Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa 
niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w 
niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy
 mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i
 nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: 
Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się 
nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, 
można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na 
skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w 
ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, 
kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z 
człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł 
deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I 
runął, a upadek jego był wielki . Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy 
zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a 
nie jak ich uczeni w Piśmie. (Mt 7:21-29) 
La Salette:
„Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty
zboża, a ziemniaki same się zasadzą. Czy dobrze się modlicie moje dzieci?”
– Nie, proszę Pani, nie bardzo – dzieci odpowiadają
szczerze.
„Ach, moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem.
Jeżeli nie macie czasu, odmawiajcie przynajmniej Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, a
jeżeli będziecie mogły, módlcie się więcej.
  
Jeden z przyjaciół Ojca Pio, Giovanni Bucci, zapytał go kiedyś, jaką 
modlitwą modli się najczęściej: dyskursywną czy afektywną. Usłyszał 
wtedy następującą odpowiedź: „Ja nie znam się na modlitwach 
dyskursywnych i afektywnych. Żyję prosto, bez rozkładania wszystkiego na
 czynniki pierwsze: dziękuję, żałuję, upokarzam się – w sumie wracam do 
podstawowego pokarmu”. Wydaje się, że znany w całym świecie duchowy 
inspirator i propagator Grup Modlitwy nie posiadał ustalonej zasady czy 
metody prowadzenia rozmowy z Panem Bogiem. Udzielał natomiast pewnych 
praktycznych wskazówek, zachęcając do codziennej medytacji i nieustannej
 modlitwy. 
W kapłańskim życiu Ojca Pio była jednak modlitwa szczególna, która 
angażowała jego serce i umysł – pełne miłości wstawiennictwo dla 
zbawienia ludzi. Codziennie w zakrystii przed Mszą Świętą, w 
konfesjonale podczas spowiedzi, w ogrodzie lub klasztornych korytarzach w
 czasie odmawiania różańca czy wreszcie w trakcie odpisywania na listy 
modlił się za tych, którzy za jego pośrednictwem polecali się Bożemu 
miłosierdziu. Wielu z nich nie znał ani nie spotkał, byli też i tacy, 
których udało mu się poznać tylko dzięki Bożej interwencji, o czym dał 
świadectwo 20 grudnia 1913 roku w jednym z listów do ojca Benedetta: 
„Podczas modlitwy zdarza się, że zapominam modlić się za tych, którzy 
prosili mnie o modlitwy (nie o wszystkich jednak), albo za tych, za 
których zamierzałem się modlić. Zanim zacznę modlitwę, czynię wysiłek, 
aby polecić tę czy tamtą osobę. Lecz, o Boże! Skoro tylko wejdę w 
modlitwę, mój umysł staje się całkowicie pusty i nie pozostaje żaden 
ślad tego, co miałem bardzo mocno w sercu. W innych przypadkach 
natomiast czuję się pobudzony, aby modlić się za kogoś innego, za kogo 
nigdy nie zamierzałem się modlić, a co jeszcze cudowniejsze, za kogoś, 
kogo nigdy nie znałem ani nie widziałem, ani nie słyszałem, kto nigdy 
nie polecał się, nawet za pośrednictwem innych. Prędzej czy później Pan 
wysłuchuje zawsze tych modlitw”. Ojciec Pio opisuje nieznane mu dotąd 
zjawisko, którego skutki zaczął sobie uświadamiać już na początku 
kapłańskiego posługiwania. Był to dar modlitwy mistycznej, podczas 
której Bóg z taką intensywnością oddziaływał na stan jego duszy i do 
tego stopnia angażował jego umysł i serce, iż nie potrafił modlić się 
inaczej, jak tylko w taki sposób, na jaki pozwalał mu Duch Święty. 
Dotyczyło to również treści modlitwy, a więc i osób, za które Bóg 
chciał, by się wstawiał.
Trzeba jednak podkreślić, że nawet podczas mistycznego zatopienia w 
ekstatycznej modlitwie Ojciec Pio nie przestawał prosić i wstawiać się 
za bliźnich. Tak też było, gdy złożony ciężką chorobą przebywał w 
kapucyńskim klasztorze w Venafro. W tym czasie duchową opiekę nad nim 
sprawował ojciec Agostino, który w swym duchowym Dzienniku 
spisywał wypowiadane przez niego w mistycznej ekstazie słowa i modlitwy.
 Oto fragment jednej z nich: „O Jezu, polecam Ci tę osobę… nawróć ją, 
zbaw ją… nie tylko nawróć ją, ponieważ potem może utracić Twoją łaskę, 
ale zbaw ją, zbaw ją… czyż nie wylałeś za nią Twojej krwi?”. 
Modlitwa wstawiennicza towarzyszyła Zakonnikowi nie tylko podczas 
mistycznych ekstaz, ale również była obecna w trakcie wykonywania 
zwyczajnych zajęć. Otóż pewnego wieczoru, prowadząc luźną rozmowę z 
ojcem Aureliem i doktorem Sanguinettim, Ojciec Pio nagle ją przerwał, w 
dłoniach ukrył swą twarz i powiedział: „Módlmy się za króla Anglii!”. 
Mocno zdziwieni, wkrótce do modlitwy dołączyli pozostali rozmówcy. 
Następnego dnia rano radio podało informację o śmierci Edwarda VI, króla
 Anglii.  
Ojciec Pio modlił się za żywych i za zmarłych. Pragnął, by łaska 
zbawienia jak najszybciej stała się udziałem dusz cierpiących w czyśćcu.
 Niejednokrotnie ofiarowywał za te dusze stosowne odpusty bądź odprawiał
 Msze Święte. Swoim duchowym dzieciom powtarzał: „Módlcie się, módlcie 
się, módlcie się. Musimy opróżnić czyściec. Wszystkie dusze w czyśćcu 
muszą być uwolnione”. Kiedy po reformie liturgii usunięto niektóre formy
 odpustów za dusze czyśćcowe, Ojciec Pio ze smutkiem, ale wciąż 
zdecydowanie nawoływał: „A więc kto będzie myślał o tych świętych 
duszach? Wy usilnie módlcie się za nie”. Jego osobista odpowiedź na tę 
sytuację była natychmiastowa – odtąd za zbawienie dusz czyśćcowych 
odmawiał sześćdziesiąt całych różańców na dzień. 
Wspieram Kościół swymi modlitwami
Przedmiotem modlitwy wstawienniczej Ojca Pio był przede wszystkim 
Kościół. Kochał go i czuł się za niego odpowiedzialny, dlatego nie 
przestawał prosić Boga o potrzebne dla niego łaski. Codziennie, zaraz po
 przebudzeniu, miał zwyczaj pierwsze słowa modlitwy kierować za papieża.
 Wielokrotnie dając dowody całkowitego posłuszeństwa i czci następującym
 kolejno po sobie biskupom Rzymu, zapewniał ich o swych synowskich 
uczuciach i wiernej modlitwie w ich intencjach. Wyraził to choćby w 
liście skierowanym do Pawła VI: „Ofiaruję Wam moją modlitwę i codzienne 
cierpienia jako niewielką, ale szczerą pamięć ostatniego z Waszych 
synów, aby Pan Was umacniał swoją łaską w celu kontynuowania słusznej, 
choć uciążliwej drogi, w obronie wiecznej prawdy, która pozostaje 
niezmienna bez względu na czasy”. 
Nie ustawał także w modlitwach za zakon kapucynów i poszczególnych 
jego generałów, jak również za swoją zakonną prowincję, powierzając Bogu
 wszystkie trudne sprawy, kapituły i poszczególnych współbraci. W liście
 z 16 lutego 1915 roku zapewniał prowincjała, ojca Benedetta: „Nie ma 
potrzeby, abyście mnie prosili o modlitwę w intencji potrzebujących z 
naszej matki prowincji, Bóg wie, ile razy na dzień przypominam Mu o 
niej”. W swych błaganiach nie zapominał o prowincjale i podejmowanych 
przez niego dziełach, wypraszając u Boga potrzebne błogosławieństwo: 
„Tymczasem nie przestanę wznosić w nocy rąk ku Świętemu Miejscu i 
nieustannie udzielać Ci błogosławieństwa tak długo, jak długo tchu mi 
starczy”.
Modlitwą wstawienniczą Ojciec Pio obejmował swych penitentów i osoby,
 które u niego szukały kierownictwa duchowego lub stawały się jego 
duchowymi dziećmi. Motywem tych modlitw nie była jednak litość, ale 
przede wszystkim miłość, najpierw do Boga, a następnie do człowieka 
pogrążonego w grzechach. Wiadomo, że nierzadko odsyłał penitentów bez 
rozgrzeszenia, lecz nigdy nie przestawał towarzyszyć im duchowo, modląc 
się o ich nawrócenie. Większość z tych, którzy nie otrzymali 
rozgrzeszenia, wkrótce zaczynała odczuwać tak silny wewnętrzny niepokój,
 iż szukała wstawiennictwa wszystkich świętych bądź pomocy u innych 
kapłanów. W ten sposób modlitwa wstawiennicza przygotowywała ich do 
pojednania z Bogiem. Do tej krucjaty ratowania grzeszników Ojciec Pio 
zaangażował również swoje duchowe dzieci. Niejednokrotnie jako pokutę 
zadawał im zbiór modlitw, dołączając do niego listę osób, za które 
chciał, aby się modlono. 
Może to kogoś zdziwić, ale Ojciec Pio prosił innych o modlitwę za 
siebie. Możemy się o tym przekonać, śledząc uważnie jego korespondencję z
 kierownikami duchowymi. „Pomóż mi i modlitwami twoimi, i modlitwami 
innych ludzi” – pisał do ojca Benedetta 23 października 1921 roku, a w 
liście z 8 maja 1919 roku skierowanym do ojca Agostina prosił: „Wspieraj
 swoimi modlitwami tego cyrenejczyka, który dźwiga krzyż wielu ludzi”. 
Uciekał się z prośbą o pomoc do swych kierowników duchowych, gdyż 
brakowało mu już czasu, by modlić się za siebie. Informował o tym ojca 
Agostina w liście z marca 1915 roku: „Najpierw polecam dobremu Bogu 
duszę, która jest w największej potrzebie. […] Nie dlatego, że uważam, 
iż moja własna dusza miała mniejszą potrzebę Bożej pomocy, lecz dlatego,
 że brakowałoby w gruncie rzeczy czasu, by przedstawić Panu jej 
potrzeby!”.
Modlitwą obejmuj wszystkich
W kwietniu 1914 roku Ojciec Pio napisał do Raffaeliny Cerase list, w 
którym zachęcał ją i inne osoby, które uda się jej pozyskać, do 
szczególnej misji: modlitwy wstawienniczej za cały Kościół. Modlitwa ta 
miała obejmować osoby na różnych poziomach wiary, a także tych, którzy 
ją utracili lub byli niewierzący; co więcej, również wszystkich, którzy 
stali na straży depozytu wiary lub byli jej krzewicielami. Ten rodzaj 
misji nazwał Ojciec Pio „najwznioślejszym apostolatem”: „Nie wszyscy 
jesteśmy powołani przez Boga do zbawiania dusz i głoszenia Jego chwały 
poprzez wielki apostolat nauczania. […] Módl się za wiarołomnych, módl 
się za obojętnych, módl się również za gorliwych, a przede wszystkim 
módl się za papieża, we wszystkich duchowych i doczesnych potrzebach 
Kościoła świętego, naszej najczulszej Matki. Szczególną modlitwą obejmuj
 wszystkich, którzy dla zbawienia dusz i dla chwały Bożej pracują na 
misjach wśród niewiernych i niewierzących. Jeszcze raz zachęcam cię do 
ofiarowania się całkowicie wraz z wieloma innymi duszami, które możesz 
porwać dla wyżej wymienionych celów. I bądź pewna, że jest to 
najwznioślejszy apostolat, jaki może wypełnić dusza w Kościele Bożym”. 
Misję modlitwy za Kościół Ojciec Pio powierzył swej duchowej córce, a 
przez nią wszystkim świeckim, dając początek wielkiemu ruchowi 
duchowości, nazwanemu później Grupami Modlitwy. Miały one stać się swego
 rodzaju „duchową siecią” połączoną węzłem modlitwy i przyciągającą do 
zbawienia najbardziej oddalonych i pogubionych wiernych. 
Misja Ojca Pio jako niezmordowanego oranta skłaniała go do 
orędownictwa i wytrwałej modlitwy błagalnej. Jego wielkim pragnieniem 
było ujrzeć wszystkich ludzi zbawionych w królestwie Jezusa Chrystusa, 
dlatego wstawiając się u Boga, tak jak Mojżesz za swoim ludem, wypełniał
 misję duchowego i sakramentalnego kapłaństwa. Obiecał to zadanie 
kontynuować także po swojej śmierci. Usilnie prosił dobrego Boga: 
„Panie, nie każ mi wchodzić do raju, dopóki ostatni z moich synów, 
dopóki ostatnia osoba powierzona mojej kapłańskiej opiece nie wejdzie 
tam przede mną”. 
Aby dobrze się modlić, nie wystarczy wyrazić nasze prośby najlepszym ze wszystkich sposobów modlitwy, jakim jest Różaniec: konieczna jest też wielka uwaga, ponieważ Bóg bardziej niż głosu ust, słucha głosu serca.
Prosić Boga wśród roztargnień dobrowolnych jest wielkim brakiem szacunku, który nie tylko, że czyni Różaniec bezowocnym, lecz wypełnia nas grzechami.
Jak można prosić Boga, aby nas wysłuchał, jeżeli my samych siebie nie słuchamy i jeżeli podczas gdy prosimy ten Wspaniały Majestat który patrzy na ziemię i sprawia, że ona drży, zabawiamy się w gonitwę motylka? Tak to odwracamy błogosławieństwo tego wielkiego Pana od nas samych i przeobrażamy je w klątwę, która wyrażona jest przeciw temu, kto spełnia niedbale dzieło Boga.
Odwagi więc słudzy dobrzy i wierni, służebnice Jezusa Chrystusa i Najśw. Dziewicy, którzy postanowiliście sobie odmawiać każdego dnia Różaniec. Liczne muchy - nazywam tak roztargnienia, które wam przychodzą podczas modlitwy - niech nie zdołają nigdy sprawić, byście pozostawiali małodusznie towarzystwo Jezusa i Maryi, w którym się znajdujecie podczas odmawiania Różańca.
św. Ludwik Grigion de Montfort
Aby dobrze się modlić, nie wystarczy wyrazić nasze prośby najlepszym ze wszystkich sposobów modlitwy, jakim jest Różaniec: konieczna jest też wielka uwaga, ponieważ Bóg bardziej niż głosu ust, słucha głosu serca.
Prosić Boga wśród roztargnień dobrowolnych jest wielkim brakiem szacunku, który nie tylko, że czyni Różaniec bezowocnym, lecz wypełnia nas grzechami.
Jak można prosić Boga, aby nas wysłuchał, jeżeli my samych siebie nie słuchamy i jeżeli podczas gdy prosimy ten Wspaniały Majestat który patrzy na ziemię i sprawia, że ona drży, zabawiamy się w gonitwę motylka? Tak to odwracamy błogosławieństwo tego wielkiego Pana od nas samych i przeobrażamy je w klątwę, która wyrażona jest przeciw temu, kto spełnia niedbale dzieło Boga.
Odwagi więc słudzy dobrzy i wierni, służebnice Jezusa Chrystusa i Najśw. Dziewicy, którzy postanowiliście sobie odmawiać każdego dnia Różaniec. Liczne muchy - nazywam tak roztargnienia, które wam przychodzą podczas modlitwy - niech nie zdołają nigdy sprawić, byście pozostawiali małodusznie towarzystwo Jezusa i Maryi, w którym się znajdujecie podczas odmawiania Różańca.
św. Ludwik Grigion de Montfort