Bł. Jan Paweł II Ecclesia de Eucharistia 61

Bł. JAN PAWEŁ II ECCLESIA DE EUCHARISTIA 61 "Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym «skarbem». Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż «w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia»"

środa, 7 marca 2012

"Inicjatywa kapłańska" w Austrii


Ruch austriackich księży wypowiadających posłuszeństwo swoim biskupom i kwestionujących katolickie nauczanie rośnie w siłę. A austriaccy biskupi, w tym także kard. Christoph Schönborn nie są w stanie nic z tym zrobić, bo... obawiają się mediów.
   „Inicjatywa kapłańska”, pod którą podpisy zbiera ks. Hellmut Schüller – gwiazda austriackich mediów, a dodatkowo wikariusz generalny metropolity wiedeńskiego i dyrektor generalny austriackiej Caritas, nie jest już tylko wewnętrzną sprawą Austrii. Stolica Apostolska coraz mocniej naciska – także w czasie ubiegłotygodniowego spotkania z austriackimi biskupami – by nienormalną sytuację, w której księża podpisują się pod dokumentem kwestionującym katolicką naukę, a ich biskupi nic z tym nie robią, szybko i zdecydowanie zakończyć. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że jeśli nie przetnie się wrzodu, to może on rozlać się na cały organizm europejskiego Kościoła. Groźba ta jest zaś tym bardziej realna, że „Akt nieposłuszeństwa” został już przetłumaczony na dziesięć języków, a do jego poparcia namawiani są liczni duchowni i teolodzy we wszystkich krajach zachodniej Europy.
   Dokument ten zaś jest nie tylko jawnym wypowiedzeniem posłuszeństwa biskupom i Stolicy Apostolskiej, ale też w istocie aktem herezji (czyli – jak ujmuje to Kodeks Prawa Kanonicznego - „Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej”). Herezja ta dotyka zaś fundamentów Kościoła, czyli nauczania o Eucharystii. Zwolennicy „kapłańskiej inicjatywy” nie tylko domagają się dopuszczania do komunii świętej osób żyjących w powtórnych związkach po rozwodzie, ale też apostatów, innowierców i „wszystkich ludzi dobrej woli”. Jakby tego było mało zwolennicy tego ruchu zapewniają, że są zwolennikami „bezkapłańskiej celebracji Eucharystycznej”, co już samo w sobie jest nie tylko terminem absurdalnym, ale niebezpiecznie zbliżającym zwolenników tego ruchu ku zakwestionowaniu nauczania Kościoła.
Nie jest to zresztą jedyna kwestia, w której austriaccy schizmatycy odrzucają nauczanie Kościoła. Ich zdaniem katolicyzm powinien także odrzucić ewangeliczny zakaz rozwodów, sprzeciw wobec antykoncepcji, a także celibat księży. Jeśli do tego dodać „akt nieposłuszeństwa” wobec Kościoła, pod którym zwolennicy Schüllera zbierają podpisy, to widać doskonale, że wszyscy podpisani pod tym dokumentem w istocie są schizmatykami (i to w najdelikatniejszym ujęciu) i podlegają pod artykuł 1373 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który głosi: „Kto publicznie wzbudza niechęć lub nienawiść podwładnych względem Stolicy Apostolskiej lub ordynariusza z powodu jakiegoś aktu władzy lub posługi kościelnej albo prowokuje podwładnych do nieposłuszeństwa wobec nich, winien być ukarany interdyktem lub innymi sprawiedliwymi karami”...
   I właśnie na takie rozwiązanie od jakiegoś czasu naciska Kuria Rzymska i sam papież, który dostrzega, że wewnątrz Kościoła austriackiego ukształtowała się realna, choć jeszcze nie do końca ujawniona, schizma i herezja, którą trzeba zwalczyć. Utrzymywanie sytuacji, w której część księży kwestionuje władze biskupów i papieża, a także odrzuca katolickie nauczanie, rodzi ogromną zaniepokojenie i dezorientację wśród wiernych, a także utrudnia przekaz wiary katolickiej. Problem polega tylko na tym, że na takie działanie nie ma odwagi austriacki episkopat, a przynajmniej jego lider kard. Christoph Schönborn, który wprawdzie odcina się od postulatów buntowników, ale nie robi nic, by uniemożliwić im działanie. Jak zauważają autorzy włoskiego dziennika “La Stampa” metropolita Wiednia obawia się medialnych i społecznych skutków jasnego postawienia sprawy. Ma on bowiem świadomość, że Schüller jest gwiazdą mediów, i że może doprowadzić do powstania nowego organizmu kościelnego, do którego przyłączyliby się też duchowni z Francji, Niemiec czy Australii. Niemałe byłyby też skutki medialne takiej akcji, bowiem Kościół znalazłby się pod gigantycznym ostrzałem medialnym.
   Argumenty te, choć nie należy ich lekceważyć, nie powinny przesłaniać prawdy o tym, że dotychczasowa sytuacja jest o wiele gorsza, niż jawna i oczywista schizma i herezja. Teraz austriaccy i nie tylko katolicy są zdezorientowani, bowiem księża odrzucający władzę i autorytet papieża (a zatem nie będący już katolikami) i kwestionujący nauczanie Kościoła nadal pełnią swoje funkcje, a ich biskupi nie wyciągają wobec nich żadnych konsekwencji. W efekcie rodzi się wrażenie, że sam Kościół i jego pasterze lekceważą Prawdę, do której strzeżenia są powołani.
   Argumentem na rzecz zamiatania pod dywan herezji i schizmy nie jest i nie może być też jedność Kościoła, bowiem ta i tak została zerwana. Panowie z inicjatywy kapłańskiej są już, w przeważającej części poza Kościołem, bowiem zwyczajnie nie są z Nim w jedności ani wiary ani posłuszeństwa. Zabranie się za nich byłoby tylko ujawnieniem rzeczywistości, a nie kreowałoby ją. Uciekanie przed Prawdą szkodzi zaś zarówno Kościołowi, jak i samym sygnatariuszom „inicjatywy kapłańskiej”. Uświadomienie im miejsca, w którym się znajdują mogłoby przynajmniej część z nich przywrócić na łono Kościoła, i umożliwić im pokutę. Ale na to potrzeba odwagi i wiary w to, że w Kościele rzeczywiście trwa Prawa, a także świadomości, że Boga trzeba się bać bardziej niż mediów.

Źródło informacji: FRONDA.pl