Na początku grudnia na
ekrany kin na całym świecie wejdzie film zrealizowany na podstawie serii
skrajnie antykatolickich książek Brytyjczyka Philipa Pullmana. Pisarz nie
ukrywa, że celem jego twórczości jest - jak się niegdyś wyraził – „zabijanie
Boga”. Chodzi o amerykańską „superprodukcję” pt. „Złoty Kompas”. Zachód –
niegdyś ostoja chrześcijaństwa – dzisiaj sowicie opłaca „twórców”, których
celem jest „zabijanie Boga”.
Hiszpania:
Katolicyzm w odwrocie
Chociaż prawie 74 procent
mieszkańców Hiszpanii uważa się za katolików, to tylko 36 proc. oświadczyło, że
praktykują swoją wiarę. Takie wyniki przyniosła ankieta przeprowadzona przez
miejscowy Instytut Badawczy „Investiga” na 1006 osobach powyżej 15. roku życia.
Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ponad 90 procent Hiszpanów
uważało się za katolików...
Rzym:
Ulica homoseksualistów
Nieopodal Koloseum
proklamowano oficjalnie pierwszą we Włoszech ulicę homoseksualistów. Ku
oburzeniu mieszkańców Rzymu i przedstawicieli opozycji, przez kilka tygodni
ostatnie 300 metrów ulicy św. Jana na Lateranie - biegnącej od bazyliki do
Koloseum - przemianowano na „Gay Street” (ulicę „gejów”) i zamknięto dla ruchu
kołowego. Patronat nad imprezą objęło troje ministrów lewicowego rządu.
Okoliczni mieszkańcy skarżą się, że to co tam się dzieje, jest zgorszeniem dla
dzieci. Ponadto nie chcą mieszkać w samym środku dyskoteki. Opozycja
przypomina, że niegdyś w Koloseum męczono chrześcijan, a dziś w tym miejscu co
roku w Wielki Piątek odbywa się procesja drogi krzyżowej.
Włochy: Co cztery dni
powstaje nowy meczet
We Włoszech co cztery
dni powstaje nowy meczet - informuje dziennik „Corriere della Sera”. Według
największej włoskiej gazety w ciągu ostatnich siedmiu lat liczba muzułmańskich
świątyń w Italii wzrosła ponad dwukrotnie. Tymczasem, to właśnie w meczetach
znajdują się ośrodki islamskiego fundamentalizmu. „Jakim dziwnym krajem są
Włochy, gdzie nowy meczet powstaje co cztery dni, a państwowe instytucje zadają
sobie trud, by zezwalać na stały wzrost ich liczby; gdzie istnieje pewność co
do działalności terrorystycznej w meczetach, a terroryści są regularnie
uniewinniani; gdzie ma się świadomość, że aktywność wywiadu ma fundamentalne
znaczenie dla zapobiegania zamachom terrorystycznym, a jednocześnie osłabia się
i zniechęca do działania tajnych służb” - pisze na pierwszej stronie zastępca
redaktora naczelnego gazety Magdi Allam, pochodzący z Egiptu zagorzały
przeciwnik radykalnego islamu. I niech to posłuży za komentarz do tej sprawy.
Chrześcijański
świat zamienił się w pogański
W specjalnym liście
pasterskim z okazji uroczystości Matki Boskiej Zwycięskiej ordynariusz diecezji
Malagi (Hiszpania) ks. bp Antonio Dorado Soto wyraził opinię, że współczesne
społeczeństwo jest głuche na głos Boga, a chrześcijański świat zamienił się w
pogański, w którym nie ma miejsca na Ewangelię. Ksiądz biskup Soto zwrócił
uwagę, że ludzi owładnęła obojętność religijna i wielu chrześcijan, żyje tak,
jak gdyby Bóg nie istniał.
Dechrystianizacja
na co dzień
Słowa biskupa Malagi
wskazują nam wspólną cechę tych wymienionych powyżej zjawisk, gdy mówił, że
ludzi ogarnęła obojętność religijna i żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Właśnie
ta obojętność religijna i życie tak, jakby Boga nie było, jest skutkiem
odchodzenia naszych społeczeństw od praktyk religijnych i zachowywania Bożych
przykazań.
Czasami słyszymy
komentarze osób starszych, którzy już przeżyli kilka dziesięcioleci: „za moich
czasów, to tak nie było”, albo „co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą?”.
Niektórzy próbują te stwierdzenia bagatelizować, jako przejaw malkontenctwa
niezadowolonych z życia staruszków, którzy nie nadążają za tzw. postępem.
Jednak w tych konstatacjach jest ziarno prawdy, choć nie zawsze w pełni
wyartykułowane.
Wyobraźmy sobie próby
legalizacji związków homoseksualnych w latach siedemdziesiątych czy aborcji w
okresie międzywojennym. Byłyby to rzeczy niedopuszczalne. Dlaczego zatem tzw.
postęp, który być może przejawia się w poprawie naszego życia materialnego,
wiąże się ze zmianami na gorsze w sferze moralności i religii? Dlaczego z
jednej strony następuje rozwój ekonomiczny, a z drugiej strony świat coraz
bardziej „schodzi na przysłowiowe psy”? Widzimy więc, że te potoczne obserwacje
wskazują nam istnienie pewnego procesu, który właśnie przejawia w
odchodzeniu od wiary i zasad moralnych w życiu osobistym i społecznym.
Jakim mianem możemy
nazwać ten proces, który stanowi wspólny mianownik tych opisanych powyżej
faktów? Tym procesem jest dechrystianizacja. Można ten proces
zaobserwować w życiu jednostek i rodzin, gdy dzieci tzw. letnich katolików
całkowicie porzucają wiarę i chrześcijańskie zasady, gdy tylko się
usamodzielnią. Ten sam proces można obserwować szerzej w skali społecznej i
cywilizacyjnej, gdy patrzymy nań nie tylko z perspektywy życia jednego
pokolenia, ale kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu.
Papieże
o dechrystianizacji
Pomimo, że pojęcie
dechrystianizacji upowszechniło się w drugiej połowie XX w. w związku z
postępującą laicyzacją społeczeństw zachodnich, to możemy je odnieść do
zjawisk, które miały miejsce o wiele wcześniej, a dopiero w ostatnim stuleciu
osiągnęły taką skalę, że zaczęto wyraźnie w nich dostrzegać odchodzenie od
chrześcijańskich korzeni naszej cywilizacji.
Dechrystianizacji
oczywiście nie pojmujemy tu w wąskim znaczeniu, jako zaniku praktyk i przekonań
religijnych, ale przyjmujemy w znaczeniu szerszym, również jako odrzucanie
Dekalogu i chrześcijańskiego dziedzictwa leżących u podstaw porządku
społecznego (praw i obyczajów) i funkcjonowania instytucji publicznych.
O procesie
dechrystianizacji właśnie w jej wymiarze społecznym i cywilizacyjnym
wypowiadali się niejednokrotnie następcy św. Piotra.
Na przykład Ojciec
Święty Jan Paweł II w swej encyklice „Veritatis splendor” pisze wyraźnie:
„Dechrystianizacja, dotykająca
boleśnie całe narody i społeczności, w których niegdyś kwitła wiara i życie
chrześcijańskie, nie tylko powoduje utratę wiary, lub w jakiś sposób pozbawia
ją znaczenia w życiu, ale nieuchronnie prowadzi też do rozkładu i zaniku zmysłu
moralnego: do zatarcia się świadomości niepowtarzalnego charakteru moralności
ewangelicznej, jak i usunięcia w cień fundamentalnych zasad i wartości
etycznych. Rozpowszechnione dzisiaj szeroko tendencje subiektywistyczne,
utylitarystyczne i relatywistyczne przedstawiane są nie tylko jako postawy
pragmatyczne czy elementy obyczaju, ale jako postawy teoretycznie ugruntowane
domagające się pełnego uznania kulturowego i społecznego.”[ii]
Trendy
dechrystianizacyjne w naszej cywilizacji zachodniej już wskazywali papieże w
poprzednich stuleciach.
Zwraca uwagę na to już
Bł. Pius IX w swej encyklice „Quanta cura” z 1864 r.:
„Dlatego też Nasi
poprzednicy z apostolską mocą nieustannie opierali się bezecnym i niegodziwym
knowaniom ludzi, którzy miotani jak fale rozszalałego morza, swoimi błędnymi
wyobrażeniami, obiecywali wolność, podczas gdy będąc niewolnikami zepsucia,
swoimi zwodniczymi opiniami i zgubnymi pismami usiłowali zburzyć fundamenty
katolickiej religii i społeczeństwa świeckiego, zniweczyć wszelką cnotę i
sprawiedliwość, zdeprawować umysły i serca wszystkich, a w szczególności
odwrócić od właściwej moralności nieświadomą i niedoświadczoną młodzież i
nikczemnie ją zepsuć oraz wciągnąć w sidła błędu, a wreszcie doprowadzić do
tego, aby wykorzenieni zostali z łona Kościoła katolickiego.”[iii]
W podobnym tonie o
dechrystianizacji społeczeństw za sprawą samych instytucji państwowych pisał w
1885 r. papież Leon XIII w encyklice „Immortale Dei”:
„W takich warunkach
państwowych, dziś aż nadto rozpowszechnionych, dąży się zwykle do zupełnego
wyparcia Kościoła, albo przynajmniej do skrępowania i poddania go pod jarzmo
państwa. Ku temu celowi zmierza największa część zabiegów polityki. Ustawy,
administracja państw, wychowanie młodzieży bezwyznaniowe, wywłaszczenie i
zagłada zgromadzeń zakonnych, zabór doczesnego państwa papieży, wszystko to do
tego dąży, żeby chrześcijańskie życie z korzenia podciąć, wolność Kościoła
katolickiego ukrócić i inne jego prawa potargać.”[iv]
Można by przytoczyć
jeszcze wiele cytatów diagnozujących sytuację w ostatnich stuleciach jako
stopniowe odrywanie się chrześcijańskich społeczeństw od ich religijnych i
moralnych fundamentów. Sądzę jednak, że powyższe trzy wypowiedzi papieskie są
wystarczającym materiałem dla wyciągnięcia dalszych wniosków na temat procesu
dechrystianizacji.
Dechrystianizacja
jako antychrześcijańska Rewolucja
Jednym z pytań, które
nasuwają się po lekturze powyższych fragmentów encyklik jest: „Czy
dechrystianizacja jest procesem koniecznym, czy też jest wynikiem wolnych działań
ludzkich?”
Odpowiedź na to pytanie
jest istotna dla naszych dalszych rozważań. Skoro zdiagnozowaliśmy
dechrystianizację jako zjawisko negatywne, swoistą duchową chorobę, która
zabija naszą cywilizację, to musimy sobie odpowiedzieć, jakie są jej przyczyny,
aby potem stwierdzić czy jest ona uleczalna czy też nie.
Przyjmując
ewolucjonistyczną tezę o konieczności procesu dechrystianizacji uznajemy, że
skoro już tak jest, to widocznie być tak musi, gdyż jest to swoista konieczność
dziejowa wynikająca z deterministycznych praw historii i ewolucji ludzkości.
Wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak bierna zgoda na ten duchowy proces
chorobowy, który będzie dalej toczył się przez kolejne pokolenia. Przyjmując tę
tezę uznajemy dechrystianizację za proces nieodwracalny, za nieuleczalną
chorobę duchową społeczeństw.
Jednak wspomniane
powyżej fragmenty papieskich dokumentów ukazują zupełnie inne spojrzenie na
proces dechrystianizacji, jako na zjawisko będące wynikiem wolnych i rozumnych
działań ludzkich, a nie bliżej nieokreślonych sił mających rządzić
społeczeństwem i jego dziejami. Papież Jan Paweł II używa określenia „tendencje
subiektywistyczne, utylitarystyczne i relatywistyczne”, a Bł. Pius IX
„zwodnicze opinie i zgubne pisma”. Oba te sformułowania odnoszą się do wytworów
umysłu człowieka, do błędnych idei i koncepcji intelektualnych, które są
rozpowszechniane w formie opinii i za pośrednictwem pism czyli środków masowego
przekazu, jakbyśmy dziś powiedzieli. Leon XIII pisze już wprost zwalczaniu
Kościoła i jego wpływu przez państwo, czemu mają służyć „ustawy, administracja
państw, wychowanie młodzieży bezwyznaniowe, wywłaszczenie i zagłada zgromadzeń
zakonnych, zabór doczesnego państwa papieży.”
A zatem
dechrystianizacja to proces mający swoje przyczyny w ludzkich duszach, z
których przenika struktury społeczne, aby je przemienić w określonym celu.
Można powiedzieć, że w
analizie tego procesu przełomowym dziełem, którego autor opierał się właśnie na
dokumentach papieskich, była napisana w 1959 r. książka „Rewolucja i
Kontrrewolucja”. Autorem jej był, założyciel Stowarzyszeń Obrony Tradycji,
Rodziny i Własności, prof. Plinio Correa de Oliveira, żyjący w latach
1908-1995.
W czasie, gdy ludzkość
zachłystywała się powojennym postępem technologicznym i rosnącym dobrobytem,
prof. Plinio ośmielił się wspomnieć o kryzysie cywilizacyjnym, który nosi
wszelkie znamiona tego, co nazwaliśmy dechrystianizacją, a który sam autor
nazwał antychrześcijańską Rewolucją podkreślając w ten sposób główną rolę
człowieka w tym procesie.
Sam prof. Plinio pisze w
swym „Autoportrecie filozoficznym”:
„Jednym z założeń tej
książki [Rewolucja i Kontrrewolucja] jest, że bieg historii w przeciwieństwie
do oświadczeń tak wielu filozofów i socjologów nie jest wyznaczany wyłącznie
lub przeważnie przez dominujący wpływ materii na ludzi. Niewątpliwie ma ona
swój wpływ na ludzkie działanie, lecz kierunek historii należy do ludzi,
obdarzonych wolnymi i rozumnymi duszami. Innymi słowy, oni są tymi, którzy
kierują biegiem wydarzeń oddziałując mniej lub bardziej głęboko na
okoliczności, w jakich się znajdują i uzyskując w rozmaitym stopniu wpływ na te
okoliczności.
Otóż, ludzkie działanie
normalnie dokonuje się w zgodzie z widzeniem przez człowieka świata, siebie i
życia. To domaga się powiedzenia, że religijne i filozoficzne doktryny panują
nad historią, że najbardziej dynamiczne jądro czynników, które przekształcają
historię można znaleźć w kolejnych postawach ludzkiego ducha wobec religii i
filozofii.”[v]
Fałszywa teza, która
odmawia człowiekowi rozumnego i wolnego wpływu na życie społeczne i procesy
historyczne, stoi w sprzeczności z katolickim widzeniem ludzkiej historii,
której centrum stanowi stworzona na obraz i podobieństwo Boże osoba ludzka
mająca za swój ostateczny cel zbawienie duszy.
Jednak ta błędna teza
jest wygodna dla dwóch grup ludzi. Pierwsza z nich to tzw. letni katolicy,
którzy unikając sprzeciwu wobec zła jednocześnie usprawiedliwiają za jej pomocą
swoją bierność. Druga grupa, to zdeklarowani wrogowie Kościoła i cywilizacji
chrześcijańskiej, którzy przy pomocy tej tezy próbują zwodzić katolików
twierdzeniem, że skoro ludzie nie mają wpływu na procesy społeczne, to również
katolicy powinni zrezygnować z prób wpływania na nie.
Odrzucając te błędne
założenia trzeba jasno i wyraźnie stwierdzić, że indywidualne i zbiorowe
działania ludzkie zawsze mają jakiś cel oraz z reguły są zaplanowane i
zorganizowane. Nie jest to żadna spiskowa teoria dziejów, ale fakt wynikający z
rozumnej natury człowieka. Najlepiej widać to w życiu codziennym. Rodzina, w
której żyjemy planuje różne działania (np. kupno mieszkania, wyjazd na wczasy,
przyjęcie weselne itd.). Podobnie przedsiębiorstwo, w którym pracujemy jest w
jakiś sposób zorganizowane i zarządzane oraz ma wytyczone cele do realizacji
(np. wyprodukowanie jakiejś ilości dóbr, dotarcie do określonej grupy klientów,
itd.). Również instytucje publiczne są zorganizowane i rządzone wg określonych
reguł. Także media są zorganizowane i mają określone cele, których osiąganie
planują (np. wypromowanie kandydata na prezydenta odpowiadającego profilowi
ideologicznemu gazety czy stacji telewizyjnej).
Odrzucenie koncepcji
rozumnego i celowego działania ludzkiego prowadzi do braku zrozumienia wydarzeń
i powoduje wrażenie, że otacza nas zupełny chaos, w którym nie ma żadnej logiki
i wpływu człowieka.
Podsumowując powyższe
stwierdzenia należy podkreślić, że dechrystianizacja nie jest koniecznym
procesem, ale efektem ludzkiej działalności, gdyż „kierunek historii należy do
ludzi, obdarzonych wolnymi i rozumnymi duszami.”
Patrząc zatem na
dechrystianizację, jako na antychrześcijańską Rewolucję będącą wynikiem
ludzkich działań, a nie bliżej nieokreślonych deterministycznych praw
dziejowych, możemy i powinniśmy podjąć kroki, aby się temu procesowi
przeciwstawić.
Rechrystianizacja
jako chrześcijańska Kontrrewolucja
Zanim zaczniemy
zastanawiać się, jak można się dechrystianizacji czyli antychrześcijańskiej
Rewolucji przeciwstawić, warto byłoby się dokładniej określić na czym ten
proces polega.
Skoro dechrystianizację
określiliśmy jako odrzucanie i odchodzenie od chrześcijańskich zasad w życiu
społeczności, to powrót czy też przywracanie tych zasad w życiu społecznym
możemy nazwać rechrystianizacją. Z kolei zbiór tych wszystkich zasad
chrześcijańskich i funkcjonowanie społeczeństw w oparciu o nie nazywamy porządkiem
chrześcijańskim.
Właśnie pojęcie
chrześcijańskiego porządku jest kluczowe dla właściwego zrozumienia pozostałych
dwóch pojęć tj. dechrystianizacji i jej przeciwieństwa czyli rechrystianizacji.
Dla analiz prof. Plinia
Correi de Oliveira ma istotne znaczenie właściwe zdefiniowanie pojęcia
porządku, jako punktu odniesienia dla pojęć Rewolucji i Kontrrewolucji:
„Skoro Rewolucja jest
nieporządkiem, to Kontrrewolucja jest przywracaniem porządku. A przez porządek
rozumiemy pokój Chrystusa pod panowaniem Chrystusa, a więc cywilizację
chrześcijańską, surową i hierarchiczną, sakralną od podstaw, antyegalitarną i
antyliberalną.”[vi]
Jak pisze prof. Plinio,
Rewolucja jest więc odrzucaniem chrześcijańskiego porządku, a Kontrrewolucja
jego przywracaniem. W oparciu o tak zdefiniowane pojęcia rechrystianizację
możemy określić, jako chrześcijańską Kontrrewolucję.
Warto zrobić jeszcze
jedną uwagę do pojęcia Rewolucji i dechrystianizacji. Dechrystianizacja jest
pojęciem wyrosłym na gruncie socjologii religii, które trafnie określa
współczesny proces mentalny i kulturowy ogarniający naszą cywilizację.
Natomiast pojęcie Rewolucji wskazuje na przyczynę tego procesu i ukazuje go jako
bunt przeciwko chrześcijańskiemu porządkowi, którego pierwowzorem był bunt
Lucyfera w niebie, gdy powiedział Bogu „non serviam” (nie będę służył).
Zauważmy pierwszym rewolucjonistą był Lucyfer i to on stał się pierwowzorem
wszystkich antychrześcijańskich rewolucjonistów.
Skoro istnieje bunt, to
istnieją rozum i wolna wola, które go wzniecają. A zatem można się temu buntowi
przeciwstawić. Właśnie to przeciwstawienie nazywamy Kontrrewolucją czyli
przywracaniem chrześcijańskiego porządku, albo innymi słowy możemy określić ją
jako rechrystianizację.
Przy okazji tych
teoretycznych rozważań pojawić się mogą kolejne pytania. Czy i kiedy istniał
taki porządek chrześcijański zwany też cywilizacją chrześcijańską? A jeżeli
istniał, to dlaczego znaleźliśmy się w tak opłakanym stanie, jak w
zaprezentowanych powyżej przykładach?
Odpowiedzi na pierwsze z
tych pytań udzielił papież Leon XIII w swej encyklice „Immortale Dei”:
„Były niegdyś czasy,
kiedy filozofia Ewangelii sterowała państwami, kiedy Boża moc chrześcijańskiej
mądrości przenikała ustrój prawa, instytucje, obyczaje ludów, wszystkie warstwy
i sprawy państwa; kiedy religia przez Chrystusa ustanowiona, należne sobie
zajmując stanowisko, cieszyła się wszędzie przychylnością panujących i władz
opieką, kiedy między kapłańską a świecką zwierzchnością kwitła zgoda i
przyjazna usług wymiana. W takim stanie rzeczy świecka społeczność błogie
nadspodziewanie rodziła plony, których pamięć żyje i żyć będzie tak licznymi
dziejów stwierdzona pomnikami, że ich żadne wymysły przeciwników nie zniszczą
ani przygłuszą.”[vii]
Czasy, o których mówi
papież, to średniowieczne chrześcijaństwo (Christianitas), które, jak pisze
prof. de Oliveira, „nie było jakimś porządkiem lub zwyczajnie jednym z wielu
możliwych porządków. Była to realizacja, w okolicznościach właściwych czasom i
miejscom, jedynego autentycznego porządku wśród ludzi, a mianowicie cywilizacji
chrześcijańskiej.”[viii]
Proces niszczenia tego
porządku jest opisany szczegółowo w książce „Rewolucja i Kontrrewolucja”, do
której lektury wszystkich zachęcam.
W wielkim skrócie można
powiedzieć, że dechrystianizacja zaczęła się od upadku obyczajów pod koniec
średniowiecza, a jej kolejnymi etapami były poganizujący renesans, antypapieska
pseudoreformacja, egalitarna i laicka Rewolucja Francuska, ateistyczny komunizm
i w końcu rodząca się na naszych oczach dyktatura relatywizmu.
Nasuwa się jednak
kolejne pytanie: Jak się zachować i co robić w obliczu tego postępującego
procesu?
Wobec zwątpienia, które
może się pojawić niech zachętą dla nas będą słowa papieża św. Piusa X napisane
przed prawie stu laty w encyklice „Notre Charge Apostolique”:
„Cywilizacji nie trzeba
już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to
cywilizacja chrześcijańska i katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich
ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych
podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii,
buntów i bezbożności: Omnia instaurare in Christo.”[ix]
Doskonale z tym
wezwaniem papieskim korespondują słowa prof. Plinia Correi de Oliveira:
„[...] Kontrrewolucja,
widziana w ten sposób, nie jest i nie może być ruchem bujającym w obłokach,
który walczy z widmami. Musi to być Kontrrewolucja XX [dziś już XXI] wieku,
zwalczająca Rewolucję taką, jaka dziś konkretnie istnieje. Zatem musi ona
zwalczać rewolucyjne namiętności, jakie dziś się rozpalają, rewolucyjne idee,
jakie dziś są formułowane, rewolucyjne środowiska, jakie się dziś ujawniają,
rewolucyjną sztukę i kulturę, jakie są dzisiaj oraz jednostki i obiegowe
opinie, które na jakimkolwiek poziomie są obecnie najaktywniejszymi sprawcami
Rewolucji. Kontrrewolucja nie jest więc zwykłą retrospekcją szkód wyrządzonych
przez Rewolucję w przeszłości, lecz wysiłkiem, aby zatrzymać jej bieg obecnie.”[x]
I takie działania
kontrrewolucyjne czy rechrystianizacyjne możemy podejmować dziś. Rozważania
teoretyczne mają nam jedynie pomóc w praktycznych działaniach, czego dowiódł w
swym życiu prof. Plinio Correa de Oliveira i założona przez niego sieć
Stowarzyszeń Obrony Tradycji Rodziny i Własności – TFP, do których należy
również nasze Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi. Gdy chodzi o działalność prof.
Plinio zachęcam do lektury jego biografii pt. „Krzyżowiec XX wieku.”
Ze swej strony pragnę
zwrócić Państwa uwagę na dwie formy przeciwdziałania procesowi
dechrystianizacji czyli antychrześcijańskiej Rewolucji: zbiorową i
indywidualną.
Zbiorowe działania można
podjąć w formie zorganizowanej jako np. stowarzyszenie czy fundacja. Weźmy za
przykład nasze Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i
działającą przy nim fundację czyli Instytut im. Ks. Piotra Skargi.
Obierając sobie patrona
w postaci Ks. Skargi chcieliśmy w swojej działalności nawiązać do tego, co on
czynił. Napominał Polaków i ukazywał tragiczne skutki ich grzechów i łamania
chrześcijańskich zasad w życiu społecznym. Stąd też nasza misja brzmi:
„Przebudźmy sumienia Polaków”. Nasz patron budził sumienia słowem mówionym i
pisanym. My też staramy się czynić podobnie, wspierając się niejednokrotnie
obrazem.
Wykorzystując nowoczesne
techniki komunikowania, a w szczególności tzw. korespondencję masową,
utrzymujemy regularny kontakt z grupą prawie 150.000 ludzi, do których wysyłamy
nasze materiały drukowane. Te wydawnictwa mają być drogowskazem dla katolików
wobec dechrystianizacji, która próbuje nierzadko przybierać maski dobra. Dzięki
zaangażowaniu naszych korespondentów udało się powstrzymać m. in. próby
legalizacji związków homoseksualnych w Polsce w 2005 roku. Przedmiotem mojego
wystąpienia nie jest sprawozdanie z naszej działalności, ale chciałem jedynie
zwrócić Państwa uwagę, że powyższe rozważania teoretyczne na temat dechrystianizacji
jako antychrześcijańskiej Rewolucji i rechrystianizacji jako chrześcijańskiej
Kontrrewolucji, znajdują swoje urzeczywistnienie w konkretnych działaniach
naszej organizacji. Zatem teoria idzie w parze z praktyką.
Teoretycznie każdy z
Państwa może powołać organizację w ramach, której mógłby działać z ludźmi
podobnie myślącymi, ale nie zawsze jest to możliwe ze względu na okoliczności
(np. praca zawodowa, brak kontaktów z ludźmi, etc.). Jednak nie stanowi to
usprawiedliwienia, że katolik rezygnuje z przeciwstawiania się procesowi
dechrystianizacji.
Co
zatem można zrobić osobiście?
Po pierwsze, dawać
świadectwo chrześcijańskiego życia nie ulegając demoralizującym trendom i
modom. Czasami nasza wierność Bożym przykazaniom w życiu osobistym i rodzinnym
będzie budziła drwiny i sprzeciw, lecz za tym sprzeciwem często kryje się
szacunek dla człowieka, który żyje zgodnie z wyznawaną wiarą. Verba docent,
exempla trahunt (Słowa uczą, przykłady pociągają). Nawet nie zdajemy sobie
spraw jak wiele możemy zdziałać bez słów dając jedynie świadectwo swoim życiem
osobistym i rodzinnym.
Po drugie, pamiętać o
uczynkach miłosiernych co do duszy. Dziś często mówi się o uczynkach
miłosiernych co do ciała, które znajdują swoje odbicie w różnych akcjach
charytatywnych, a zapomina się o miłosierdziu wobec duszy bliźniego. Dziś
napominanie grzeszących zostałoby uznane za przejaw nietolerancji. Wdzierający
się wszędzie relatywizm i polityczna poprawność skutecznie zniechęcają do
udzielania dobrych rad wątpiącym i pouczania nieumiejętnych w imię prawa do
własnych poglądów, nawet gdy te są błędne i prowadzą bliźniego na życiowe
manowce. Oczywiście nie zawsze zdarza się okazja, żeby te uczynki praktykować,
ale codziennie możemy się modlić za żywych i umarłych, a w szczególności tych,
którzy stali się niewolnikami różnych grzechów i narażają swoje dusze na
potępienie.
Po trzecie, wziąć sobie
do serca orędzie fatimskie. Odmawiać codziennie różaniec i ofiarować
umartwienia w intencji nawrócenia grzeszników. Odprawić nabożeństwo pięciu
pierwszych sobót w intencji wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu NMP. Czyniąc te
praktyki możemy być ufni, że Maryja nas nie opuści w morzu zgorszeń i
bezbożnictwa. Jeżeli pozostaniemy wierni Jej wezwaniu zwycięsko wyjdziemy z tej
dziejowej próby, abyśmy w końcu mogli być świadkami ostatecznego triumfu Jej
Niepokalanego Serca zapowiedzianego przez Nią osobiście 90 lat temu w Fatimie.
Sławomir
Olejniczak
Prezes
Instytutu im. Ks. Piotra Skargi
(Referat wygłoszony
podczas IV Kongresu Konserwatywnego, który odbył się w Krakowie dnia 13
października 2007 r. pod hasłem „Katolicy wobec cywilizacyjnych
zagrożeń”)
[v] Plinio Correa de Oliveira, Autoportret filozoficzny,
(http://www.piotrskarga.pl/ps,632,45,0,1,B,biblioteka.html)
[vi] Plinio Correa de
Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2007, Wyd. SKCh im. Ks. P.
Skargi, s. 79.