadku monarchii i powstania republik. To – zdaniem Holzhausera – „czas, kiedy Pan przez cierpienia i smutki oczyszcza swój Kościół”. Po okresie smutku nastąpić miał okres szósty – czas pociechy i lepszych czasów dla Kościoła, w którym „Wszechmocny Bóg przywróci Kościołowi swemu pierwszą pełność łask i miłość, którą stracił”. W czasie tym „przyjdzie potężny władca, który zburzy niezależne państwa i wszystko podbije pod swe panowanie, otoczy troskliwą opieką Królestwo Boże, usunie kacerstwa i zniweczy panowanie Turków. Obok mocnego władcy powstanie święty papież, a pod nim podniesie się, zakwitnie i na nowo zazieleni stan kapłański. Wszystkie ludy wrócą do jedności wiary i spełni się słowo Pańskie, że będzie jeden pasterz i jedna owczarnia”.
***
Kim był człowiek, który w
tak niezwykły sposób podzielił historię Kościoła? Bartolomeusz
Holzhauser, syn wielodzietnego szewca, przyszedł na świat w Niemczech – w
Laugna k. Augsburga. Uczył się w szkołach jezuickich, studiował
filozofię i teologię, a w 1639 r. (po widzeniach dotyczących opłakanego
stanu Kościoła) przyjął święcenia kapłańskie. W trudnych dla Kościoła
czasach (okropieństwa wojny trzydziestoletniej, wciąż kwitnąca herezja
Lutra, moralny upadek duchowieństwa), jako młody kanonik i proboszcz w
bawarskim Tittmoning, dziekan w Sankt Johann oraz w Bingen, stał się
jego „odnowicielem”, zakładając stowarzyszenie księży życia wspólnego,
które miało na celu moralną odnowę stanu kapłańskiego. Napisał dla
Instytutu konstytucje i instrukcje dotyczące formacji duchowej,
zorganizował seminaria duchowne. Wspólnoty tzw. bartolomitów zaczęły
powstawać wkrótce w całych Niemczech, a także poza ich granicami. Do
połowy XIX w. kilka z nich znajdowało się w Polsce.
***
Holzhauser doznał w swoim
krótkim – 45-letnim zaledwie życiu – około dziesięciu „proroczych”
wizji. Miewał też różne inne niezwykłe doświadczenia mistyczne. Już jako
jedenastolatkowi, objawili mu się Matka Boża i Pan Jezus. Doświadczył
też cudownego uzdrowienia z zarazy.
Kiedy był księdzem, w szeregu niezwykłych proroczych, symbolicznych widzeń ujrzał przyszłość krajów (głównie Niemiec, Anglii i Francji) oraz władców Europy. Niektóre z owych wizji spełniły się jeszcze za jego życia (śmierć angielskiego króla Karola I). Większości z nich sam wizjoner w ogóle jednak nie rozumiał i były one w ogóle trudne do wyjaśnienia, z uwagi na to, że szereg lat czy nawet stuleci ukazywało mu się niekiedy w jednym obrazie, zlewając się ze sobą. Tak było na przykład z niezwykłą wizją, która, jak się uważa, dotyczyła m.in. rewolucji francuskiej i filozofii oświeceniowej: „Widziałem burzę idąca od zachodu i zobaczyłem długi szereg języków, ludów i nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, przygotowanych przeciwko domowi Bożemu i jego dostojnikom…”. Przepowiednia ta spełniła się mniej więcej 150 lat po jego śmierci. Niezwykle interesująca była również wizja dotycząca „zepsucia, które nawiedziło Kościół święty”. Holzhauser zobaczył wówczas siedem „przeraźliwych i okropnych zwierząt”, symbolizujących „siedem grzechów głównych, które się podówczas rozpanoszyły”. I tak pod postacią uskrzydlonej ropuchy kryła się „pyszna wiedza, czcza mądrość ludzka, która się nadyma przeciwko mądrości Bożej i chciałaby zająć jej miejsce”, wielbłąd symbolizował „chciwość, unoszącą i pożerającą bogactwa kościelne”, koń rżący z wyjącym obok psem wskazywał na nieczystość, wąż – na „gniew fałszywej filozofii i mądrości, liberalizmu i wszelkiego sekciarstwa, które się pieniło i dotąd pieni złością i uderza na Kościół św.”, wieprz był obrazem „pijaństwa, obżarstwa i pożądliwości cielesnej”, odyniec przedstawiał „dziki szał burzenia i rycia wszystkiego w państwie i Kościele”, „wstrząsanie i obalanie fundamentów życia religijnego i społecznego”. Siódme, ostatnie zwierzę było… martwe i nie miało imienia, „a prawdopodobnie przedstawiało nieuctwo i niedołęstwo współczesnego kleru świeckiego”. „I zobaczyłem na ziemi, którą zwano ziemią kapłańską, drzewo w porze letniej bez liści i owoców. I widziałem, jak siedem zwierząt pustoszyło to drzewo i tę ziemię” – pisał Holzhauser. Na szczęście widzenie to łączyło się też z obietnicą, że zniszczenia te zostaną skrócone z powodu „modłów i cierpliwości Świętych”.
Często przychodziły do niego dusze czyśćcowe, błagając o modlitwę (Holzhauser polecał bowiem umierającym, by – o ile im Bóg na to pozwoli – zjawiali się przed nim po śmierci, opowiadali mu o swym stanie pozagrobowym, a on będzie im pomagać, jeśli w ogóle będą potrzebowali jego pomocy). Słyszano w nocy ich pukania i „głosy”. Dokonywał uzdrowień i uwolnień spod władzy szatana, który często jego samego nękał.
Kiedy był księdzem, w szeregu niezwykłych proroczych, symbolicznych widzeń ujrzał przyszłość krajów (głównie Niemiec, Anglii i Francji) oraz władców Europy. Niektóre z owych wizji spełniły się jeszcze za jego życia (śmierć angielskiego króla Karola I). Większości z nich sam wizjoner w ogóle jednak nie rozumiał i były one w ogóle trudne do wyjaśnienia, z uwagi na to, że szereg lat czy nawet stuleci ukazywało mu się niekiedy w jednym obrazie, zlewając się ze sobą. Tak było na przykład z niezwykłą wizją, która, jak się uważa, dotyczyła m.in. rewolucji francuskiej i filozofii oświeceniowej: „Widziałem burzę idąca od zachodu i zobaczyłem długi szereg języków, ludów i nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, przygotowanych przeciwko domowi Bożemu i jego dostojnikom…”. Przepowiednia ta spełniła się mniej więcej 150 lat po jego śmierci. Niezwykle interesująca była również wizja dotycząca „zepsucia, które nawiedziło Kościół święty”. Holzhauser zobaczył wówczas siedem „przeraźliwych i okropnych zwierząt”, symbolizujących „siedem grzechów głównych, które się podówczas rozpanoszyły”. I tak pod postacią uskrzydlonej ropuchy kryła się „pyszna wiedza, czcza mądrość ludzka, która się nadyma przeciwko mądrości Bożej i chciałaby zająć jej miejsce”, wielbłąd symbolizował „chciwość, unoszącą i pożerającą bogactwa kościelne”, koń rżący z wyjącym obok psem wskazywał na nieczystość, wąż – na „gniew fałszywej filozofii i mądrości, liberalizmu i wszelkiego sekciarstwa, które się pieniło i dotąd pieni złością i uderza na Kościół św.”, wieprz był obrazem „pijaństwa, obżarstwa i pożądliwości cielesnej”, odyniec przedstawiał „dziki szał burzenia i rycia wszystkiego w państwie i Kościele”, „wstrząsanie i obalanie fundamentów życia religijnego i społecznego”. Siódme, ostatnie zwierzę było… martwe i nie miało imienia, „a prawdopodobnie przedstawiało nieuctwo i niedołęstwo współczesnego kleru świeckiego”. „I zobaczyłem na ziemi, którą zwano ziemią kapłańską, drzewo w porze letniej bez liści i owoców. I widziałem, jak siedem zwierząt pustoszyło to drzewo i tę ziemię” – pisał Holzhauser. Na szczęście widzenie to łączyło się też z obietnicą, że zniszczenia te zostaną skrócone z powodu „modłów i cierpliwości Świętych”.
Często przychodziły do niego dusze czyśćcowe, błagając o modlitwę (Holzhauser polecał bowiem umierającym, by – o ile im Bóg na to pozwoli – zjawiali się przed nim po śmierci, opowiadali mu o swym stanie pozagrobowym, a on będzie im pomagać, jeśli w ogóle będą potrzebowali jego pomocy). Słyszano w nocy ich pukania i „głosy”. Dokonywał uzdrowień i uwolnień spod władzy szatana, który często jego samego nękał.
***
Od najmłodszych lat
Bartolomeusz Holzhauser wiódł bardzo świątobliwy i pokorny żywot. Wiele
się modlił i rozmyślał, często spędzając na modlitwie całe noce. Był
wielkim czcicielem Matki Bożej (często odmawiał Różaniec i Godzinki,
oddał się Jej na „służbę” i powierzał Jej swoje dzieła), miał wielkie
nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu, Męki Pańskiej, Anioła Stróża i
innych aniołów, „czuł wielki pociąg” do Listów św. Pawła, wzory
postępowania czerpał z życia świętych Piotra i Pawła oraz św. Franciszka
Ksawerego. „Oczkiem w głowie” było dla niego – jako dla kapłana – nie
tylko „niepokalane życie duchownych”, ale także katechizacja i głoszenie
słowa Bożego. Zachęcał swoich wiernych do częstego korzystania z
sakramentów świętych, bolał nad upadkiem wiary w Europie, a także z
powodu religijnych „nowinek” i herezji (modlił się ze łzami w oczach o
nawrócenie błądzących). Hojnie wspierał ubogich, uczącą się biedną
młodzież i pomagał wszystkim, jak tylko potrafił (ciężko chorego,
znalezionego na ulicy nędzarza-protestanta, na ramionach zaniósł do
szpitala, pewnego szlachcica uratował przed śmiercią głodową, sprowadził
na dobrą drogę i pojednał z Bogiem pewnego proboszcza, który żył ze
swoją służącą). Pełnił także wiele uczynków miłosierdzia co do duszy.
Nosząc na swoich ramionach krzyż odwodził ludzi od rozpusty i swawoli.
Umartwiał ciało pasem z włosia, biczował się. Cierpliwie znosił
cierpienia, choroby i prześladowania z powodu Instytutu i podejmowanych
reform. Pałał miłością do Boga i pragnieniem pracy dla zbawienia
wszystkich ludzi. Zmarł i został pochowany w Bingen nad Renem.
Hagiographus
Cytaty za: ks. dr J. Górka, „Żywot i dzieła wielebnego sługi Bożego Bartłomieja Holzhausera”, wyd. Tarnów 1908
Cytaty za: ks. dr J. Górka, „Żywot i dzieła wielebnego sługi Bożego Bartłomieja Holzhausera”, wyd. Tarnów 1908