Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

wtorek, 9 kwietnia 2013

Owieczka Dolly a sprawa Jezabel z Sydonu

Zdjęcie jest przypadkowe i nie nawiązuje do żadnej nazwy bloga.
Owieczka Dolly została sklonowana w 1996 roku. Od tego czasu możemy mówić o erze klonowania, czego jesteśmy świadkami nie tylko w sferze przenoszenia sklonowanych komórek somatycznych, lecz także klonowanie rozpoczęło się również w internecie. Jedne blogi się kompromitują a na ich miejsce powstają nowe - tej samej streści. Rozszerzają się jak grypa w postaci kropelkowej. Różne są genomy wirusowe, które infekują zwierzęta i ludzi. Jest ona niebezpieczna, jak chociażby w latach 1918-1919 tzw grypa "hiszpanka" pochłonęła więcej ofiar niż I-wojna światowa. Jakkolwiek klonowanie jest efektem prac laboratoryjnych XX wieku, tak z kłamstwem, oszustwem i zakłamaniem mamy do czynienia od samego początku dziejów ludzkości. Dzisiaj już nie zagraża nam "hiszpanka", lecz bardziej genotyp duchowy: grypa "irlandzka". Jej objawy również prowadzą do szeregu powikłań, które w miarę rozszerzania się tego wirusa prowadzą do zanikania (pozwolę sobie na diagnozę po łacinie): spiritualem sensum quem Spiritus donat Ecclesiae - "sensu duchowego, który Duch daje Kościołowi".
Jednym z wielu źródeł tej epidemii są rzekome orędzia Marii z Irlandii. Nazywa się "ostatnią prorokinią", która otwiera przed ludzkością pieczęcie apokalipsy. Zatem opierając się na tekście św. Jana w czasach ostatecznych, według ostatniej prorokini, Bóg jednak zmienił zdanie: "I ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym: "Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie?" A nie mógł nikt - na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią - otworzyć księgi ani na nią patrzeć. A ja bardzo płakałem, że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć. I mówi do mnie jeden ze Starców: "Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci".  Nie dziwię się, że Jan płakał nie widząc nikogo, kto mógłby otworzyć księgę i jej pieczęcie. Tym bardziej płacze teraz, jak widzi, że ktoś oprócz Odrośli Dawida - Jezusa Chrytsusa - uzurpuje sobie prawo do otwarcia pieczęci księgi.
Nie jestem antyfeministą, ale tradycja apostolska jak również egzegeza (wyjaśnienie) biblijne nie są mi obojętne. Pan Jezus św. siostrze Faustynie nie powiedział wprost, że jest prorokinią, lecz kazał jej rozważyć sytuację proroka Jonasza i jego posłannictwa: "Jednak całą siłą duszy starałam się rozważać i znalazłam w tym proroku siebie, w tym znaczeniu, że i ja się często wymawiam przed Bogiem, że kto inny lepiej by spełnił wolę Jego świętą - nie rozumiejąc, że Bóg może wszystko, że tym lepiej się uwydatni Jego wszechmoc, im narzędzie lichsze." Dzisiaj z całą pewnością możemy stwierdzić, że s. Faustyna jest prorokinią Miłosierdzia Bożego. " W Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego; ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Odpowiedziałam: O mój Jezu, Ty sam przemawiaj do dusz, bo moje słowa są bez znaczenia.[Dz 1588]. Wystarczy porównać ten tekst z rzekomym orędziem Marii z Irlandii, by zauważyć zasadniczą różnicę.
Orędzie ostrzeżenie 4 kwietnia 2013: "Tylko ci, z Pieczęcią Boga Żywego unikną tej formy zagłady dusz. Ani przez chwilę nie wątpcie w Moje Orędzia, które wam teraz daję. Zaakceptujcie Moją Boską Interwencję, ponieważ chcę was tylko uratować. Bitwa o dusze toczy się na taką skalę, że gdybym nie interweniował przez proroków, to wielu z was stanęłoby po stronie bestii i wszystkich jego zwolenników, którzy przychodzą do was, jak wilki w owczej skórze."
6 kwietnia czytamy:"Twoimi wrogami, jako proroka czasów ostatecznych, będą nie tylko ci, którzy odrzucają i nienawidzą Mojego Syna, ale także ci, którzy Go kochają. Twoi wrogowie będą przewyższać liczebnie tych, którzy byli przed tobą. Właśnie dlatego musisz być posłuszna Mojemu Synowi w każdym czasie i szybko Mu odpowiadać, ponieważ czyni On to dla twojego bezpieczeństwa i prosi byś postępowała według Jego pouczeń. Zostałaś wysłana, aby przygotować drogę na Jego Powtórne Przyjście, a z tym obowiązkiem wiąże się wielki ból."
Widać zdecydowaną różnicę pomiędzy antidotum a ogniskiem chorobowym. A jak to się właściwie ma z prorokiniami. Prorok przepowiadał przyszłość, przekazywał naukę – tłumaczył Pismo Święte, dawał wskazówki, jak żyć – ale stanowił tylko narzędzie. Panowała jednak zgodność, że prorokować mogli tylko ludzie o wyrobionej, głębokiej duchowości. Dar proroctwa uważano za rzecz nadprzyrodzoną, działalność cudowną. Towarzyszyły mu często różne formy wizjonerstwa, sny, ekstazy itp. Treść proroctw, materia delikatna, bo nie brakowało nigdy "fałszywych proroków", zawsze podlegała ocenie autorytetów kościelnych, czyli mężczyzn. Choć dar ten wyróżniał wiele kobiet – prorokowanie przez św. Pawła zakazane kobietom nie było – w ich przypadku nie miał on żadnego związku z rolą przywódczą. Przywództwo kobiet wydawało się wręcz herezją. Pamiętamy, że św. Joanna d'Arc w XV wieku spalona została na stosie m.in. za bluźnierczą pychę oraz rozpustę polegającą na noszeniu męskiej odzieży. W ciągu wieków kobiety pozostawiły po sobie wiele dzieł należących do klasyki literatury mistycznej i duchowej. Do wymienionych wyżej dołączyć należy Anielę z Foligno (1248 –1309), Katarzynę z Genui (1447– 1510), Annę Katarzynę Emmerich (1774– 1824), Gabrielę Bossis (1876-1950), Marię Sevrey (1872-1966). Nie można pominąć wkładu trzeciego, najmłodszego doktora Kościoła: św. Teresy z Lisieux czy św. Faustyny. I pamiętamy zakaz, jaki przez lata obowiązywał w odniesieniu do "Dzienniczka" i kultu miłosierdzia Bożego. Mamy na uwadze wielką postać św. Teresy Benedykty od Krzyża, Edyty Stein (1891-1942), filozofa i mistyczki, która u Piusa XI chciała wyjednać potępienie faszystowskiego antysemityzmu. Może pamiętamy proroczy pacyfizm Dorothy Day (1897-1980), amerykańskiej konwertytki, intelektualistki, radykalnie oddanej posłudze najbiedniejszym i bezdomnym, współzałożycielki ruchu Catholic Worker. Wszyscy dobrze znamy nieugiętość Matki Teresy z Kalkuty broniącej godności każdego życia słowem, a przede wszystkim czynem. Nie sposób wymienić wszystkich niemilczących kobiet w historii Kościoła. Czy przekraczały prawo? Poniekąd tak, bo trzeba było stuleci, żeby przytoczone na początku cytaty z listów św. Pawła, doczekały się właściwej interpretacji. Zrobił to Jan Paweł II w liście apostolskim Mulieris Dignitatem i to on także napisał, że kobiety winny uczestniczyć w życiu Kościoła, nie podlegając żadnej dyskryminacji, również w zakresie konsultacji i wypracowywania decyzji (adhortacja Christifideles Laici, 51). Nie oznacza to jednak, że nie ma wielu kanonicznych zakazów, nie mówiąc już o barierach psychologicznych.
Jak widać były kobiety w historii Kościoła, które otrzymały dar proroctwa, otrzymały przydomek prorokiń naszych czasów, ale nigdy o sobie tak nie myślały. I tutaj powstaje ewenement w postaci Marii z Irlandii. Rzekomy Jezus w jej orędziach w sposób tak spektakularny mówi o niej, że jest ostatnią prorokinią.W dodatku każdy, kto się jej sprzeciwi jest uważany za fałszywego proroka - niegodnego Chrystusa. Przypomina mi to pewną kobietę, która żyła w Izraelu. Miała na imię Jezabel i była żoną króla Achaba.
Dziewięć wieków przed Chrystusem stolicą Izraela była Samaria, miasto oddalone około 60 kilometrów na północ od Jerozolimy. W latach 973-853 królował nad państwem Achab. Miał on nieszczęście pojąć za małżonkę Jezabel, córkę królewską z Sydonu. Ta despotyczna kobieta miała wielki wpływ na swego małżonka, a ponieważ należała ona do fanatycznych czcicieli Baala, wkrótce i król zaczął służyć bałwanowi. Z czasem tak się umocnił w nowej wierze, że wzniósł w Samarii świątynię Baala. Jezabel kazała zabić proroków Boga i w ich miejsce wprowadzić proroków Baala.
W Liście do Kościoła w Triatyrze Chrystus mówi do Jana: " Znam twoje czyny, miłość, wiarę, posługę i twoją wytrwałość, i czyny twoje ostatnie liczniejsze od pierwszych, ale mam przeciw tobie to, że pozwalasz działać niewieście Jezabel, która nazywa siebie prorokinią, a naucza i zwodzi moje sługi, by uprawiali rozpustę i spożywali ofiary składane bożkom." W języku biblijnym, a tym bardziej apokaliptycznym rozpusta i cudzołóstwo były traktowane nie tylko w sensie cielesnym, lecz jako zdrada wobec Boga, bałwochwalstwo, oddawanie czci innym bożkom.
Dlaczego jednak Bóg pozwala działać fałszywym prorokom?
O fałszywych prorokach czytamy w 1 Król 22,1-37. Zwróćmy uwagę, że proroctwa fałszywych proroków były dla króla dobre. Fałszywi prorocy schlebiali królowi, przepowiadali mu zwycięstwo. A zatem uwaga: proroctwa – pochlebstwa, np. ty jesteś powołany, abyś nawrócił świat, za tobą będą szły wielkie tłumy, masz dziesięć charyzmatów itd. muszą budzić wątpliwości. Kto według Micheasza – prawdziwego proroka – przemawiał przez fałszywych proroków? [duch kłamstwa, por. Pwt 22,22]
W NT też mowa jest o działalności proroków; patrz Dz 13,1. Św. Paweł pisze o charyzmacie proroctwa; por. 1 Kor 12,1-11. Niestety i w Kościele mogą się pojawić fałszywi prorocy. I właśnie przed nimi ostrzega nas Jezus.
Działalność fałszywych proroków może być bardzo niebezpieczna, nieraz trudna do wykrycia. Dlaczego? Przeczytajmy Mt 7,15 [ponieważ przychodzą w owczej skórze] To znaczy, że ich działalność wydaje się dobra i natchniona przez Boga. Potrafią się pięknie modlić a może nawet uzdrawiać. Mówią, że chodzi im o usunięcie zła, albo jakiegoś błędu w nauczaniu, że chodzi im o naprawę Kościoła, uzdrowienie wspólnoty. Nieodmiennie jednak fałszywy prorok prowadzi do zamieszania i większego zła. Przeczytajmy Mt 7,16-20 „Poznacie ich po ich owocach…”
I być może w tym miejscu owieczka Dolly zabeczy i powie no jak to? Przecież wzywa do modlitwy, do różańca, do koronki?! Dlatego postaram się w następnym felietonie wyjaśnić czy to, co beczy owieczka o traktowaniu wszystkich religii jednakowo jest zgodne z Tradycją i nauczaniem Kościoła. Klony zdają się być bardziej ekumeniczne niż cały Sobór Watykański II a szukają źdźbła u papieża Franciszka i z pewnością, gdy powie coś o ekumenizmie rzucą się na niego jak wilki, zapominając, że Dolly stoi i beczy.
WK

red: Autor tekstu zastrzega sobie prawo do kopiowania we fragmentach, tylko w całości. Interpretacja inicjałów dowolna.