Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

środa, 28 listopada 2012

Dechrystianizacja współczesnego świata

Hollywood: Ateistyczna „superprodukcja”
Na początku grudnia na ekrany kin na całym świecie wejdzie film zrealizowany na podstawie serii skrajnie antykatolickich książek Brytyjczyka Philipa Pullmana. Pisarz nie ukrywa, że celem jego twórczości jest - jak się niegdyś wyraził – „zabijanie Boga”. Chodzi o amerykańską „superprodukcję” pt. „Złoty Kompas”. Zachód – niegdyś ostoja chrześcijaństwa – dzisiaj sowicie opłaca „twórców”, których celem jest „zabijanie Boga”.
Hiszpania: Katolicyzm w odwrocie
Chociaż prawie 74 procent mieszkańców Hiszpanii uważa się za katolików, to tylko 36 proc. oświadczyło, że praktykują swoją wiarę. Takie wyniki przyniosła ankieta przeprowadzona przez miejscowy Instytut Badawczy „Investiga” na 1006 osobach powyżej 15. roku życia. Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ponad 90 procent Hiszpanów uważało się za katolików...
Rzym: Ulica homoseksualistów
Nieopodal Koloseum proklamowano oficjalnie pierwszą we Włoszech ulicę homoseksualistów. Ku oburzeniu mieszkańców Rzymu i przedstawicieli opozycji, przez kilka tygodni ostatnie 300 metrów ulicy św. Jana na Lateranie - biegnącej od bazyliki do Koloseum - przemianowano na „Gay Street” (ulicę „gejów”) i zamknięto dla ruchu kołowego. Patronat nad imprezą objęło troje ministrów lewicowego rządu. Okoliczni mieszkańcy skarżą się, że to co tam się dzieje, jest zgorszeniem dla dzieci. Ponadto nie chcą mieszkać w samym środku dyskoteki. Opozycja przypomina, że niegdyś w Koloseum męczono chrześcijan, a dziś w tym miejscu co roku w Wielki Piątek odbywa się procesja drogi krzyżowej.
Włochy: Co cztery dni powstaje nowy meczet
We Włoszech co cztery dni powstaje nowy meczet - informuje dziennik „Corriere della Sera”. Według największej włoskiej gazety w ciągu ostatnich siedmiu lat liczba muzułmańskich świątyń w Italii wzrosła ponad dwukrotnie. Tymczasem, to właśnie w meczetach znajdują się ośrodki islamskiego fundamentalizmu. „Jakim dziwnym krajem są Włochy, gdzie nowy meczet powstaje co cztery dni, a państwowe instytucje zadają sobie trud, by zezwalać na stały wzrost ich liczby; gdzie istnieje pewność co do działalności terrorystycznej w meczetach, a terroryści są regularnie uniewinniani; gdzie ma się świadomość, że aktywność wywiadu ma fundamentalne znaczenie dla zapobiegania zamachom terrorystycznym, a jednocześnie osłabia się i zniechęca do działania tajnych służb” - pisze na pierwszej stronie zastępca redaktora naczelnego gazety Magdi Allam, pochodzący z Egiptu zagorzały przeciwnik radykalnego islamu. I niech to posłuży za komentarz do tej sprawy.
Chrześcijański świat zamienił się w pogański
W specjalnym liście pasterskim z okazji uroczystości Matki Boskiej Zwycięskiej ordynariusz diecezji Malagi (Hiszpania) ks. bp Antonio Dorado Soto wyraził opinię, że współczesne społeczeństwo jest głuche na głos Boga, a chrześcijański świat zamienił się w pogański, w którym nie ma miejsca na Ewangelię. Ksiądz biskup Soto zwrócił uwagę, że ludzi owładnęła obojętność religijna i wielu chrześcijan, żyje tak, jak gdyby Bóg nie istniał.
Dechrystianizacja na co dzień
Słowa biskupa Malagi wskazują nam wspólną cechę tych wymienionych powyżej zjawisk, gdy mówił, że ludzi ogarnęła obojętność religijna i żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Właśnie ta obojętność religijna i życie tak, jakby Boga nie było, jest skutkiem odchodzenia naszych społeczeństw od praktyk religijnych i zachowywania Bożych przykazań.
Czasami słyszymy komentarze osób starszych, którzy już przeżyli kilka dziesięcioleci: „za moich czasów, to tak nie było”, albo „co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą?”. Niektórzy próbują te stwierdzenia bagatelizować, jako przejaw malkontenctwa niezadowolonych z życia staruszków, którzy nie nadążają za tzw. postępem. Jednak w tych konstatacjach jest ziarno prawdy, choć nie zawsze w pełni wyartykułowane.
Wyobraźmy sobie próby legalizacji związków homoseksualnych w latach siedemdziesiątych czy aborcji w okresie międzywojennym. Byłyby to rzeczy niedopuszczalne. Dlaczego zatem tzw. postęp, który być może przejawia się w poprawie naszego życia materialnego, wiąże się ze zmianami na gorsze w sferze moralności i religii? Dlaczego z jednej strony następuje rozwój ekonomiczny, a z drugiej strony świat coraz bardziej „schodzi na przysłowiowe psy”? Widzimy więc, że te potoczne obserwacje wskazują nam istnienie pewnego procesu, który właśnie przejawia w odchodzeniu od wiary i zasad moralnych w życiu osobistym i społecznym.
Jakim mianem możemy nazwać ten proces, który stanowi wspólny mianownik tych opisanych powyżej faktów? Tym procesem jest dechrystianizacja. Można ten proces zaobserwować w życiu jednostek i rodzin, gdy dzieci tzw. letnich katolików całkowicie porzucają wiarę i chrześcijańskie zasady, gdy tylko się usamodzielnią. Ten sam proces można obserwować szerzej w skali społecznej i cywilizacyjnej, gdy patrzymy nań nie tylko z perspektywy życia jednego pokolenia, ale kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu.
Papieże o dechrystianizacji
Pomimo, że pojęcie dechrystianizacji upowszechniło się w drugiej połowie XX w. w związku z postępującą laicyzacją społeczeństw zachodnich, to możemy je odnieść do zjawisk, które miały miejsce o wiele wcześniej, a dopiero w ostatnim stuleciu osiągnęły taką skalę, że zaczęto wyraźnie w nich dostrzegać odchodzenie od chrześcijańskich korzeni naszej cywilizacji.
Dechrystianizacji oczywiście nie pojmujemy tu w wąskim znaczeniu, jako zaniku praktyk i przekonań religijnych, ale przyjmujemy w znaczeniu szerszym, również jako odrzucanie Dekalogu i chrześcijańskiego dziedzictwa leżących u podstaw porządku społecznego (praw i obyczajów) i funkcjonowania instytucji publicznych.
O procesie dechrystianizacji właśnie w jej wymiarze społecznym i cywilizacyjnym wypowiadali się niejednokrotnie następcy św. Piotra.
Na przykład Ojciec Święty Jan Paweł II w swej encyklice „Veritatis splendor” pisze wyraźnie:
„Dechrystianizacja, dotykająca boleśnie całe narody i społeczności, w których niegdyś kwitła wiara i życie chrześcijańskie, nie tylko powoduje utratę wiary, lub w jakiś sposób pozbawia ją znaczenia w życiu, ale nieuchronnie prowadzi też do rozkładu i zaniku zmysłu moralnego: do zatarcia się świadomości niepowtarzalnego charakteru moralności ewangelicznej, jak i usunięcia w cień fundamentalnych zasad i wartości etycznych. Rozpowszechnione dzisiaj szeroko tendencje subiektywistyczne, utylitarystyczne i relatywistyczne przedstawiane są nie tylko jako postawy pragmatyczne czy elementy obyczaju, ale jako postawy teoretycznie ugruntowane domagające się pełnego uznania kulturowego i społecznego.”[ii]
Trendy dechrystianizacyjne w naszej cywilizacji zachodniej już wskazywali papieże w poprzednich stuleciach.
Zwraca uwagę na to już Bł. Pius IX w swej encyklice „Quanta cura” z 1864 r.:
„Dlatego też Nasi poprzednicy z apostolską mocą nieustannie opierali się bezecnym i niegodziwym knowaniom ludzi, którzy miotani jak fale rozszalałego morza, swoimi błędnymi wyobrażeniami, obiecywali wolność, podczas gdy będąc niewolnikami zepsucia, swoimi zwodniczymi opiniami i zgubnymi pismami usiłowali zburzyć fundamenty katolickiej religii i społeczeństwa świeckiego, zniweczyć wszelką cnotę i sprawiedliwość, zdeprawować umysły i serca wszystkich, a w szczególności odwrócić od właściwej moralności nieświadomą i niedoświadczoną młodzież i nikczemnie ją zepsuć oraz wciągnąć w sidła błędu, a wreszcie doprowadzić do tego, aby wykorzenieni zostali z łona Kościoła katolickiego.”[iii]
W podobnym tonie o dechrystianizacji społeczeństw za sprawą samych instytucji państwowych pisał w 1885 r. papież Leon XIII w encyklice „Immortale Dei”:
„W takich warunkach państwowych, dziś aż nadto rozpowszechnionych, dąży się zwykle do zupełnego wyparcia Kościoła, albo przynajmniej do skrępowania i poddania go pod jarzmo państwa. Ku temu celowi zmierza największa część zabiegów polityki. Ustawy, administracja państw, wychowanie młodzieży bezwyznaniowe, wywłaszczenie i zagłada zgromadzeń zakonnych, zabór doczesnego państwa papieży, wszystko to do tego dąży, żeby chrześcijańskie życie z korzenia podciąć, wolność Kościoła katolickiego ukrócić i inne jego prawa potargać.”[iv]
Można by przytoczyć jeszcze wiele cytatów diagnozujących sytuację w ostatnich stuleciach jako stopniowe odrywanie się chrześcijańskich społeczeństw od ich religijnych i moralnych fundamentów. Sądzę jednak, że powyższe trzy wypowiedzi papieskie są wystarczającym materiałem dla wyciągnięcia dalszych wniosków na temat procesu dechrystianizacji.
Dechrystianizacja jako antychrześcijańska Rewolucja
Jednym z pytań, które nasuwają się po lekturze powyższych fragmentów encyklik jest: „Czy dechrystianizacja jest procesem koniecznym, czy też jest wynikiem wolnych działań ludzkich?”
Odpowiedź na to pytanie jest istotna dla naszych dalszych rozważań. Skoro zdiagnozowaliśmy dechrystianizację jako zjawisko negatywne, swoistą duchową chorobę, która zabija naszą cywilizację, to musimy sobie odpowiedzieć, jakie są jej przyczyny, aby potem stwierdzić czy jest ona uleczalna czy też nie.
Przyjmując ewolucjonistyczną tezę o konieczności procesu dechrystianizacji uznajemy, że skoro już tak jest, to widocznie być tak musi, gdyż jest to swoista konieczność dziejowa wynikająca z deterministycznych praw historii i ewolucji ludzkości. Wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak bierna zgoda na ten duchowy proces chorobowy, który będzie dalej toczył się przez kolejne pokolenia. Przyjmując tę tezę uznajemy dechrystianizację za proces nieodwracalny, za nieuleczalną chorobę duchową społeczeństw.
Jednak wspomniane powyżej fragmenty papieskich dokumentów ukazują zupełnie inne spojrzenie na proces dechrystianizacji, jako na zjawisko będące wynikiem wolnych i rozumnych działań ludzkich, a nie bliżej nieokreślonych sił mających rządzić społeczeństwem i jego dziejami. Papież Jan Paweł II używa określenia „tendencje subiektywistyczne, utylitarystyczne i relatywistyczne”, a Bł. Pius IX „zwodnicze opinie i zgubne pisma”. Oba te sformułowania odnoszą się do wytworów umysłu człowieka, do błędnych idei i koncepcji intelektualnych, które są rozpowszechniane w formie opinii i za pośrednictwem pism czyli środków masowego przekazu, jakbyśmy dziś powiedzieli. Leon XIII pisze już wprost zwalczaniu Kościoła i jego wpływu przez państwo, czemu mają służyć „ustawy, administracja państw, wychowanie młodzieży bezwyznaniowe, wywłaszczenie i zagłada zgromadzeń zakonnych, zabór doczesnego państwa papieży.”
A zatem dechrystianizacja to proces mający swoje przyczyny w ludzkich duszach, z których przenika struktury społeczne, aby je przemienić w określonym celu.
Można powiedzieć, że w analizie tego procesu przełomowym dziełem, którego autor opierał się właśnie na dokumentach papieskich, była napisana w 1959 r. książka „Rewolucja i Kontrrewolucja”. Autorem jej był, założyciel Stowarzyszeń Obrony Tradycji, Rodziny i Własności, prof. Plinio Correa de Oliveira, żyjący w latach 1908-1995.
W czasie, gdy ludzkość zachłystywała się powojennym postępem technologicznym i rosnącym dobrobytem, prof. Plinio ośmielił się wspomnieć o kryzysie cywilizacyjnym, który nosi wszelkie znamiona tego, co nazwaliśmy dechrystianizacją, a który sam autor nazwał antychrześcijańską Rewolucją podkreślając w ten sposób główną rolę człowieka w tym procesie.
Sam prof. Plinio pisze w swym „Autoportrecie filozoficznym”:
„Jednym z założeń tej książki [Rewolucja i Kontrrewolucja] jest, że bieg historii w przeciwieństwie do oświadczeń tak wielu filozofów i socjologów nie jest wyznaczany wyłącznie lub przeważnie przez dominujący wpływ materii na ludzi. Niewątpliwie ma ona swój wpływ na ludzkie działanie, lecz kierunek historii należy do ludzi, obdarzonych wolnymi i rozumnymi duszami. Innymi słowy, oni są tymi, którzy kierują biegiem wydarzeń oddziałując mniej lub bardziej głęboko na okoliczności, w jakich się znajdują i uzyskując w rozmaitym stopniu wpływ na te okoliczności.
Otóż, ludzkie działanie normalnie dokonuje się w zgodzie z widzeniem przez człowieka świata, siebie i życia. To domaga się powiedzenia, że religijne i filozoficzne doktryny panują nad historią, że najbardziej dynamiczne jądro czynników, które przekształcają historię można znaleźć w kolejnych postawach ludzkiego ducha wobec religii i filozofii.”[v]
Fałszywa teza, która odmawia człowiekowi rozumnego i wolnego wpływu na życie społeczne i procesy historyczne, stoi w sprzeczności z katolickim widzeniem ludzkiej historii, której centrum stanowi stworzona na obraz i podobieństwo Boże osoba ludzka mająca za swój ostateczny cel zbawienie duszy.
Jednak ta błędna teza jest wygodna dla dwóch grup ludzi. Pierwsza z nich to tzw. letni katolicy, którzy unikając sprzeciwu wobec zła jednocześnie usprawiedliwiają za jej pomocą swoją bierność. Druga grupa, to zdeklarowani wrogowie Kościoła i cywilizacji chrześcijańskiej, którzy przy pomocy tej tezy próbują zwodzić katolików twierdzeniem, że skoro ludzie nie mają wpływu na procesy społeczne, to również katolicy powinni zrezygnować z prób wpływania na nie.
Odrzucając te błędne założenia trzeba jasno i wyraźnie stwierdzić, że indywidualne i zbiorowe działania ludzkie zawsze mają jakiś cel oraz z reguły są zaplanowane i zorganizowane. Nie jest to żadna spiskowa teoria dziejów, ale fakt wynikający z rozumnej natury człowieka. Najlepiej widać to w życiu codziennym. Rodzina, w której żyjemy planuje różne działania (np. kupno mieszkania, wyjazd na wczasy, przyjęcie weselne itd.). Podobnie przedsiębiorstwo, w którym pracujemy jest w jakiś sposób zorganizowane i zarządzane oraz ma wytyczone cele do realizacji (np. wyprodukowanie jakiejś ilości dóbr, dotarcie do określonej grupy klientów, itd.). Również instytucje publiczne są zorganizowane i rządzone wg określonych reguł. Także media są zorganizowane i mają określone cele, których osiąganie planują (np. wypromowanie kandydata na prezydenta odpowiadającego profilowi ideologicznemu gazety czy stacji telewizyjnej).
Odrzucenie koncepcji rozumnego i celowego działania ludzkiego prowadzi do braku zrozumienia wydarzeń i powoduje wrażenie, że otacza nas zupełny chaos, w którym nie ma żadnej logiki i wpływu człowieka.
Podsumowując powyższe stwierdzenia należy podkreślić, że dechrystianizacja nie jest koniecznym procesem, ale efektem ludzkiej działalności, gdyż „kierunek historii należy do ludzi, obdarzonych wolnymi i rozumnymi duszami.”
Patrząc zatem na dechrystianizację, jako na antychrześcijańską Rewolucję będącą wynikiem ludzkich działań, a nie bliżej nieokreślonych deterministycznych praw dziejowych, możemy i powinniśmy podjąć kroki, aby się temu procesowi przeciwstawić.

Rechrystianizacja jako chrześcijańska Kontrrewolucja
Zanim zaczniemy zastanawiać się, jak można się dechrystianizacji czyli antychrześcijańskiej Rewolucji przeciwstawić, warto byłoby się dokładniej określić na czym ten proces polega.
Skoro dechrystianizację określiliśmy jako odrzucanie i odchodzenie od chrześcijańskich zasad w życiu społeczności, to powrót czy też przywracanie tych zasad w życiu społecznym możemy nazwać rechrystianizacją. Z kolei zbiór tych wszystkich zasad chrześcijańskich i funkcjonowanie społeczeństw w oparciu o nie nazywamy porządkiem chrześcijańskim.
Właśnie pojęcie chrześcijańskiego porządku jest kluczowe dla właściwego zrozumienia pozostałych dwóch pojęć tj. dechrystianizacji i jej przeciwieństwa czyli rechrystianizacji.
Dla analiz prof. Plinia Correi de Oliveira ma istotne znaczenie właściwe zdefiniowanie pojęcia porządku, jako punktu odniesienia dla pojęć Rewolucji i Kontrrewolucji:
„Skoro Rewolucja jest nieporządkiem, to Kontrrewolucja jest przywracaniem porządku. A przez porządek rozumiemy pokój Chrystusa pod panowaniem Chrystusa, a więc cywilizację chrześcijańską, surową i hierarchiczną, sakralną od podstaw, antyegalitarną i antyliberalną.”[vi]
Jak pisze prof. Plinio, Rewolucja jest więc odrzucaniem chrześcijańskiego porządku, a Kontrrewolucja jego przywracaniem. W oparciu o tak zdefiniowane pojęcia rechrystianizację możemy określić, jako chrześcijańską Kontrrewolucję.
Warto zrobić jeszcze jedną uwagę do pojęcia Rewolucji i dechrystianizacji. Dechrystianizacja jest pojęciem wyrosłym na gruncie socjologii religii, które trafnie określa współczesny proces mentalny i kulturowy ogarniający naszą cywilizację. Natomiast pojęcie Rewolucji wskazuje na przyczynę tego procesu i ukazuje go jako bunt przeciwko chrześcijańskiemu porządkowi, którego pierwowzorem był bunt Lucyfera w niebie, gdy powiedział Bogu „non serviam” (nie będę służył). Zauważmy pierwszym rewolucjonistą był Lucyfer i to on stał się pierwowzorem wszystkich antychrześcijańskich rewolucjonistów.
Skoro istnieje bunt, to istnieją rozum i wolna wola, które go wzniecają. A zatem można się temu buntowi przeciwstawić. Właśnie to przeciwstawienie nazywamy Kontrrewolucją czyli przywracaniem chrześcijańskiego porządku, albo innymi słowy możemy określić ją jako rechrystianizację.
Przy okazji tych teoretycznych rozważań pojawić się mogą kolejne pytania. Czy i kiedy istniał taki porządek chrześcijański zwany też cywilizacją chrześcijańską? A jeżeli istniał, to dlaczego znaleźliśmy się w tak opłakanym stanie, jak w zaprezentowanych powyżej przykładach?
Odpowiedzi na pierwsze z tych pytań udzielił papież Leon XIII w swej encyklice „Immortale Dei”:
„Były niegdyś czasy, kiedy filozofia Ewangelii sterowała państwami, kiedy Boża moc chrześcijańskiej mądrości przenikała ustrój prawa, instytucje, obyczaje ludów, wszystkie warstwy i sprawy państwa; kiedy religia przez Chrystusa ustanowiona, należne sobie zajmując stanowisko, cieszyła się wszędzie przychylnością panujących i władz opieką, kiedy między kapłańską a świecką zwierzchnością kwitła zgoda i przyjazna usług wymiana. W takim stanie rzeczy świecka społeczność błogie nadspodziewanie rodziła plony, których pamięć żyje i żyć będzie tak licznymi dziejów stwierdzona pomnikami, że ich żadne wymysły przeciwników nie zniszczą ani przygłuszą.”[vii]
Czasy, o których mówi papież, to średniowieczne chrześcijaństwo (Christianitas), które, jak pisze prof. de Oliveira, „nie było jakimś porządkiem lub zwyczajnie jednym z wielu możliwych porządków. Była to realizacja, w okolicznościach właściwych czasom i miejscom, jedynego autentycznego porządku wśród ludzi, a mianowicie cywilizacji chrześcijańskiej.”[viii]
Proces niszczenia tego porządku jest opisany szczegółowo w książce „Rewolucja i Kontrrewolucja”, do której lektury wszystkich zachęcam.
W wielkim skrócie można powiedzieć, że dechrystianizacja zaczęła się od upadku obyczajów pod koniec średniowiecza, a jej kolejnymi etapami były poganizujący renesans, antypapieska pseudoreformacja, egalitarna i laicka Rewolucja Francuska, ateistyczny komunizm i w końcu rodząca się na naszych oczach dyktatura relatywizmu.
Nasuwa się jednak kolejne pytanie: Jak się zachować i co robić w obliczu tego postępującego procesu?
Wobec zwątpienia, które może się pojawić niech zachętą dla nas będą słowa papieża św. Piusa X napisane przed prawie stu laty w encyklice „Notre Charge Apostolique”:
„Cywilizacji nie trzeba już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to cywilizacja chrześcijańska i katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii, buntów i bezbożności: Omnia instaurare in Christo.”[ix]
Doskonale z tym wezwaniem papieskim korespondują słowa prof. Plinia Correi de Oliveira:
„[...] Kontrrewolucja, widziana w ten sposób, nie jest i nie może być ruchem bujającym w obłokach, który walczy z widmami. Musi to być Kontrrewolucja XX [dziś już XXI] wieku, zwalczająca Rewolucję taką, jaka dziś konkretnie istnieje. Zatem musi ona zwalczać rewolucyjne namiętności, jakie dziś się rozpalają, rewolucyjne idee, jakie dziś są formułowane, rewolucyjne środowiska, jakie się dziś ujawniają, rewolucyjną sztukę i kulturę, jakie są dzisiaj oraz jednostki i obiegowe opinie, które na jakimkolwiek poziomie są obecnie najaktywniejszymi sprawcami Rewolucji. Kontrrewolucja nie jest więc zwykłą retrospekcją szkód wyrządzonych przez Rewolucję w przeszłości, lecz wysiłkiem, aby zatrzymać jej bieg obecnie.”[x]
I takie działania kontrrewolucyjne czy rechrystianizacyjne możemy podejmować dziś. Rozważania teoretyczne mają nam jedynie pomóc w praktycznych działaniach, czego dowiódł w swym życiu prof. Plinio Correa de Oliveira i założona przez niego sieć Stowarzyszeń Obrony Tradycji Rodziny i Własności – TFP, do których należy również nasze Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi. Gdy chodzi o działalność prof. Plinio zachęcam do lektury jego biografii pt. „Krzyżowiec XX wieku.”
Ze swej strony pragnę zwrócić Państwa uwagę na dwie formy przeciwdziałania procesowi dechrystianizacji czyli antychrześcijańskiej Rewolucji: zbiorową i indywidualną.
Zbiorowe działania można podjąć w formie zorganizowanej jako np. stowarzyszenie czy fundacja. Weźmy za przykład nasze Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i działającą przy nim fundację czyli Instytut im. Ks. Piotra Skargi.
Obierając sobie patrona w postaci Ks. Skargi chcieliśmy w swojej działalności nawiązać do tego, co on czynił. Napominał Polaków i ukazywał tragiczne skutki ich grzechów i łamania chrześcijańskich zasad w życiu społecznym. Stąd też nasza misja brzmi: „Przebudźmy sumienia Polaków”. Nasz patron budził sumienia słowem mówionym i pisanym. My też staramy się czynić podobnie, wspierając się niejednokrotnie obrazem.
Wykorzystując nowoczesne techniki komunikowania, a w szczególności tzw. korespondencję masową, utrzymujemy regularny kontakt z grupą prawie 150.000 ludzi, do których wysyłamy nasze materiały drukowane. Te wydawnictwa mają być drogowskazem dla katolików wobec dechrystianizacji, która próbuje nierzadko przybierać maski dobra. Dzięki zaangażowaniu naszych korespondentów udało się powstrzymać m. in. próby legalizacji związków homoseksualnych w Polsce w 2005 roku. Przedmiotem mojego wystąpienia nie jest sprawozdanie z naszej działalności, ale chciałem jedynie zwrócić Państwa uwagę, że powyższe rozważania teoretyczne na temat dechrystianizacji jako antychrześcijańskiej Rewolucji i rechrystianizacji jako chrześcijańskiej Kontrrewolucji, znajdują swoje urzeczywistnienie w konkretnych działaniach naszej organizacji. Zatem teoria idzie w parze z praktyką.
Teoretycznie każdy z Państwa może powołać organizację w ramach, której mógłby działać z ludźmi podobnie myślącymi, ale nie zawsze jest to możliwe ze względu na okoliczności (np. praca zawodowa, brak kontaktów z ludźmi, etc.). Jednak nie stanowi to usprawiedliwienia, że katolik rezygnuje z przeciwstawiania się procesowi dechrystianizacji.
Co zatem można zrobić osobiście?
Po pierwsze, dawać świadectwo chrześcijańskiego życia nie ulegając demoralizującym trendom i modom. Czasami nasza wierność Bożym przykazaniom w życiu osobistym i rodzinnym będzie budziła drwiny i sprzeciw, lecz za tym sprzeciwem często kryje się szacunek dla człowieka, który żyje zgodnie z wyznawaną wiarą. Verba docent, exempla trahunt (Słowa uczą, przykłady pociągają). Nawet nie zdajemy sobie spraw jak wiele możemy zdziałać bez słów dając jedynie świadectwo swoim życiem osobistym i rodzinnym.
Po drugie, pamiętać o uczynkach miłosiernych co do duszy. Dziś często mówi się o uczynkach miłosiernych co do ciała, które znajdują swoje odbicie w różnych akcjach charytatywnych, a zapomina się o miłosierdziu wobec duszy bliźniego. Dziś napominanie grzeszących zostałoby uznane za przejaw nietolerancji. Wdzierający się wszędzie relatywizm i polityczna poprawność skutecznie zniechęcają do udzielania dobrych rad wątpiącym i pouczania nieumiejętnych w imię prawa do własnych poglądów, nawet gdy te są błędne i prowadzą bliźniego na życiowe manowce. Oczywiście nie zawsze zdarza się okazja, żeby te uczynki praktykować, ale codziennie możemy się modlić za żywych i umarłych, a w szczególności tych, którzy stali się niewolnikami różnych grzechów i narażają swoje dusze na potępienie.
Po trzecie, wziąć sobie do serca orędzie fatimskie. Odmawiać codziennie różaniec i ofiarować umartwienia w intencji nawrócenia grzeszników. Odprawić nabożeństwo pięciu pierwszych sobót w intencji wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu NMP. Czyniąc te praktyki możemy być ufni, że Maryja nas nie opuści w morzu zgorszeń i bezbożnictwa. Jeżeli pozostaniemy wierni Jej wezwaniu zwycięsko wyjdziemy z tej dziejowej próby, abyśmy w końcu mogli być świadkami ostatecznego triumfu Jej Niepokalanego Serca zapowiedzianego przez Nią osobiście 90 lat temu w Fatimie.

Sławomir Olejniczak
Prezes Instytutu im. Ks. Piotra Skargi

(Referat wygłoszony podczas IV Kongresu Konserwatywnego, który odbył się w Krakowie dnia 13 października 2007 r.  pod hasłem „Katolicy wobec cywilizacyjnych zagrożeń”)             




[i] Zob.  Przymierze z Maryją, nr 36, wrzesień/pażdziernik 2007, s. 26-27.
[ii] Jan Paweł II, Encyklika Veritatis Splendor, nr 106.
[iii] Bł. Pius IX, Encyklika Quanta Cura, s. 5-6, W-wa 2002.
[iv] Leon XIII, Encyklika Immortale Dei, s. 19, W-wa 2001.
[v] Plinio Correa de Oliveira, Autoportret filozoficzny, (http://www.piotrskarga.pl/ps,632,45,0,1,B,biblioteka.html)
[vi] Plinio Correa de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2007, Wyd. SKCh im. Ks. P. Skargi, s. 79.
[vii] Leon XIII, Encyklika Immortale Dei, s. 16, W-wa 2001.
[viii] Plinio Correa de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2007, Wyd. SKCh im. Ks. P. Skargi, s. 50.
[ix] Św. Pius X, Encyklika Notre Charge Apostolique, W-wa 2002, s. 11.
[x] Plinio Correa de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2007, Wyd. SKCh im. Ks. P. Skargi, s. 77-78.