Jedną ze skarg, którą ksiądz słyszy bardzo często, jest wyznanie: Nie
potrafię się skupić na Mszy świętej, moje myśli ciągle gdzieś uciekają.
Wielu niepokoi fakt, że nie mogą w spokoju całkowicie zanurzyć się w
Eucharystii, nie potrafią wychwycić każdego słowa, świadomie uczynić
każdego gestu.
W
istocie, gdy tylko trochę spróbujemy się wyciszyć, i to nie tylko w
kościele, ale w jakimkolwiek miejscu i czasie, gdy nic się wokół nie
dzieje, już po chwili uświadamiamy sobie ogrom naszego wewnętrznego
rozproszenia, wielość przywiązań i pożądań, podstępność pokus. Pomimo
wysiłków, aby w ciszy i skupieniu trwać przed Bogiem, myśli i uczucia
bez ustanku i bez celu kłębią się w naszej głowie, wałęsają się po
czasie, przestrzeni, twarzach, miejscach i zdarzeniach. Co gorsza,
zazwyczaj nie jesteśmy w stanie temu przeszkodzić. Napływają wspomnienia
z przeszłości, wyprzedzamy zdarzenia przyszłe, snujemy plany tego, co
będziemy robić w następnych minutach, godzinach, dniach. Brak nam sił,
aby skupić się na jednym, by być tutaj, gdzie być powinniśmy - w Bożej
obecności. Chciałbym powiedzieć przekornie: w pewnym sensie dobrze, że
tak jest. To zmaganie samo może stać się modlitwą, i to bliską duchowi
Eucharystii.
Zmagania
W rzeczywistości Msza święta jest też zmaganiem. I to niejako ze swej
natury. W Tradycji Kościoła katolickiego podkreśla się przede wszystkim,
że Eucharystia jest uobecnieniem Ofiary Krzyżowej (czyli męki, śmierci,
zmartwychwstania i paruzji Zbawiciela). Dlatego na ołtarzu zawsze
umieszcza się krzyż, by o tym przypominał. A męka i śmierć Jezusa to
czas Jego ogromnego zmagania się z przeróżnymi pokusami i
rozproszeniami. W Ewangelii św. Łukasza słyszymy, że szatan po tym, jak
kusił Jezusa na pustyni, odstąpił od Niego aż do czasu. Właśnie:
odstąpił do czasu wydarzeń paschalnych. Choć Jezus spotykał złego ducha i
skutki jego działania przez całą swoją posługę, to jednak szatan
najwięcej, najbardziej zaciekle kusił Jezusa i Jego uczniów właśnie od
Wieczernika aż po śmierć na krzyżu, czyli w decydującym momencie planu
zbawienia, w czasie, w którym w szczególny sposób miała się objawić
Miłość Ojca.
Trwać przy Panu
Właśnie ten etap życia Jezusa w szczególny sposób chcemy wspominać w
Najświętszej Ofierze, właśnie w tym chcemy i pragniemy mieć swój udział.
Jednakże, jeżeli rzeczywiście chcemy mieć swój udział w Eucharystii, to
konsekwentnie winniśmy przylgnąć do Chrystusa zmagającego się z
ludzkimi słabościami i pokusami złego ducha, które miały odwrócić uwagę
Syna od spraw Ojca, od Jego Miłości i wielkiego planu zbawienia.
Oczywiście, nie jest tak, że to w czasie Mszy świętej jesteśmy
najbardziej kuszeni. Raczej, tak jak Jezus podczas męki najbardziej
doświadczył mocy grzechu, tak i my podczas Eucharystii głęboko i
boleśnie uświadamiamy sobie nasze rozbicie, nasze pokusy, pożądania,
nałogi - skutki grzechu. Być może sztuka uczestniczenia w Eucharystii
polega także na tym, by razem z Jezusem wejść w Jego godzinę, w godzinę
panowania ciemności, i właśnie razem z Nim, w tej godzinie celebrowania
Najświętszej Ofiary uczyć się przebijać przez to wszystko, co nas
osacza, jednocząc się z Jego zmaganiem, z pragnieniami bycia wiernym
Ojcu i Jego Miłości. Eucharystia jest celebrowaniem wielkiej duchowej
siły Jezusa, jest celebrowaniem nadziei uobecnionej w Jezusie, nadziei,
że pomimo nawet największych rozproszeń i pokus, liczy się głębokie
pragnienie i inspirowana przez nie duchowa walka. Bo Eucharystia to
przestrzeń walki duchowej. To szkoła walki duchowej. W tej walce nie
tyle może kształtuje się spokój i całkowite skupienie, co gorące
pragnienie bycia przy Panu. Życie chrześcijanina nie jest wtedy idealne,
gdy przychodzi spokój, ale wtedy, gdy zaakceptuje i przyjmie to, iż
musi prowadzić duchową walkę, a siłę do niej czerpie od zmagającego się
Jezusa.
Pomoc w walce duchowej
W tym zmaganiu i walce duchowej Msza święta proponuje nam wiele pomocy. W
powrocie do tutaj i teraz Eucharystii mogą nas wesprzeć różnego rodzaju
modlitwy, bogaty zestaw czytań liturgicznych, słowo lub homilia
przewodniczącego, przemienny rytm części śpiewanych i części mówionych,
zmieniające się głosy osób wypowiadających słowa, ciągłe zmiany gestów i
postaw, przejścia i procesje podczas Mszy świętej, organy i dzwonki,
zmiany klimatu i nastroju poszczególnych części. To wszystko może stać
się narzędziem przywołania naszej uwagi do bycia obecnym, może budzić
nasze serce i umysł, by być dla Pana, który doświadczył już naszego
zmagania i wie, co to znaczy. Oczywiście nie można zaniedbywać tego, by
przed samą Eucharystią w miarę możliwości odpowiednio się wewnętrznie
przygotować.
W ten sposób doświadczenie Eucharystii jako walki duchowej wskazuje nam,
że i w życiu codziennym utrzymanie pamięci o Bogu jest możliwe oraz że
trzeba przywoływać i powracać do niej na różnorakie sposoby. Trzeba dbać
o modlitwę, o czytanie słowa Bożego, o dzielenie się wiarą z innymi
ludźmi, o pewne gesty, które warto wykonywać, i symbole, które dobrze
mieć przy sobie. To wszystko zaś winno przenikać duchowe pragnienie
bycia dla Boga ukształtowane na Eucharystii. Są to narzędzia codziennej
walki duchowej i zmagania z siłami, które chcą nas rozproszyć, rozbić,
podzielić.